#geMtT

Przeczytałam wyznanie osoby, która boi się jeździć autem po stłuczce. No cóż... Ja mam podobnie. Z tym że nie po stłuczce.

Mój mąż pracuje, a po pracy często naprawia samochody znajomych i znajomych znajomych, co jest w sumie zgodne z jego wykształceniem. I jak to mówią - szewc bez butów chodzi. Na nasze auta brakuje już czasu i chęci, a honor nie pozwala oddać do kogoś innego do zrobienia.

Lata temu zmieniłam miejsce pracy, mężowi nie chciało się naprawiać mojego ukochanego pierwszego auta (golf 2 w automacie), bo uznał, że za dużo roboty, auto stare, nie opłaca się. Kupił prawie równie starą corsę, ale uznał, że pojeździmy z rok i kupimy coś lepszego.
Straszne auto. Niby jeździło, ale pierwszy bieg nie wchodził, z czasem też wsteczny i dwójka. Dojeżdżanie do pracy wiązało się ze stresem, że jednak będę musiała tę jedynkę wrzucić... Uspokajał mnie do czasu, gdy nie rozkraczyłam się - na szczęście - pod samą pracą. Wstyd, bo osobom, z którym pracowałam mój mąż auta robił... Sytuacja powtórzyła się dwa razy jeszcze, a mąż naprawiał mi auto na byle jak, na prowizorkę.

Od tego czasu mimo że auto mamy wymienione na całkiem sprawne, boję się jeździć sama autem. Boję się, że znów coś się nagle zepsuje, że zatarasuję skrzyżowanie i nie będę umiała nic poradzić, że dostanę prócz tego mega mandat. Że będzie wstyd jak cholera i mnóstwo kłopotów.
Anonimowe bo nikt o tym nie wie, a ja wstydzę się przyznać bliskim do tego, bo zawsze kozaczyłam, że jestem najlepszym kierowcą w rodzinie - u mnie babska część rodziny bardzo słabo lub w ogóle nie jeżdżą samochodami.
Byłam kozakiem, a teraz drżę jak osika jak mam gdzieś jechać sama.
DisabledBunny Odpowiedz

Doskonale cię rozumiem. W moim starym Lupo nie działa wskaźnik paliwa. Wskazówka jest ciągle na 0 nawet jak bak zalany do pełna. Ciągle muszę liczyć kilometry, niestety już kilka razy stanęłam na drodze. Teraz jak gdziekolwiek muszę jechać to się boję, że braknie mi paliwa.

nutka1998

@DisabledBunny to jeszcze nic. U nas w fordzie licznik ,, włącza" się dopiero po ok 20 przejechanych kilometrach

NieznanaM

Wystarczy naprawić plywak...

RudyRydz

Albo karnisterek z 5 wozić 😉

FioletowyDandelion

Liczyć się nie chce? Wyobraź sobie, że w niektórych starych (z lat 2000) motocyklach nie ma wskaźnika paliwa, jest tylko kontrolka i też trzeba liczyć kilometry ;)
Suzuki Marauder na przykład :P

DisabledBunny

@NieznanaM wymieniałam pływak 2 razy. Zegary również. Żadna z tych rzeczy nie pomogła.
@FioletowyDandelion Przecież napisałam, że liczę. Niestety jako biedna studentka często mam zalane na styk i byle korek może się dla mnie skończyć postojem.

chlef123

to praktycznie żadna usterka. miałam podobną sytuację w motocyklu - brak licznika, sprawnosć rezerwy pod znakiem zapytania. po prostu tankowalam między setnym a sto dwudziestym kilometrem i nieszczególnie mi to przeszkadzało.

donttouchmyfood

@chlef123 mialam tak samo. po pewnym czasie zna sie swoj pojazd i wie jak daleko jest sie w stanie dojechac na jednym baku. @disabledbunny po prostu tankuj czesciej, np. co 3 dzien przed wyjazdem z domu do pracy...

Stine

Ja rozumiem, ze biedna studentka... Ale zainwestuj chociaz 50zl na zapas, poniżej którego nie schodzisz. I jak nastepnym razem wyliczysz sobie paliwa na styk, to nie wykończysz benzyny, tylko zejdziesz do swojego zapasu. Bez sensu mając zepsuty wskaźnik paliwa schodzic do zera w baku. U mnie wskazowka działa, a mimo to nie dojezdzam nigdy nawet do rezerwy, tylko tankuje szybciej.

homoopathie Odpowiedz

Rozumiem Cię doskonale. Mam podobnie, ale u mnie lęk ten jest znacznie bardziej irracjonalny, bo od zrobienia prawa jazdy nie wsiadłam ani razu za kółko. Nie wiem z czego to wynika, ale na samą myśl, że miałabym usiąść za kierownicą, po prostu wzbiera we mnie lęk. Czasem pocieszam się tym, że rezygnując z samochodu i korzystając z komunikacji miejskiej dokładam swoją małą cegiełkę do ochrony środowiska.

