#h99ct

Przyjechałam do rodziców po sesji zimowej - miałam do nich ponad 500 km. Cholernie się nudziłam, nikt ze znajomych nie miał czasu się spotkać - a to praca, a to już umówieni i inne takie. Wysłałam SMSa pod ostatni numer, który przyszedł mi do głowy - do byłego faceta mojej siostry, który był dla mnie najlepszym kumplem.

Przyjechał po mnie koło 18, tuż po pracy. Cieszyłam się, że nie spędzę tego wieczora siedząc i gapiąc się w telewizor. Zaproponował, że wyskoczymy gdzieś na miasto na piwo, ale w gruncie rzeczy pojechaliśmy do jego mieszkania - w końcu niedawno wyszedł z pracy, chciał coś zjeść i się umyć. Nie było dla mnie w tym nic dziwnego, już nie raz tak robiliśmy.

Po drodze zakupiliśmy dla mnie kilka piw i udaliśmy się do niego. Jak zawsze na początku gadaliśmy, żartowaliśmy, miła atmosfera. W końcu poszedł się myć, a ja rozsiadłam się w pokoju z piwem w ręce. To było już moje trzecie. I to był błąd.

Po kąpieli stał się nachalny, próbował mnie przytulać i pocałować. Odpędzałam od siebie jego łapska (w końcu byłam w związku, a co za tym idzie, byłam wierna swojemu chłopakowi), ale w pewnym momencie facet pokazał mi, na co go stać i jak jest silny. Nie będę pisać, co się działo - można się tego domyślić. Dziewczyna po kilku piwach i napalony facet w samym ręczniku.

Po wszystkim jakoś uciekłam, zadzwoniłam po najbliższą mi osobę i pojechaliśmy na policję. Przez pół nocy składałam zeznania, kolejnego dnia to samo... Wmawiano mi, że to wszystko moja wina, że prowokowałam, sprawę umorzono. Mniejsza z tym. Po tym wydarzeniu miałam poczucie, że jestem do du*y, mogłam postąpić inaczej, nie pojechać do niego, albo nie wypić tyle, albo - gdy tylko zobaczyłam jego rozbiegane spojrzenie - po prostu uciec z mieszkania. Wierzyłam, że wina leży po mojej stronie. Jednak pojawił się później ktoś, kto odmienił moje spojrzenie na to wszystko, a koszmary senne, które trwały miesiącami, w końcu się skończyły.

Tym wyznaniem chcę zaapelować do każdej kobiety, która to przeczyta i nie tylko - co by się w życiu nie działo, wierzcie w siebie. Ja prawie się poddałam, próbowałam popełnić samobójstwo (rodzina mnie uratowała). Nawet jeśli jest źle, trzeba zacisnąć pięści i brnąć do przodu, bez względu na wszystko. Nie załamywać się. Nie dać sobie wmówić, że wszystko jest waszą winą. Bo to nieprawda. A jeśli kiedyś pomyślisz inaczej - pomyśl o tych, którym na tobie zależy. O tym, co udało ci się, dzięki samej sobie, osiągnąć. Żyj i ciesz się życiem.
Dantavo Odpowiedz

Bardzo Ci współczuję i naprawdę podziwiam za siłę i odwagę. I nie, to nie była w żadnym stopniu Twoja wina. To facet jest tu zwyrolem.

Czaroit Odpowiedz

Niestety, to częste zjawisko, że nikt nie wierzy zgwałconym kobietom. Za to wyrachowane suki, oskarżające niewinnych mężczyzn, dopinają swego, niszcząc im życie i ciągnąc z tego profity.

W sporej mierze wynika to z zachowania ofiar. Ponieważ są w szoku, ich umysł wchodzi w stan dysocjacji, dosłownie ODCINAJĄC JE od rzeczywistości i emocji. Dlatego mogą być bardzo spokojne. Tak jak matka, ofiara wypadku, może sobie siedzieć na poboczu obok rozbitego samochodu, i z zachwytem oglądać niebo. Gdy ktoś się zatrzyma i zapyta, co się stało, może obojętnym głosem powiedzieć, że właśnie miała wypadek i jej dziecko zginęło. O, tam, koło drzewa, leży odcięta głowa.

Inne zachowanie ofiar gwałtu, to niemożność zebrania myśli, plątanie się w zeznaniach, bo cała ta sytuacja jest tak nierealna, że ofiara ma wrażenie, że to wszystko to tylko dziwny sen. Jest w odmiennym stanie świadomości, jak po narkotykach, i ma ogromne trudności z sensowną komunikacją.

Kolejny rodzaj reakcji to próba zachowania za wszelką cenę resztek godności. Tu kobiety mówią mało, starają się być bardzo rzeczowe i opanowane, co najwyżej pochlipując cichutko.

Natomiast te, które tylko grają ofiary, są NIEZWYKLE PRZEKONUJĄCE. Tu mamy teatr na full wypasie. Szlochają jakby je zarzynano, smarki ciekną im z nosa, z ogromnym przejęciem odpowiadają na wszystkie szczegółowe pytania, bez problemu powtarzając wciąż od nowa ten sam wymyślony przez siebie scenariusz. Ręce im się trzęsą, rozpacz dosłownie wylewa się z nich uszami.
Normalnemu człowiekowi się w głowie nie mieści, że ktoś mógłby coś takiego udawać. Niestety, dla mrocznej triady jest to łatwe jak pierdnięcie. Tacy ludzie płaczą na zawołanie i niezwykle przekonująco udają dowolny stan psychofizyczny (stąd sporo ich wśród aktorów).

Oczywiście nie znaczy to, że każda roztrzęsiona kobieta udaje. Natomiast działa to w drugą stronę. Te, które udają, nie będą zachowywały się spokojnie ani płakały cicho w kącie, chowając się przed ludzkim wzrokiem.

Dragomir Odpowiedz

Gdyby to był jakiś Ahmed albo Mbukalakimba to byś miała zarzuty o rasizm.

Mam nadzieję że ten gnój dostał na co zasłużył.

Dodaj anonimowe wyznanie