#hJCcx

Jestem tegoroczną absolwentką gimnazjum. Przez trzy lata uczyłam się intensywnie, by pójść do wymarzonego liceum. Chodziłam na korepetycje, uczęszczałam na kursy, jednakże reforma zrobiła swoje i okazało się, że mimo całkiem niezłych wyników nie zostałam przyjęta do żadnej placówki, prócz jednej prywatnej szkoły, która oferuje beznadziejny program nauczania.

Co w tym anonimowego? Ano to, że moi rodzice to ludzie wykształceni, którzy od zawsze planowali, że osiągnę taki sukces jak oni. Jednakże mój ojciec od początku twierdził, że nigdzie się nie dostanę bez jego pieniędzy i że kolokwialnie mówiąc - jestem do dupy.

Gdy oznajmiłam rodzicom, że nie dostałam się do żadnej placówki, wpadli w szał. Zaczęli się na mnie wydzierać, mówić, że jestem bezwartościowa, a później zamknęli mnie w pokoju na klucz i kazali dzwonić po szkołach, by któraś mnie przyjęła. Niestety jest już za późno. Nie wiem co robić, bo nie dość, że sama jestem przytłoczona, to moi rodzice potęgują ten stan. Zastanawiam się nad edukacją domową na rok, ale oni się w życiu nie zgodzą. Niebawem rozpocznie się rok szkolny, a ja nie mam dokąd wracać.
smutnasowa Odpowiedz

Nieczym się nie przejmuj. Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale moze pozwoli Ci spojrzeć na to co Cie spotkało z innej strony. Całe życie byłam kujonem - nauka to było całe moje życie. Zwykle gdy wracałam do domu to całe wieczory spędzałam w książkach. Dla moich rodziców to było jasne, że dostanę się na medycynę. Poszłam do dobrego liceum, chodziłam przez ostatni rok na korepetycje i się nie dostałam. Co prawda wtedy jeszcze progi były wyższe niż są obecnie, ale w sumie nie były aż tak wysokie, aby dostanie się było aż tak trudne skoro tyle czasu się przecież uczyłam. Świat mi się zawalił - zawsze najlepsza, zawsze czerwony pasek i stypendia, a tu takie rozczarowanie. I wtedy zrozumiałam gdzie popełniłam błąd - musiałam być we wszystkim najlepsza, rywalizowałam o oceny, ciężko pracowałam na stypendium - uczyłam się wszystkiego - i historii, wosu, geografii - dosłownie wszystkiego. Byłam w dobrym liceum z wysokim poziomem, więc nauczyciele byli wymagający i chociaż spędzałam całe popołudia w książkach to na samą biologię i chemię nie poświęciłam tyle czasu ile mogłam. Zamiast się ich uczyć więcej dla siebie - bałam się dostać gorszej oceny z innych przedmiotów i swój czas poświęcałam wszystkiemu. Z perspektywy czasu żałuję, ze nie poszłam do gorszego liceum, gdzie poziom nauczania byłby niższy - bo znając mój charakter nie potrafiłabym jednak pogodzić się ze słabymi ocenami, ale gdyby mniej ode mnie wymagano z przedmiotów niezwiązanych z rozszerzeniem i wiecej czasu miałabym na naukę tego co mnie interesuje. Pocieszające może byc też to, że mimo porażki teraz studiuję kierunek lekarski i na zajęciach radzę sobie naprawdę dobrze. Także jak masz swój cel - powoli idź do niego. Z perspektywy czasu widzę, że ucyzłam się na tak dobre oceny, by rodzice byli ze mnie dumni, bo byłam przytłoczona tym że oni są ludźmi sukcesu - nie chciałam być gorsza i odstawać. Teraz żałuję... Za parę lat nikt Cię nie zapyta ani o Twoje liceum, ani o oceny.

PinkFloyd

Dokładnie! Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Byłam w czasach szkolnych taka sama jak smutnasowa i kiedy wszyscy moi znajomi, którzy byli średniakami w liceum bronią już licencjaty ja dopiero odkrywam co bym chciała w życiu robić. A o ocenach, paskach, nagrodach nikt już dzisiaj nie pamięta, choć wówczas właśnie rodzice szczególnie na to naciskali, jednak pamiętaj, że rodzice prędzej czy później przestaną mieć wpływ na Twoje życie i co Ci będzie po tym świadectwie wymarzonego liceum? Wiem, że to teraz musi brzmieć dla Ciebie abstrakcyjnie, ale wierz nam autorko, skup się po prostu na swoich pasjach, wierzę że zajdziesz daleko niezależnie od ukończonej szkoły :)

zxzxzx

Rodzice się nad nią pastwią za błędy ministra i ma się nie przejmować. Ma się cieszyć, że ktoś się na nią wydziera, pidkopuje samoocenę, zamyka w domu na klucz, bo być może kiedyś w przyszłości coś będzie w stanie mimo to osiągnąć. A być może nie.

