#feosx

Jestem nauczycielką w jednej z krakowskich podstawówek. Może pominę ten fragment, w którym powinnam opisać swoje żenujące zarobki daleko odbiegające od 4 tysięcy (z tyłu głowy mam ojca, który powiedział kiedyś, że podejmując pracę jako lekarz, nauczyciel czy ksiądz musisz pamiętać, że służysz w niej ludziom), że pracuję w rzeczywistości więcej niż 40 godzin (oczywiście wszyscy korpo zaraz będą mieć przygotowaną kontrę), że tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak odpoczynek od szkoły - rodzice piszą na Librusie, ty przejmujesz się wychowankami, ciągle umawiasz się na spotkania, bo uczeń coś zbroił (albo wręcz przeciwnie - wtedy chcesz go pochwalić). I tak w kółko. Mój mąż powiedział, że nie miał pojęcia, iż żeniąc się ze mną, ożeni się z całym systemem edukacji, który na stałe jest w naszym domu. Ale do rzeczy.

Co jest największym koszmarem nauczyciela? Rodzice. Roszczeniowi, rozpieszczeni, bezczelni, którzy uważają, że skoro nauczyciel "tak mało" pracuje, powinien być na każde ich skinienie, że ich dzieci są wyjątkowe i najwspanialsze, a fakt, że dziecko dostało jedynkę - jest winą nauczyciela. Ale co tu pisać, oto kilka przykładów:

1. Byłam z dziećmi w kinie. Jedna z uczennic rzucała popcornem w głowę starszego, niepełnosprawnego pana. Po seansie porządnie ją ochrzaniłam i kazałam po pierwsze - przeprosić pana, a po drugie - wykonać plakat promujący właściwe postawy w miejscach publicznych. Co zrobiła mamusia? Napisała skargę do dyrekcji, że poniżyłam jej dziecko; że ono teraz przeze mnie ma traumę. Gotowało się we mnie ze dwa dni.

2. Uczeń dostał dwie pały w ciągu tygodnia. Przyszła - uwaga - babcia delikwenta (która nie jest prawnym opiekunem) i bez jakiegokolwiek słowa przywitania zaczęła na mnie krzyczeć na korytarzu. Potem przychodziła do mnie co tydzień i mówiła, że ma takie kontakty w mieście, że nie znajdę tu pracy i mogę się pakować. Rozumiem, że praktyka zastraszania nauczycieli robi się normą?

3. Przyszła matka na skargę do dyrekcji. Co usłyszałam? "Pani znęca się nad moją córką, gdyż przydzieliła ją do pracy w grupie z samymi chłopcami".

4. Idę korytarzem i słyszę, że mój wychowanek klnie jak najęty. Biorę go za chochoły, dzwonię do mamy. Mama przychodzi, mówię jej o zaistniałej sytuacji, a ona: "No ja kurwa nie wiem, skąd on się tego uczy".

5. Mama jednej z uczennic w maju przyniosła mi opinię, że dziewczynka ma dysleksję. I czego zażądała? Weryfikacji ocen z całego roku. To, że prawo nie działa wstecz, nie trafiało do niej. Kiedy powiedziałam jej, że jedyną opcją jest możliwość napisania przez dziewczynkę wszystkich sprawdzianów od początku roku, skapitulowała. A ile nasłuchałam się? Jestem niekompetentna, źle wychowuję dzieci, organizuję głupie wycieczki. Ot co.

Kochani rodzice. Wy się tak zachowujecie. I tak wychowujecie swoje dzieci.
zjemcikota Odpowiedz

Sama prawda. Moja mama też uczy i jak czasem opowiada co rodzice potrafią odp*erdalać, to się nie dziwię, że niektóre dzieci są nienormalne. I szczerze im współczuję, bo widać gołym okiem jaka w "porządnym domu" panuje patologia...

Solange

Moja mama też jest nauczycielką. Codziennie widzę jak bardzo jest zmęczona cyrkami, które się dzieją w jej szkole...

ARBUZwKIELISZKU

Moja mama tak samo. Slyszac niektore historie mam ochote przywalic prosto w ryj niektorym madkom.

WattpadGirl

Moja mama też jest nauczycielem i ma takie sytuacje. Najlepiej jest jak przychodzi madka z pytaniem dlaczego jej synek/córeczka ma trzy przecież ma dysleksje i chodzi na wyrównawcze! I jest bardzo mądre!
Moi koledzy z klasy zastanawiali się czy kiedyś jakikolwiek nauczyciel powie, że jakieś dziecko jest po prostu głupie to odpowiedziałam, że mówią ale w swoim domu przy swojej rodzinie.

