#gMsXS

Zastanawiam się gdzie otrzymać pomoc, internet już raz uratował mi życie i znów szukam oparcia w internecie.
Walczyłem długo z depresją po stracie rodziny, w końcu stanąłem na nogi i wziąłem się za siebie, poszedłem do pracy, którą uważałem za coś szlachetnego i coś, w czym widziałem siebie od dość dawna – policja.
Dostałem się do wymarzonej pracy, jednak jako świeżak w tym temacie nie wiedziałem gdzie trafiłem – oddział prewencji policji (nie będę podawał gdzie, to nie jest istotne).
Zacznijmy od tego, że pracę zaczynasz o 5:45 (tak jest na grafiku), jeżdżę z dość daleka, bo 170 km do pracy w jedną stronę pociągami, więc zapewne wiecie, że na jednostce jestem na styk, czyli o 5:35 wchodzę na oddział i lecę natychmiast się przebrać. 5:40, przebrany idę po sprzęt, który wydawany jest już 20 minut i pierwsze co słyszę to „Kur**, połóż się jeszcze! Później się, kur**, nie dało?!”.
Biegasz po jednostce z jednej strony do drugiej, żeby wszystko pobrać – broń, gazy, kamery (często chodzisz na inną kompanię, żeby pobrać kamerę, bo nie ma wystarczającej ilości).
Początkowo się starasz, bo to praca twoich marzeń, później jest coraz gorzej... Z każdym dniem traktują cię jak psa (mobbing, znęcanie się psychiczne, krzyki, kłamstwa), z grafikiem jest tak, że znam go na jutro, ewentualnie na 3 dni w przód, choć to jest bardzo rzadkie i potrafi się zmieniać w ciągu dnia z 5 razy.
Większość moich pieniędzy wydaję na dojazdy, jedzenie, i czasami jakieś lokum do służby, które masz bardzo różnie – jednego dnia na 5:45, a drugiego już na 11:00, trzeciego nagle masz na 21:45. Dowódcy wchodzą tak mocno na głowę, że czuję nienawiść do miejsca, w którym pracuję, godzinę po rozpoczęciu pracy (czyli po wyjeździe na miasto) czujesz się dopiero dobrze, jak zaczynasz swoją prawdziwą robotę.
Próbowałem podczas rekrutacji dostać się do siebie na komisariat, ale okłamali mnie („spokojnie się przeniesiesz po 3 miesiącach, nie martw się” – słowa osoby, która mnie przyjmowała, musiała naprawdę nieźle się bawić). Przenieść się nie przeniesiesz, jeśli nie masz pleców.

Najgorsze jest to, że psychicznie bym to wytrzymał, ale po kilku latach takich dojazdów i braku możliwości planowania czegokolwiek oraz braku wolnych weekendów (w roku mam ich może z 8, choć ustawa jasno mówi, że masz mieć wolny co trzeci weekend sobota/niedziela lub niedziela/poniedziałek). Partnerka ma już dość, zaczyna mnie i ona cisnąć, że czegoś nie zrobiłem w domu, bo naprawdę zapomniałem.
Jestem atakowany z dwóch stron, psychicznie już nie daję rady, czuję się cholernie zmęczony (tylko tą jednostką, a nie pracą policjanta).
Jedyny plus to chłopacy na jednostce, którzy trzymają cię na duchu „nie przejmuj się, to jest debil, on nie powinien być na tym stanowisku”.
A dowództwo robi pod górkę i szuka tylko do czego się przyczepić (nawet do złego słowa na mandacie).
Iguannna Odpowiedz

Widzę ze w policji dalej się nic nie zmieniło. Dalej patologia. Jest jedna słuszna rada - zwolnij się zanim stracisz wszystko. Żadna praca nie jest tego warta. W policji zawsze brakowało ludzi. Jeżeli będziesz jeszcze raz kandydował to twardo postaw przy swojej lokalizacji. Albo tu gdzie chce albo w ogóle.

ohlala

Nie zapowiada się, żeby miało być lepiej. Ze względu na braki coraz bardziej luzują wymagania.

hugendubel Odpowiedz

To nie dają mieszkania służbowego albo pokoju w hotelu policyjnym? 170 km w jedną stronę to 3 godziny czyli musisz wstać o 2 w nocy albo w ogóle nie kłaść się spać. Ja bym się bał pobierać broń w takim stanie nawet mając super dowódcę.

karlitoska Odpowiedz

Może spróbuj poszukać pomocy w związkach zawodowych? Akurat w PP masz taką możliwość.

senna Odpowiedz

A nie prościej przeprowadzić się do miejsca, w którym pełnisz służbę?

ohlala

Ale to rozwiąże tylko jeden problem - dojazdów. Tutaj zdecydowanie większym problemem jest to, jak przełożeni traktują autora.

Pers Odpowiedz

Składaj papiery o przeniesienie, i szukaj pracy w wolnym czasie, może jakaś firma ochroniarska jak konsalnet, mają więcej atrakcji w pracy niż policja. Zamiast do żuli to napadają ich po kasę z transportu ^^

Pers

Zamiast wezwań do żuli* prędzej zdąży im się napad*

Patrzaj Odpowiedz

170 km w jedną stronę i tak codziennie?!

slowianka1990 Odpowiedz

Co trzeba mieć w głowie, żeby dobrowolnie iść do policji?

MalinoweGofry Odpowiedz

Bardzo chętnie bym przeczytała jak to wygląda od strony tego dowódcy. Wierzyć się nie chce, że taka frustracja i dojazdy nie odbijają się na relacjach z przełożonym. A pamiętaj, że koledzy mogą klepać po plecach po to żeby nie słuchać wiecznego narzekania w czasie, który spędzacie razem.

Kurde26 Odpowiedz

Weź się do uczciwej pracy. Na komendzie możesz tylko dostać Świra i się odpalić jak chyba już ze trzech u mnie w mieście

ButternutAngel Odpowiedz

Dlaczego nadal tam pracujesz? Nie lepiej poszukać pracy w której będziesz dobrze się czuł i będziesz dobrze traktowany?

Dodaj anonimowe wyznanie