#hol8U

Prowadziłam z siostrą salon fryzjerski. Powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu tu idealnie pasuje. Salon założyłyśmy dzięki wsparciu finansowemu od rodziców, z moich oszczędności i niewielkiego wkładu finansowego siostry (całe 35,50 zł). Miałyśmy się rozliczyć, gdy salon się rozkręci.

Pracowałyśmy zgodnie klika lat, ale nasze wypłaty były bardzo niewielkie, można rzec, że pracowałyśmy w wolontariacie ;). Zarabiałyśmy na utrzymanie salonu i to co zostało dzieliłyśmy równo na pół, czyli zazwyczaj mniej niż najniższa krajowa... Zastanawiałam się wiele razy, czy jest sens dalej to prowadzić, czy lepiej pójść do kogoś do roboty, ale ona ciągle mnie nakręcała, że jutro będzie lepiej. Miałyśmy coraz to więcej klientów i większe obroty, ale wypłaty pozostawały na tym samym poziomie, siostra mnie przekonywała, że więcej klientów= większe koszty utrzymania. Wierzyłam jej i nie przeliczałam utargów i wydatków, bo ona tym się zajmowała. Miałyśmy naprawdę dobre relacje. Nigdy nie podejrzewałam jej, że mogłaby działać na moją niekorzyść.
Gdy zaszła w ciążę, sama musiałam ogarnąć salon. I wtedy wszystko się wydało... Chciałam być fair wobec siostry, więc rzetelnie zapisywałam wszystkie wydatki i przychody. Wtedy zauważyłam, że giną pieniądze. Mówiłam o wszystkim mężowi. Gdy po raz trzeci kasa mi się nie zgadzała, zaczęłam zabierać do domu pieniądze. Wtedy po pracy przyjechała ona razem ze swoim mężem i zrobiła mi ogromną awanturę, że nie mam prawa zabierać kasy ze sobą, bo to własność salonu (chociaż to ja sama te pieniądze zarobiłam). Z dnia na dzień dowiedziałam się, ile tak naprawdę jestem w stanie zarobić i nigdy lepiej mi się nie wiodło jak teraz, gdy pracuję sama i jestem w stanie przyjąć mniej klientów, a zarabiam 3 razy więcej... No ale na tym nie koniec...

Wiem, że moja naiwność jest warta potępienia, ale klapki na oczach miałam solidne ;). Pojechałam się wyżalić mamie. Nie usłyszałam słów wsparcia, tylko niedowierzanie, że na pewno się pomyliłam. Po jakimś czasie zauważyłam, że moja rodzina mnie odtrąciła i nikt nie wierzy w moją wersję zdarzeń. Powiedziałam siostrze, że jak wróci do pracy, to na moich warunkach, założy swoją działalność, ja swoją i już nigdy nie będziemy miały wspólnej kasy. I co zrobiła? Zrezygnowała! Spłaciłam ją. Salon jest tylko mój. Lepiej mi się powodzi. Stać mnie na wszystko, ale nie mam już rodziny z mojej strony. Nie ma rodzinnych świąt, spotkań, urodzin. A ja mam opinię zimnej suki, która zostawiła ciężarną siostrę bez środków do życia. Wierzę, że dostanie od losu karę dokładnie taką, na jaką zasłużyła. W sądy się nie chcę bawić , bo szkoda mi czasu i nerwów. Chciałabym was przestrzec przed nadmierną ufnością wobec innych, bo kto ma miękkie serce, ten ma twardą dupę...
Gro9 Odpowiedz

Powiem tak. Mogło być jeszcze gorzej. Znam z autopsji sytuację gdy 2 siostry prowadziły wspólnie działalność gospodarczą. Po kilku latach okazało się że siostrzyczka prowadząca finanse nie tylko podskubywała kasę siostry ale też nie wpłacała siostrze wszystkich skłądek ZUSowskich. Sprawa się rypła dopiero gdy ktoś skontrolował jej papiery w ZUSie i wysłał zapytanie czemu brakuje wpłat.

paella Odpowiedz

Mam nadzieję, że długo jej nie spłacałaś ;) całe 35,5zł

Zihat

To tak nie działa.

SzetepakaWeszenapi

@Zihat nie zrozumiałeś/aś sarkazmu

paella

Może nowy w internetach?!

Zihat

@SzetapakaWeszenapi zapewne dla tego, że żadnego sarkazmu tu nie ma. Sarkazm musi posiadać jeszcze logiczny kontekst. Tu jedynie zaistniałby taki jeśli w zamyśle autorka sarkazmu szydziła by z tego iż autorka wyznania musiała zapłacić dużo pieniędzy oraz złośliwie przypominając o tym że proces zgromadzenia odpowiedniej do spłaty gotówki był długi i mozolny.
Wobec tych okoliczności założyłem bardziej prawdopodobny wariant iż paellia wykazała się po prostu naiwnością i brakiem wiedzy, co akurat jest dość częste
"w internetach".
Być może jednak faktycznie moje założenie było nietrafne, a paella jest człowiekiem złośliwym, pozbawionym empatii i wyśmiewającym ofiary, pokrzywdzone za to iż postanowiły zaufać najbliższym.

