#ijTYA

Mam okropnych sąsiadów. Ludzie już dość starzy, myślę, że na spokojnie z 70+, ale nie da się z nimi dojść do porozumienia. Mieszkanie mam akurat tak usytuowane, że robią sobie śmietnik z mojego balkonu – po jednym dniu potrafię mieć 15 wypalonych papierosów i pełno popiołu na podłodze, lądują tam też inne śmieci, ale nie zliczę tego syfu, co trafia na ziemię pod balkonem. Otworzenie okna też graniczy z cudem, bo po chwili w mieszkaniu zaczyna śmierdzieć takimi najtańszymi szlugami. Dla osoby niepalącej jest to nie do wytrzymania.
Inny problem jest taki, że zastawiają swoim autem drogę dojazdową do mojego garażu, która jest częściowo również wyznaczona jako droga pożarowa dla straży pożarnej.
I teraz sytuacja właściwa. 
Zaszłam w ciążę. Za każdym razem, gdy poczułam smród papierosów, leciałam wymiotować. Nie otwierałam w ogóle okien, tak mnie to męczyło. Pewnej nocy, gdy mąż był w pracy na nocnej zmianie, naszła mnie ogromna ochota na coś słodkiego, więc pozostało mi się udać do pobliskiego sklepu i zrobić zaopatrzenie. W drodze powrotnej spotkałam sąsiadkę, przewróciła się i nie mogła wstać (podwórko nie jest oświetlone, zawsze po zmroku chodzę tam z latarką). Nie pomogłam, poszłam dalej. Nie mam wyrzutów sumienia.
budyn4 Odpowiedz

Jako palacz powiem, że palić u siebie mają prawo i kuniec. Ale nie dbać o swoje pety, śmieci to już chamstwo i chyba podrzucałabym im je jakoś do góry na ich balkon albo na wycieraczkę. A co do auta to porozmawiać. Dwa razy porozmawiać na spokojnie. Za trzecim powiedziec, że będę wzywać straż miejską. I wzywać.

budyn4

A może wstępnie gęsty bycia nadupierdliwie miłym i podarowanie popielniczki zamkniętej od góry, gdzie pety wpadają, gdy naciśniesz spust i nie wychodzą. Z miłym uśmiechem i serdecznością dbania o ich komfort, bo "skoro do mnie wpadają to na pewno państwu też brudzą".

autorka02

Rozmowy z nimi już były, co dosłownie jest napisane w pierwszym zdaniu. Co do popielniczki, dlaczego ja mam kupować coś sąsiadom, którzy robią mi na złość i dodatkowo niszczą mi zdrowie?

didja

Słusznie zauważasz: U SIEBIE.

Ale oni nie palą u siebie. Palą u autora historii. Palenie to nie jest czynność stania w miejscu, tylko wytwarzanie dymu. Wdmuchiwanie dymu do domu osoby, której to szkodzi, jest stwarzaniem zagrożenia zdrowia i życia. Spowodowanie, że ktoś uczulony na dym i/lub z chorobami płuc/oskrzeli dozna szkód zdrowotnych, powoduje odpowiedzialność karną, w tym obowiązek płacenia renty deliktowej i pokrycia kosztów leczenia.

KorseyShani

Jako nie paląca powiem, że mój sąsiad, który na klatce pali co jakieś 15 minut nie jest u siebie, truje wszystkich dookoła, a balkon też jest Twoja prywatna sfera, bo z duchu jesz dym innym do domów, samolubie.

Tydyt Odpowiedz

Dobrze Cię rozumiem. Tez nienawidzę smrodu papierosów. Od razu boli mnie głowa, czuje się źle i mam wrażenie, ze przesiąkam tym smrodem. Nie rozumiem palaczy, którzy stoją na przystankach, idą chodnikiem czy deptakiem i palą. Niby są to miejsca publiczne i nie wolno palić, ale jakoś nikt się do tego nie stosuje. Wkurza mnie to. Ja nie chce się truć, a muszę wdychać to g… bo ktos chciał sobie zapalić. Ludzie powinni palić w swoich mieszkaniach przy zamkniętych oknach i truć tylko siebie.

Vito857 Odpowiedz

Z autem bardzo prosta sprawa, skoro to droga pożarowa - wzywać służby.

CentralnyMan Odpowiedz

Zgarniaj pety do torby, torba sąsiadom na wycieraczkę

pluton Odpowiedz

A nie zaostrzy to konfliktu między wami? Chyba że Cię nie widziała, to spoko.

autorka02

Jakoś nie bardzo mnie to obchodzi.

PeggyBrown2022 Odpowiedz

Też mam problem z palącymi sąsiadami. Pisałam do spółdzielni. Spółdzielnia odpisała, że można iść z tym na policję. To trochę wątpliwa sprawa, ale spróbuję. Trzeba walczyć o swoje. Spółdzielnia podobno dzwoniła też do właścicieli mieszkania (najemcy to palacze) i przez krótki czas był spokój.

Ambiwalentnie136 Odpowiedz

Co do parkowania to dzwoń na policję notorycznie za każdym razem do skutku. Ja bym dala kwiatka śmierdzącego padlina pod sam sufit żeby im śmierdziało podczas moją nie obecność. Nakrywała go tak żeby tego smrodu nie wydzielał gdy ja jestem. Kiepy też im podrzucaj jak tylko możesz i wiele innych slosliwosxi aż się dostosują

Ambiwalentnie136

Nie wiem jak z tym kwiatkiem by wyszło ale trzeba próbować. Na straz miejska też bym dzwoniła z tym dymem i zaznaczała na każdym kroku że jestem w ciąży, postraszylabym że jest zagrożona i że ich również pociągniesz do odpowiedzialności jak to zbagatelizują

TheTrueSigma Odpowiedz

🗿Sigma🗿

Rychumiszcz Odpowiedz

Pety i śmieci do skrzynki na listy i problem rozwiązany. Z zapachem nic nie poradzisz niestety, wolnoć Tomku w swoim domku, nawet jeżeli zapach przechodzi do Ciebie. A nie pomoc starszej osobie (jaka by nie była) jak upadła i nie może się podnieśc, no cóż, to już świadczy o Tobie

autorka02

Jakoś nie bardzo mam ochotę dźwigać osobę, ważącą na oko dwa razy tyle co ja, z ziemi, będąc w dość zaawansowanej już ciąży.

Iguannna Odpowiedz

Zwróciłaś im choć raz uwagę?

Ambiwalentnie136

Czytac nie umiesz??

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie