#ilfkd

Dorabiam w sklepie z zabawkami od kilku miesięcy i po takim czasie, z moich obserwacji wynika, że 3/4 rodziców to sterroryzowani idioci. Dzieciak drze mordę, wyje, nie chce wyjść ze sklepu, wszystko rozrzuca i generalnie zupełnie nie słucha, a na słowa rodzica leje ciepłym moczem. A rodzic? Stoi bezradnie rozkładając ręce i wygląda, jakby się własnego dzieciaka bał. No tak, bo zamiast wziąć dzieciaka za rękę i wyprowadzić, woli unikać odpowiedzialności. Wypuszczając te potwory do ludzi nauczcie się nad nimi panować, a nie, że dzieciak rodzicom warunki dyktuje.
Sara1234567 Odpowiedz

Bo przecież biedny brajanek się stresuje, jak go złapiesz za szmaty i wyniesiesz.
Ja tak nauczyłam posłuszeństwa w sklepie - bo wiadomo, każde dziecko bada granice.
Były wrzaski, pokładania się po podłogach - zostawiasz wszystko (mówi się trudno, obsluga raczej woli odkładać towar na półki niż słuchać dzikich wrzasków), bierzesz smarka za fraki i do domu. A jak tak lubi leżeć na ziemi - da się załatwić - ojciec zabieraj materace, śpią dziś na podłodze. Żadnego wyzywania, krzyków, szarpania.
Jedno proste zdanie "Nie rób tak, zachowuj się jak człowiek, albo poniesiesz konsekwencje".
Córka po pierwszym razie nauczyła się, że cyrki są mniej opłacalne od grzecznosci, syn spędził kilka nocy na dywanie, też dotarło.
Ale zaraz zobaczysz w odpowiedziach do mojej metody, dlaczego masz takie widoki codzienie - przecież "biedne dzieci nie rozumieją, trzeba do nich mówić, dać się wypłakać, poczekać aż przejdzie, inni ludzie są nie ważni"...

Druga sprawa - idą do sklepu z zabawkami i nie ustalaja zasad, a potem dziecko słyszy tylko tego nie, tego nie, tego nie.
Nie uznaje potrzeby kupowania multum zabawek dzieciom, ale raz na jakiś czas, jak mąż mial większą premię, albo zasłużyły bylo,wyjście do sklepu , najpierw ustalenie zasad - mogą wybrać dowolną zabawkę, która ma w cenie np. dwie cyfry, ale nie wolno im wybrać nic co ma np.7,8,9 na początku. Rysowaliśmy wcześniej w domu jak wyglada cena, na co mają patrzeć. Podobnie z oznaczeniem wieku - rysowaliśmy im np. oznaczenie 3+, to możesz, jak nie ma na pudełku 3+ to nie możesz.
Nauka cyferek przy okazji doskonała.
(Swoja drogą syn kiedyś kupił sobie zestaw grzechotek - bo było 0-3 napisane), najlepsze zabawki jego życia chyba😁

Nation88

Popieram

Fredrica

Jezu, w końcu jakaś mądra matka, która nie próbuje wmówić, że dwulatkowi wszystko wytłumaczysz i tego typu bzdury <3

Niveam

Moje dziecko ma 3 lata i z zaskoczenia byliśmy w Smyku. Chciał tyle zabawek, a raczej wszystkie zabawki. Na spokojnie powiedziałam, że ostatnio dostał ich dużo od Gwiazdora i niech mu mówi co chce to na kolejny rok znowu dostanie. I chodził po sklepie i krzyczał do Gwiazdora jakie rzeczy chce i po problemie :)

YouSayGodISaySay10

@Niveam, skoro krzyczał, to chyba nie do końca było po problemie.

AniWteAniWeWte

Genialne metody! Co z tego, że nie mam jeszcze dzieci - zostawiam komentarz, żeby móc sobie do tego zaglądać i zapamiętać na przyszłość :D

malinowykot

Miło poczytać coś mądrego :)))

JiminChimChim

Zgadzam się. Ja miałam jasno postawione granice. Nigdy nie histeryzowałam. Moi bratankowie też mają granice. A jak je przekraczają (bo sprawdzają co się stsnie) dostają adekwatną karę. + Wydaje mi się, że te histerie pojawiają się dlatego, że z dziećmi się nie rozmawia. Nie mówię o takiej rozmowie, gdy nabroi, bo i tak wtedy niewiele zapamięta, ale takiej na co dzień. Wielokrotnie podczas spaceru rozmawiałam z moimi bratankami o wartości pieniądza, szacunku, czy ogólnie o życiu. I teraz rozumieją, że czasem pieniądze są, czasem nie, czasem możemy iść na lody, ale czasem mimo chęci się nie da. Zawsze wtedy powtarzają, że jak będą dorośli to oni kupią mi zabawkę.
Ale no właśnie. Trzeba z dzieckiem spędzić trochę czasu i wyjaśnić mu, jak funkcjonuje świat. Że zawsze ponosi się konsekwencje swojego zachowania.