SorryEverAfter

Czytając tłumaczenia @Zihata, to naprawdę się zastanawiam, czy on nie jest trollem. @Zihat, sarkazm nie równa się złośliwości, czy wyśmiewaniu kogoś (choć te rzeczy mogą się czasem wiązać). A przy tym co napisałeś o logicznych kontekstach, to już naprawdę odleciałeś... Kontekst jest jak najbardziej logiczny, jeśli na komentarz @paelli patrzymy pod kątem wyznania. Ona po prostu śmieje się z tego, że początkowy wkład siostry Autorki był tak mały, iż gdyby Autorka spłacała siostrę proporcjonalnie do jej początkowego wkładu, to zapewne nie byłoby to tak trudne, ani czasochłonne, jak to wynika z wyznania. Za to w tym, co napisałeś, nie ma za grosz logiki - albo to ja jestem zbyt mało mądra, by ją zauważyć ;)
PS "Dlatego" piszemy razem. Zwykle nie wytykam błędów, ale tu już kurczę boli, jak patrzę.

paella

A może jestem złośliwa w stosunku do siostry, która zainwestowała aż 35,5zł a okradała aż "miło". Nawet na zwrot tych 35,5 nie zasłużyła. Rozkładasz mój krótki komentarz na takie drobne, że prawie Ci magisterka wyszła. Zabawa w "co autor miał na myśli?" - analizujący wie lepiej od autora.

Zihat

@SorryEverAfter
To zastanawiaj się dalej. Nie zapomnij przy tym doinformować się czym jest sarkazm. Logika sarkazmu w kontekście wyznania jednoznacznie wskazuje na to co napisałem wyżej. Co innego w przypadku gdyby nie uznać tego za sarkazm, a za zwykły wpis podyktowany brakiem wiedzy na temat spłat w tego typu sprawach co wszak zbrodnią nie jest, ewentualnie wpis o zabarwieniu humorystycznym, niefrasobliwie odnoszący się do dość poważnego problemu jaki został poruszony w wyznaniu. Wówczas rzeczywiście można by sądzić iż paella śmieje się z niskiego wkładu siostry autorki, a tym samym z niewielkiego kłopotu jaki stanowi dla autorki spłata owego wkładu.
Jednak powtarzam NIE jest tak w przypadku sarkazmu !
Logika to moje drugie imię, jednak by mogła być dostrzeżona - czytelnik musi posiadać jeszcze odpowiednią wiedzę, której Tobie SorryEverAfter zabrakło w tematyce sarkazmów i ich rozumienia.
@paella Nie bawię się tutaj w co autor ma na myśli, a jedynie wyjaśniłem znaczenie sarkazmu w opisanym kontekście. Sarkazm ma swoje wąskie prawa, nie pozostawiając obszaru na domysły i inne warianty znaczenia.
Osobiście uważam, że to nie sarkazm był Twoim celem, lecz ta druga opcja, żart podyktowany brakiem wiedzy, tudzież lekkim podejściem do przykrego tematu, który napewno taki zabawny nie był dla autorki wyznania w czasie gdy musiała spłacać nie małe pieniądze.
Jednak gdy SzetepakaWeszenapi napisała o niezrozumieniu rzekomego sarkazmu, a Ty ją poparłaś poczułem się w obowiązku do wyjaśnienia wam czym sarkazm jest.

paella

Jeśli. Definicja sarkazmu w skrócie: złośliwa ironia, drwina lub szyderstwo. Próbujesz błyszczeć, nie masz za grosz poczucia humoru oraz nie rozumiesz podtekstów, przez co uważasz innych za głupszych od siebie. Rozumiem, że masz mnóstwo kompleksów i w ten sposób starasz się je leczyć ale nie tędy droga. Teraz już wiem dlaczego jesteś sam...