SzukamFaceta

@smutnasowa teraz tymbardziej doceniam słowa mojej wychowawczyni: "jeśli nie wiążecie z jakimś przedmiotem swojej przyszłości, to 2 czy 3 jest wystarczająca oceną. Skupcie się na przedmiotach, które bedziecie zdawać na maturze bo i tak nikt nie będzie patrzył na wasze oceny na świadectwie"

HenrykGarncarz Odpowiedz

Skoro jest obowiązek edukacji do 18 r.ż. to do JAKIEJŚ szkoły (publicznej) muszą Cię wziąć

ColdCoffee

A to nie jest tak, że jak ukończyła gimnazjum to nie musi już kontynuować nauki? Inaczej by było gdyby nie ukończyła, to wtedy musiała by ,,kiblować" do 18 r.ż. Tak mi kiedyś nauczycielka tłumaczyła, ale w sumie to nie wiem :D

HenrykGarncarz

No jak ktoś siedzi w gimnazjum do 18 r.ż. to nie musi kontynuować... a jak nie wiesz to radzę się nie wypowiadać

klapouszek

Do 16 roku życia jest obowiązek szkolny, a do 18 obowiązek nauki. Jeśli ktoś ukończył 16 lat nie musi iść dalej do szkoły, za to może iść na przyuczenie do zawodu (to się chyba tak nazywa) w zakładzie pracy. Nie wiem jak to obejdą w przypadku 8-klasistów 15-latków, a potem i 14 (po reformie 6-latki do 1. klasy)

Dragomir

Kiedy byla normalna osmioklasowa podstawowka, bez gimbazjow to byl obowiazek ja skonczyc, a potem zaden przymus.

NiePrzejmujSie Odpowiedz

Witaj autorko, udało Ci się znaleźć miejsce w szkole odpowiadającej temu co chciałabyś robić w życiu?

CzekoladaPsa Odpowiedz

Twoi rodzice to przygłupy. Tyle mam do powiedzenia w tym temacie.

Achnoniewiem Odpowiedz

W liceum starałam się głównie z biologii, chemii. Przedmioty maturalne? Uczyłam się na tyle, by nie było wstydu, że mam 30 procent. Z całej reszty dostawalam troje, nauczyciele w klasie maturalnej chcieli mi dawać jakieś dodatkowe terminy, bym miała chociaż te 4, ale ja nie korzystalam . Dziś jestem na 4 roku medycyny, a właściwie będę tak o pazdziernika. Przy rekrutacji nikt nie zainteresował sie moim swiadectwem- ważne było tylko to, że biologię i chemię mam na około 90 procent. Dlatego olej w szkole to, co Ci niepotrzebne, nie daj sobie wmówić, że bez średniej 6.0 będziesz nikim, ja absolutnie nie byłam w grupie tych wspaniałych i wybranych, którzy według nauczycieli dostąpią zaszczytu bycia na dobrych studiach. Ale miałam to gdzieś i robiłam swoje- a dokładnie tyle, ile mi potrzebne. I żeby nie bylo- te wyniki rozszerzeń to nie jest żaden traf i przypadek, bo pracowałam ostro, ale to właśnie biologii i chemii poświęcałam około 80 procent mojego czasu. Polecam ten styl życia. Wybierz sobie coś swojego i w tym rozwijaj się na maksa.

nata

Dla jednych 30% to wstyd, dla innych marzenie.

NiePrzejmujSie Odpowiedz

Nie wierzysz? Wystarczy wejść na stronę kuratorium twojego miasta i sprawdzić wyniki konkursów kuratoryjnych. policz sobie liczbę finalistów z wszystkich przedmiotów i porównaj to z liczbą miejsc do najlepszych szkół.

To naprawdę dobrze. Zbyt słabe osoby w takich szkołach i tak miałyby wielkie problemy. Jeśli Twoje chęci/wiedza/samozaparcie/zdolności nie pozwalają Ci na rywalizowanie z najlepszymi, to może warto odpuścić? Nie każdy musi kończyć liceum. Nie każdy musi mieć maturę. Możesz być świetną fryzjerką czy fantastyczną kucharką. Sama wybierz swoją ścieżkę życiową.

Za to bardzo współczuję rodziców, że w tak trudnym momencie Cię nie wspierają. Pokaż im to, co napisałem a w szczególności:
-nie da się zaplanować sukcesu własnego dziecka.
-można jedynie go wspierać, ale jak widać Twój tata tego nie potrafi.
-"do dupy” to jest rodzic, który realizuje własne ambicje na dziecku.