any80dy

@Sara1234567 Bardzo mądra postawa. O wiele przyjemniej byłoby się natknąć w sklepie na rodziców z dzieckiem, gdyby wszyscy tak postępowali.
Swego czasu miałem znajomą, która niestety wyznawała poglądy całkowicie odmienne. I powiem tyle: Nie współczułem jej, gdy wszystko wymknęło jej się spod (i tak już słabej) kontroli.
Młodsze dziecko (syn, bodaj 5 lub 6 lat) wchodząc do sklepu słyszał "Mamusia ma pieniążki, kupisz sobie coś fajnego!" pytał, czy może być to cokolwiek. A potem zdziwienie, że potwierdziła, a dziecko wybierało najbardziej wypasione zabawki. I jeszcze pretensje, że dziecko płacze i zawiedzione, bo się mu odmówiło.
Jej nastoletnia córka natomiast z etapu na jakim jest jej braciszek przeszła do materializmu absolutnego. Ale też nie dziwię się, że miała z nią problemy. Ja też bym stracił zaufanie, jeżeli ktoś chodziłby ze mną po sklepach długie miesiące, pokazywał najdroższe telefony i obiecywał, że kupi mi któryś na urodziny tylko po to, żeby dzień przed tymi urodzinami dać mi limit 400zł. Ogółem historyjek z tej dysfunkcyjnej rodzinki nazbierałoby się mnóstwo na wyzwania, jeżeli ktoś chciałby to czytać.
Nie rozumiem rodziców, którzy wiążą granice i stanowczość z brakiem postępowości i szacunku względem dziecka. Nie rozumiem też rodziców, którzy stawiają absurdalnie dalekie granice i mają problem z realizacją tego, co w tych granicach się zawiera. Marzyłby się świat w którym każdy rodzic potrafi stawiać realne wymogi, dawać możliwe do spełnienia obietnice i brać odpowiedzialność za wychowanie własnego dziecka.

lavande

Super metody! Bardzo przydatne, może kiedyś skorzystam

Niveam

YouSayGodISaySay10 Krzyczał, czyli głośno się zwracał do Gwiazdora co by chciał pod choinkę. To co innego niż awanturowanie się.

Zobacz więcej odpowiedzi (6)
GoMiNam Odpowiedz

Też byłam dzieckiem, moje siostry jeszcze niedawno także (no tak, teraz to pannice, nastolatki). Mama miała swój sposób, zawsze powtarzała: "Ty sobie robisz wstyd, nie mi", "Sobie wystawiasz opinię, a nie mi", "Z Ciebie się śmieją ludzie, nie ze mnie" - i wiecie co? Skutkowało. Zarówno przy mnie, jak i przy moich siostrach.

airborn

Sposób niby dobry, ale to jednak rodzic wychowuje, ponosi konsekwencje i daje świadectwo, jak się spisał. Co innego dorośli ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy, że krzywdząc innych (np. rozsiewając plotki, poniżając) pokazują, jacy oni są - nie ofiara.

ToTaPostrzelona

Prawda jest taka, że co podziała na przyklad u bardziej kumającej już dziewczynki tak 5-6 lat i więcej lat (gdy dziecko zaczyna już odczuwać wstyd), to niekoniecznie się sprawdzi u rozkapryszonej 3-latki , której jeszcze ciężko jest ogarnąć, dlaczego już i teraz nie może dostać zabawki. No niby dziecko sobie wystawia opinię, ale nie oszukujmy się: większość ludzi w pierwszej kolejności myślami odniesie się do matki, coś w stylu:"Rany, co za rozwrzeszczany bachor! Jak ty go wychowujesz?"- czy rodzic tego chce, czy nie.

blanka27

Moja mama też miała podobny sposób. Powtarzała to tak często że teraz kiedy stoję sama i ktoś obok mnie zaczyna się śmiać to mimowolnie wydaje mi się że śmieje się ze mnie. Raz na jakiś czas wpadam w taki kocioł że tylko płacz w poduszkę pomaga

AirHeatic

Ja ogólnie byłem grzecznym dzieckiem (podobno), ale raz też zdarzyło mi się zrobić histerię o jakąś zabawkę. Moja rodzicielka wtedy zaczęła odstawiać podobny cyrk (nie patrząc na ludzi w sklepie), tupać nogami itd... Ponoć poskutkowało natychmiastowo, ja już nigdy nie odstawiałem takich cyrków, a ludzie w sklepie byli pozytywnie zaskoczeni :D

rebeka13 Odpowiedz

Jak słucham wypowiedzi moich znajomych z uczelni i z pracy na temat między innymi dzieci to dochodzę do wniosku, że większość społeczeństwa ma strasznie wyidealizowaną wizję rodzicielstwa (oraz małżeństwa). Większość planuje potomstwo ponieważ "dzieci są urocze/kochane" (ewentualnie "bo tak trzeba"). A potem zostaje ktoś taki z dzieckiem sam na sam i jest problem

diq1 Odpowiedz

Nie mam dzieci, ktoś mi wytłumaczy, po co je zabierać do sklepu z zabawkami?
Rozumiem, że nie da się uniknąć takich sytuacji np w Lidlu, gdzie zabawki są wymieszane ze spozywka.
Ale szczerze mówiąc, jakby mnie ktoś zabrał do cholernie drogiej restauracji, na którą absolutnie nie było by mnie stać, a na miejscu pozwolił jedynie popatrzeć na menu, to też bym się zdenerwowała.
Może nie koniecznie turlała bym się po podłodze i darła mordę, ale w domu już bym oznajmiła co o tym myślę.