RavenCrew Odpowiedz

4 najlepsze :"D

Margaret

Na pewno nie po mamusi... xd

Suneku

4 to jest bardzo popularny żart.

kupieciczekolade

ostatnio w szkole szlam z przyjaciolka przez korytarz. przeklinalam, mialam zly dzien. zlapala mnie nauczycielka, zadzwonila po mame a moja 'kochana' mamusia powiedziala "No ja nie wiem skąd się ta s*ka tych rzeczy uczy, w domu tak nie mowimy"

no co wy, wcale ojciec nie wyzywa mnie 24/7 od nie powiem czego :')

18ed Odpowiedz

Gdy moje dzieci dorosną do zbiorowej edukacji obiecuję być spokojnym i współpracującym rodzicem we współpracy z opiekunami.

hieronimo Odpowiedz

Z drugiej strony też można znaleźć wiele złego. Nikt nie jest idealny, ale w zasadzie można się zastanowić co jest gorsze: roszczeniowy rodzic, który zepsuje co najwyżej swoje dzieci i nerwy nauczycieli czy beznadziejny nauczyciel, który jest w stanie wyrządzić krzywdę większej ilości dzieci w kluczowym dla ich rozwoju okresie (podstawówka). Ja na swojej drodze spotkałam taką właśnie piekielną nauczycielkę, która rozmawiając na korytarzu mówiła jak bardzo nie lubi mojej córki (niestety córka to usłyszała a zachowanie nauczycielki jednoznacznie wskazywało na prawdziwość tych słów). Po takich doświadczeniach wolę reagować i być może to mnie niektórzy nauczyciele mają za tą niedobrą.

dodworemyslen

Pewnie masz racje. Jedno wywołuje drugie - taki nauczyciel po setce roszczeniowych rodziców może stracić serce do tej roboty ;)

NiJaka Odpowiedz

Mnie gnębili w gimnazjum jak ścierwo ale nigdy nie chciałam aby moja mama przyszła do szkoły. Obie wiedziałyśmy, że w tym bagnie omyłkowo nazywanym szkołą, nikt by mi nie pomógł, więc nie chodziła z żadnymi skargami.

Kebsik Odpowiedz

"może pominę ten fragment ..."

Margaret Odpowiedz

Może spróbuj pracować jako guwernantka? Są dzieci, które uczą się w domu (edukacja domowa), więc możesz pracować tylko z jednym dzieckiem.

10558854 Odpowiedz

Rozumiem panią.
Ja jako uczennica często widuje sytuację u nas w szkole kiedy rodzice krzyczą na nauczycieli o byle pierdoły. I sama nie pochwalam takich zachowani. Drodzy rodzice. Nie wierzcie w każde słowo swoich dzieci .

OkaRuto Odpowiedz

Nie da się zaprzeczyć. Sama ucząc się w szkole nie miałam takich problemów i starałam się zachować szacunek co do nauczyciela, czego nie robiły inne osoby, głównie z młodszych klas. Przykładowo nauczycielka od języka polskiego, pozwalała nam na wiele. Nasza klasa niekoniecznie z tego korzystała, oczywiście były i wyjątki. Młodszy rocznik z kolei się na nauczycielce zwyczajnie wyżywał. Nieraz krzyczeli na tę miłą staruszkę, a ona nadal starała się im dogodzić, pozwalała na więcej. Dała palec, wzięli rękę.

Yeneferr Odpowiedz

4te mnie rozbawilo do łez xD
No i ze wszystkim się zgadzam. Jestem córką polonistki. Zawsze były na biurku zeszyty do sprawdzenia, jakieś sprawdziany, kartkowki, dzienniki. Naprawdę ciężka macie pracę. Mojej mamie czasem nie wystarczało czasu dla mnie na naukę a o zabawie nie wspomnę.

darekkoszmarek

Co to znaczy "4te"? Czteryte?

Mammalia

Aż nie wierzę, że jesteś córką polonistki.

YetiNieWielkaStopa

@Mammalia Bo jak Twój rodzic jest w czymś dobry to Ty też musisz :') Wiesz, że dokładnie tacy ludzie jak Ty powodują problemy z matematyką w szkołach? Mówisz dziecku "nie martw się, ja też zawsze byłam słaba z matematyki, masz to po mnie" i ono nie próbuje już zrozumieć. Brawo Ty!

Mammalia

Bardziej chodziło o to, że polonistka ze swoim dzieckiem dużo rozmawia i pracuje gdy widzi u niego taki styl. A tu niespodzianka! Ale ok, najeżdżaj sobie na mnie.

Mammalia

Widziałam, ale aż nie wierzę w to, że matka była tak zajęta żeby nie dać dziecku książki do ręki i nie kazać mu czytać. Tak, czytanie poprawia nasz styl. Nie trzeba stać nad dzieckiem i mu 300 razy tłumaczyć jak zbudować zdanie.

Zobacz więcej komentarzy (20)
Dodaj anonimowe wyznanie