Zihat

@paella Że co ? Dorabiasz sobie jakieś dziwne teorie, zupełnie bzdurne. Poczucie humoru mam i to duże, ale z czyjejś krzywdy nie żartuję. I to nie oznacza, że leczę jakieś kompleksy, czy traktuję innych jak głupszych, tylko zwyczajnie wiem że nie wszystkich, a zwłaszcza pokrzywdzonych bawią żarty na temat przykrych sytuacji które je spotkały. Jeśli kiedyś dojrzejesz pojmiesz to o czym piszę.
Dalsza część Twoich dyrdymałów jest poniżej poziomu dzieci z gimnazjum, dla tego pozwolę sobie zostawić to bez komentarza. Powiem Ci tylko tyle że nic o mnie nie wiesz, więc nawet się nie wysilaj z wymyślaniem kolejnych bzdur.
Cała dyskusja ma bardzo prostą przyczynę. Zarzuciliście mi brak zrozumienia rzekomego sarkazmu, ja w sposób rzeczowy wyjaśniłem że nie ja go nie zrozumiałem, lecz zwyczajnie to wy nie mieliście bladego pojęcia czym jest sarkazm. Wyjaśniłem wam czym jest i jakie ma znaczenie w omawianym kontekście, jednocześnie sugerując że to co napisałaś jest nietrafionym żartem wynikającym z braku Twojej wiedzy (najwidoczniej podzielanym przez szersze grono równie niedojrzałych osób).
Zamiast podziękować za objaśnienie znaczenia terminu "sarkazm" dorabiasz do mojej wypowiedzi jakieś swoje bzdurne teorie, wyciagnięte nie powiem skąd. I kto tu leczy kompleksy, hm ?

Tancredi Odpowiedz

Współczuję... A z siostry to niezła cholera..

Mikser Odpowiedz

Cała rodzinka siebie warta, przykre..

PancernyRzuf Odpowiedz

Ale trza być idiota żeby wierzyć komuś z kim prowadzi się firmę na słowo, nie widząc żadnych kwitow choćby te parę razy

MissOfTheWorld Odpowiedz

Szczerze to trochę kupy mi się nie trzyma ta historia. Skoro pracowałyście we dwie to chyba wiedziałaś ile co kosztuje i ile zarabiasz? Rozumiem że mogłaś nie znać dokładnych kwot, ale mniej więcej chyba wiedziałaś ile "zarobiłaś" dla salonu, a ile kosztowały materiały, zus podatek itp.

xxyyzz

Jeśli jej siostra zajmowała się płatnościami, to autorka mogła nie mieć zielonego pojęcia o kosztach jakie ponosi salon. Mogła wiedzieć ile zarobiła na klientach, ile kosztuje materiał do pracy, ale wierzyła siostrze na słowo, że utrzymanie salonu to są takie wielkie kwoty.

MissOfTheWorld

Wydaje mi sie ze jednak mniej więcej powinna wiedzieć jaki jest stosunek tego ile salon zarobił a jakie są koszty. Poza tym czemu nawet ze zwykłej ciekawości się nie zainteresowała tym? Mnie to po prostu dziwi, bo też pracuję w salonie, jestem pracownikiem i wiem mniej więcej ile kosztują materiały, wynajem, ZUS, podatek itp.

xxyyzz

Mnie też takie rzeczy interesują, ale niektórzy mają takie rzeczy daleko w poważaniu. Wolą by inni odwalali za nich tą robotą.

jankostanko33

Może w takim razie siostra sobie wykminiła, że skoro ona zajmuje się wszystkimi płatnościami, kosztami itd, a autorka nawet nie raczy się zainteresowac ile co kosztuje, to sprawiedliwe będzie, jeśli to jej przypadnie więcej zysków. Nie popieram takiego zachowania, ale autorka też nie była całkiem w porządku, skoro wszsytko zostawiła na głowie siostry, a sama tylko obsługiwała klientki.

xxyyzz

Nie jest też napisane, czy obsługiwały taką samą ilość klientów. Może autorka zajmowała się większością nich, a siostra poświęcała ten czas na sprawy papierkowe i tak naprawdę pracą dzieliły się równo? Tego też nie wiemy.

Vampire7 Odpowiedz

Okropne, żeby tak własną siostrę okradać :( To trzeba być dopiero „zimną suką”, żeby udawać dobre relacje, a za plecami kraść pieniądze siostry. To jest obrzydliwe. Dobrze, że straciłyście kontakt, bo ona nie jest warta by nazywać ją siostrą. Szkoda tylko teraz braku kontaktu z rodziną, mimo, że nie zrobiłaś nic złego, a twoja siostra pewnie nigdy nie będzie miała na tyle odwagi, żeby przyznać, że to ona zawiniła. Jakie to smutne, co ludzie potrafią odwalić dla pieniędzy :/

rassdwa Odpowiedz

Całym sercem jestem po Twojej stronie. Straciłam wsparcie rodziny i brata, gdy opowiedziałam im jak mnie potraktował. I wiesz co? Po latach stwierdzam, że lepiej jest wiedzieć jacy ludzie nas otaczają, niż się łudzić. Powodzenia!

aqew Odpowiedz

Współczuję siostry. Rodzina powinna być pomocą i oparciem , ale ja zawsze sobie powtarzam, że krzywdy wyrządzone innym powrócą z podwójną siłą.

anakonda257 Odpowiedz

Nie miękkie serce i twardą dupę, tylko z rodziną się biznesu nie zakłada - taki jest morał.

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie