#hnaRr

W podstawówce i gimnazjum regularnie dopisywałam sobie oceny do dziennika. Nigdy nikomu to nie podpadło. Dlaczego? Ano dlatego, że byłam prymuską. Moje oceny (te uczciwe) zwykle oscylowały pomiędzy 4+ i 6. Jak spodziewałam się z jakiegoś przedmiotu na semestr takiego 4/5 albo 5/6, zawsze wykorzystałam okazję (podstawówka, czasy łażenia z dziennikiem do i z pokoju nauczycielskiego), żeby sobie dopisać chociaż ze 2-3 oceny, które w moim odczuciu przechylały szalę na korzyść tej wyższej opcji.
Elektron Odpowiedz

6 - za spryt
1 - za uczciwość

negatywnaosoba Odpowiedz

Zawsze w podstawówcy z moim najlepszym wtedy przyjacielem szliśmy razem do szkoły (po drodze zgarniając innych przyjaciół) mijając po drodze dom naszej nauczycielki. Czasami brała ona dziennik do domu (czasy papierowych), a że następnego dnia pierwsza była religia, a ona zaczynała później, wręczała nam dziennik do zaniesienia do szkoły. Wbrew pozorom nigdy w życiu go nie otworzyliśmy.

egzemita Odpowiedz

Dawniej kiedy zdarzało się że zginął dziennik bo uczniowie go wyniesli nauczyciele zapisywali stopnie w osobnym zeszycie. Gdyby teraz któryś tak zrobił już nikt by ci nigdy nie uwierzyl i byś musiała zmienić szkołę.

GabberForLife

teraz to wiekszosc szkol ma e-dziennik, takze ciezko cos dopisac

bazienka Odpowiedz

i wcale nie podpadalo, ze reszta klasy miała 3 oceny a ty 5?

Anda

Nie zawsze wszyscy w klasie mają taką samą liczbę ocen. Ktoś może np odpowiadać więcej niż raz, albo dostać ocenę za aktywność. Jeśli autorka była dobrą uczennicą, a nauczyciel miał wielu uczniów, to spokojnie mógł założyć, że dostała tą 5 za aktywność, a on nie pamięta w jakich okolicznościach

Jawiem1210

Prymusy zawsze mają więcej za aktywność, konkursy, za to że żyją, za nazwisko. Sama byłam przymusem i momentami to nauczycielom zależało bardziej na moich ocenach, a kratek do wstawia nowych 5 i 6 brakowało. W 3.kl gim. dwóch nauczycieli dało mi 6 choć wychodziła trója. Nie prosiłam o to, wręcz było to uwlaczajace, gdy zobaczyłam na świadectwie.

KrulWafel

To faworyzowanie ludzi za nazwisko nauczyło mnie juz we wczesnej podstawówce że nie warto się starać. Na plastyke kiedyą przekalkowaliśmy taki sam rysunek. DOKŁADNIE tak samo to wyglądało bo z okładki książki. Ja dostałem 4 a druga osoba 6 bo prymuska i nauczycielka plastyki znała jej rodziców. Takie wydarzenie zabiło we mnie chęci do starania się..

Jawiem1210

@Krul Dokładnie. W liceum też w 1.kl dostawałam 5 za nic, bo moja siostra utarła mi ścieżkę prestiżu (średnia 6.0 w najlepszym publicznym liceum w Polsce w tamtych latach). Potem zaprzyjaźniłam się z dziewczyną nielubianą przez nauczycieli i z matmy na przykład miałam dużo pał za sytuację typu książka otwarta na innej stronie niż trzeba, zamknięty zeszyt od polskiego na ławce, który minutę temu koleżanka mi oddała po spisania pracy domowej, pała za chodzenie po mieście po 20.00 zamiast się uczyć!!!

Eleczka

@Jawiem1210, aha, na pewno, pała za chodzenie wieczorem po mieście... Może pała, ale chyba nie w dzienniku. :)

Meanness

To z plastyką przypomina mi moją plastyczkę. Zawsze dostawałam 4. Zawsze. Praca robiona 8 godzin? 4. Coś farbami co wyglądało jak dzieło pijanego kota? 4. Zawsze. Pani też czasem najlepsze prace wywieszała na korytarzu. Osoby, które dostały 6 musiały zostawić kartkę i pani to wieszała. Stałam w kolejce do oceny z najlepszą praca jaką zrobiłam przez całą podstawówkę. Nawet teraz nie wiem czy by mi tak dobrze poszło. Osoba przede mną dostała 6, ale pani powiedziała, że może kartkę zabrać. Ona zawsze dostawała 6, praca była niedokończona, ale 6 było. Potem podchodzę, dostaję 4. ale pani kazała zostawić pracę do powieszenia. Czyli tamta niedokończona praca zasłużyła na 6, ale nie na powieszenie zaś moja, która ledwie na 4 dała radę może być powieszona? Coś tu nie wyszło z logiką.

Jawiem1210

No ten absurd plastyki to chyba każdy przeżył. Co to w ogóle za pomysły, żeby oceniać kto jak śpiewa czy rysuje?!

Eleczka

Z tą plastyką czy muzyką się zgodzę... Nie każdy ma do tego talent, więc powinno się bardziej brać pod uwagę samo zaangażowanie i starania niż rzeczywiste efekty... Mi zawsze było aż przykro słuchać jak w gimnazjum na muzyce koledzy śpiewali piosenki na ocenę. Większość miała wtedy mutację i ich głosy brzmiały albo śmiesznie albo strasznie. Było mi głupio, że są zmuszani do czegoś co ich w pewien sposób upokarza.

GabberForLife

U mnie w gimnazjum na plastyce byla oceniana technika wykonania. Np. mielismy zadanie zrobic obraz przedstawiajacy martwa nature, namalowany akwarelami. Pani najpierw tlumaczyla jak sie naklada farbe i jak malowac owoce, zeby wygladaly jak owoce. Pozniej kazdy malowal. Jezeli namalowales martwa nature, akwarelami, dobra technika i nie bylo jednego bialego przeswitu, miales juz 4. Jak skonczyles obraz (nawet jezeli byl okropny) miales juz 5. 6 ostawaly tylko zdolne osoby.

Pedagog Odpowiedz

U nas w podstawówce dziennik w ręce dostawali tylko prymusi, bo nauczyciele mieli do nas zaufanie. Sobie człowiek zawsze coś tam dopisał, ale tak naprawdę chodziło o to, żeby wyciągać słabszych i im się dopisywało chociaż jakąś ratunkową tróję, czy czwórkę.

Liarxxx Odpowiedz

teraz niestety są dzienniki elektroniczne wiec sie nie da. tez tak robilam

Irving Odpowiedz

Jako prymuska potwierdzam, że w szkole było łatwiej. Jak coś nie poszło to nauczyciele odbierali to tak, że coś się musiało stać. Tylko ja ścieżkę sobie sama utarłam, ale i nauka przychodziła łatwo.

Dodaj anonimowe wyznanie