rotator

Jeżeli tak, to broń boże wsiadać za kółko, nawet nie zdajesz sobie sprawy ile możesz niebezpiecznych sytuacji stworzyć brakiem "pewności" za kółkiem i ile nerwów mogą zjeść jadący za tobą....więc do pocieszeń dorzucić możesz, że oszczędzasz wielu nerwów, czasu i zdrowia. A jeśli chcesz to zmienić to jazda na tor tam nabywać pewności, a jak nie to poprostu lepiej nie ryzykować. Wynikac to może z spraw całkiem indwywidualnych każdy jest inny, ale bardzo często winnym są ci pierdoleni instruktorzy którzy uczą tylko jak zdać egzamin i nic pozatym.

homoopathie

Spokojnie, nie zamierzam.

fyfaen Odpowiedz

Z całym szacunkiem, ale czemu nie zjedziesz męża za to, że odstawia fuszerę z waszym autem? Co to za facet, który pozwala, by jego kobieta jeździła wadliwym samochodem, w dodatku będąc mechanikiem? Nie wiem jak jest w waszym małżeństwie. Szczerze mówiąc, mało mnie to interesuje, ale powinnaś mu dać soczystego kopa w dupę za to, że nie dba o wasze bezpieczeństwo na drodze. Wstyd.

chlef123

a co to za kobieta, co nie robi mężowi kanapek do pracy, nie prasuje mu koszul po nocach i nie chce dzieci? skończcie z tym seksizmem, mamy 21. wiek, jest równouprawnienie

fyfaen

chlef123 Jakie równouprawnienie, człowieku? Facet jest nieodpowiedzialnym leniem, bo robi auto tak by było w miarę zrobione i by w miarę jeździło, a jest podobno świetnym mechanikiem. Przez jego lenistwo żona może mieć poważny wypadek na drodze, a ty tu wylatujesz z jakimiś tekstami o równouprawnieniu. Idź naucz się czytać ze zrozumieniem, a potem komentuj.

chlef123

więc może ty naucz się myśleć, co piszesz. "co to za facet" - a co tu ma do rzeczy jego płeć? czy bedąc mężczyzną nagle ma jakieś ekstra obowiązki, ktorych kobiety nie mają?

fyfaen

chlef123 Odpowiem po raz ostatni na twój komentarz, bo widzę, że się nie zrozumiemy. Jego płeć nie ma tu nic do rzeczy, nazwałam go facetem, bo do jasnej cholerny nim jest. Kto mówi o ekstra obowiązkach? Gość jest mechanikiem i wszystkim naprawia auta, a swojego samochodu nie chce mu się doprowadzić do kultury. Może i żona mogłaby oddać auto do innego mechanika, ale skoro jej mąż nim jest, to chyba korona by mu z głowy nie spadła, gdyby zadbał o ich bezpieczeństwo podczas jazdy, prawda? Zapłaciliby tylko za części, bo przecież za robociznę nie. Natomiast co do nauki myślenia, to gorąco zachęcam ciebie do praktykowania tej czynności, bo leżysz kompletnie z rozumowaniem, skoro uważasz, że objawem seksizmu z mojej strony jest skomentowanie, że mąż autorki jest samolubnym leniem, ponieważ nie myśli o tym, że robienie czegoś na odpierdziel w samochodzie może skończyć się tragedią, mimo że jest MECHANIKIEM I ZNA SIĘ NA TEJ ROBOCIE.

ananas1ek

Oddałbym auto do MECHANIKA skoro mąż nie ma czasu.
Kurde no, mój chlop mi kupuje lusterka bo powiedziałam że się przydadzą i będzie mi je za tydzień montował, a ten daje żonie złomem jeździć?
Kochana, buntuje się, proszę! Twoje bezpieczeństwo jest ważne!

Natalia Odpowiedz

Jak mąż jest cipą i nie obchodzi go bezpieczeństwo żony (to jest auto do cholery, tu bezpieczeństwo jest kluczowe!), to zabierz auto do jakiegoś innego, solidnego warsztatu i olej dupka.

PrawieTakSamo Odpowiedz

Nie jestem kierowcą, ale może tak z innej beczki się zapytam - czy myślałaś może o zakupie nowego auta bez twojego męża? Dopłacić nieco więcej, jeśli was stać i np. kupić takie nie sypiące się lub z salonu czy coś koło tego? A w razie w, zawsze można jeździć na przeglądy do innego mechanika w innym mieście, jeśli twój nie ma na to czasu, a do okolicznych faktycznie "wstyd".

budyn4 Odpowiedz

Udusiłabym go

Dodaj anonimowe wyznanie