Achnoniewiem

Chodzenie do najlepszego liceum w mieście nie zapewnia na starcie sukcesu życiowego. W bardzo wielu przypadkach "coś idzie nie tak" po drodze, ludzie będący w takich szkołach mogą dojść do wniosku, że nie chcą się tyle uczyc, że nie dają sobie rady, ambicje rodziców na poziomie szkoły średniej często przestają mieć już takie znaczenie, jak w gimnazjum. Człowiek w wieku 16-18 lat jest już dużo mniej sterowalny, a akurat przelewanie ambicji rodziców na młodych ludzi to plaga tych lepszych szkol. Więc to, że aktorka na dzień dzisiejszy nie jest laureatką olimpiad, nie ma średniej 6.0- nie znaczy, że zostanie kucharka lub fryzjerka. Pójdzie do słabszego liceum i to od niej zależy, jak zda mature, a nie od jakiejś "cudownej szkoly dla cudownych dzieci". Myślę, że jeżeli ktoś chce się uczyć, chce zdobywać wiedze, to nie można mu powiedzieć "odpuść, możesz być świetną kucharka". Znam mnóstwo osób, które całe życie miały świadectwo z paskiem i nic z tego ostatecznie nie wyniknelo poza dumą rodziców, która przeminęła wraz ze skończenien szkoły. Nie poszły na studia- i o ile są szczęśliwe to jest okej. Znam też takie które radzily sobie ekstra w jednej określonej dziedzinie, a w innych- tak sobie. Dziś robią coś super. Autorko- jeśli chcesz się uczyć, masz w sobie siłe to dasz sobie radę. Gorsze liceum czy nawet technikum to nie jest wyrok, tak samo jak lepsza szkoła wcale nie jest gwarantem sukcesu. Na dzień dzisiejszy ktoś był od Ciebie lepszy i musisz się z tym pogodzić, ale w życiu nic nie jest na zawsze i nie wiesz, czy to Ty nie będziesz "góra" za kilka lat.

Qzin Odpowiedz

Powiem Ci to co mówiłem zawsze uczniom. Samodzielna praca w domu to 50 procent twojego wyniku na maturze. Jasne, że nie wszystko się da samemu, z matematyki mogę polecić Matemaks.

titanic Odpowiedz

Wiem, że reforma i miejsc jest mniej, ale gdy zaczęłam naukę w liceum, to mimo wyników rekrutacji kilka miejsc się znalazło. Na przykład do mojej klasy przyjęte było 30 osób, a ostatecznie było nas 35.
Czasami też komuś udawało się znaleźć miejsce w jeszcze lepszej szkole i jego miejsce mógł zająć ktoś inny.

A programem się nie przejmuj. To nie determinuje Twojej przyszłości. Jak pisali inni, dostanie się na studia zazwyczaj wiąże się z własną ciężką pracą.

kotekzpiwnicy

Dokładnie! U mnie w klasie, w mocno średnim liceum (po podstawówce) kilka osób dostało się jeszcze do lepszych szkół. Po pierwszym etapie zostały jeszcze miejsca w szkołach, nie dostałaś się nigdzie indziej, nie składałaś odwołań?

NiePrzejmujSie Odpowiedz

Jeśli to nie prowokacja przed zbliżającymi się wyborami to autorko uważnie to przeczytaj:

To ważmy moment w twoim życiu. Teraz waży się cała Twoja przyszłość. Szczerze mówiąc wątpię, że to przez likwidacje gimnazjów. Wyczuwam dużą presję Twoich rodziców na to żebyś poszła do liceum. Czemu nie rozważyć innych szkół? I właśnie to jest ten czas, w którym różnicuje się ludzi. Może przyda się trochę samokrytyki i rzetelnej oceny sytuacji? Jestem również również ciekawy na czym polegają te "całkiem niezłe wyniki"?

Jeśli chodziłaś do dobrego gimnazjum, to pewnie jesteś finalistką konkursu kuratoryjnego (albo laureatką) i szczerze wątpię, żebyś miała problemy z dostaniem się do porządnego liceum. Zakładam więc, że chodziłaś np. do gimnazjum rejonowego.
Gimnazja rejonowe mają to do siebie, że poziom w nich jest zazwyczaj tragicznie niski. Musisz sobie zdać sprawę, że dobrych szkół jest tylko kilka. Ludzie, którzy osiągnęli coś w konkursach zabiorą dużą część tych miejsc, a o pozostałe będzie rywalizowała garstka najlepszych ze szkół rejonowych. Czy byłaś jedną z najlepszych osób w swojej szkole?

Ambra Odpowiedz

Po pierwsze nie wierzę w te historie. Autorka nie dostała się do żadnej szkoły? Jestem w stanie w to uwierzyć tylko jeśli zaznaczyła najbardziej oblegane profile w najlepszych szkołach w regionie. W takiej sytuacji "całkiem niezłe" wyniki to za mało. Nawet mimo braku reformy.

nata

Aktualnie z powodu reformy edukacji wielu uczniów nie dostało się naprawdę nigdzie. Nie ma miejsc.

Zobacz więcej komentarzy (7)
Dodaj anonimowe wyznanie