0053V3N Odpowiedz

Synek ma 3 latka, czasami jak cos chce, to daje mu do obejrzenia podczas zakupow, a na koniec odkladamy i problemu nie ma.
Wiele razy byla walka o rozne sprawy ( jedzenie, spanie, odstawienie wozka itp ) i czasami warto byc konsekwentnym, a czasami warto odpuscic.
Pierwszy dzien bez wozka to byl ryk, zostawanie w tyle, pokladanie sie. Tutaj odpuscic sie nie dalo. Ludzie patrzyli co sie dzieje, a inni rodzice dodawali otuchy. Udalo sie! Spanie - to byla meka dla nas obojga. Wiele godzin kazdego wieczora razem w lozku, a ksiaze zasnac nie moze... Wystarczylo byc obok ale nie z nim w lozku. Problem rozwiazany i oboje mamy spokojne wieczory. Z jedzeniem warto bylo odpuscic i nie karmic na sile “bo nic nie jadl”. Zglodnial to przychodzil. Pokladanie sie na podlodze - szybko przeszlo po slowach “to ty zostan tutaj a ja ide”. Sam nigdy nie zostal, ale bal sie gdy widzial ze rodzic sie powoli oddala. Czasami gdy miewa gorszy dzien - niewyspany, zle sie czuje, jest marudny to zamiast ciagac go po sklepach czy innych miejscach, gdzie nie ma nic interesujacego dla niego zostajemy w domu albo mlody idzie na drzemke.

Sara1234567

Matko - jak ja to znam - wpychanie na siłę, babcie wręcz wiązały minte dzieci, bo nie jedzą. Noż kuźwa, ja sama bym nie zjadła ociekajacego tluszczem wyrobu miesopodobnego, tym bardziej, że na spacerze obowiązekowk były ciastka i czekoladki.
Więcej walki z dorosłymi niż z dziećmi.
Dzieci nie chciały obiadu - okej. Mozna nie lubić groszku czy marchewki, ale nie, że nic nie zje "bo nie".
Talerz odstawiony i podgrzewany za każdym razem "mamo jestem głodny". Żadnego chlebka, słodyczy, skoczków. Był obiad było jeść.

bazienka

bylam dzieckiem niejadkiem
rodzice uwazali, z eod bicia pasem po plecach rozszerza sie zoladek
nie polecam

KostkaRubika

@bazienka Boże, jak mi smutno. Współczuję ogromnie.

Kurkuma Odpowiedz

Dokładnie jak mówi autorka! Rodzice potworów ZACZNIJCIE NAD NIMI PANOWAĆ!!!

majer Odpowiedz

Problem jest taki że rodzice starają się być partnerami dla dzieci. Konsekwencje tego są okrutne.

Sara1234567

Majer można być partnerem dla dziecka, nawet kumplem. Tylko trzeba także ustanawiać granice "kumplostwa".
My osobiście nie uznajemy hasła "szanuj starszych" ad hoc. Nie na każdy szacunek trzeba zapracować.
Nie wymagam od dzieci, żeby nabożnie szanowały ludzi tylko dlatego, że ma 80lat, albo tylko dlatego, że jest nauczycielem. Oczywiście trzeba być grzecznym o wychowanym, ale wmawianie dzieciom, że dorosły jest zawsze ważniejszy, dorosłego trzeba zawsze słuchać kończy się marnie (od upokażania, po akty pedofilii - bo dziecko ma być posłuszne, bo tak).
Jednak to działa w obie strony.
Jeśli one chcą szacunku też muszą na niego zapracować.

Feniks06

Majer o to to to. Ludzie którzy chcą często podążać za nowoczesnymi trendami wychowania starają się by być partnerami albo rozmawiać z dzieckiem jak z dorosłym. Dziecko nigdy nie będzie partnerem bo to rodzic sprawuje władze rodzicielska i to on podejmuje decyzje. Zaś rozmawiania z dzieckiem jak z dorosłym też często stanowi pułapkę bo jednak dziecko to dziecko i nie ma prawa pojmowac spraw jak dorosly. Mój kuzyn próbował tego z dziećmi od małego ale jak tłumaczyć w dorosły sposob dziecku które nie potrafi nawet samemu sie umyć czy załatwic?

Sara1234567

Feniks06 - nie chodzi o to, żeby wymagać od dziecka pojmowania spraw jak dorosły.
Ale żeby nie infantylizować dziecka (z mówieniem do niego jak do niedorozwoja włącznie). Osobiście jestem zakochana w Tracy Hogg.
Odkryłam ją ostatnio, okazało się, że sama stosowałam jej metody, wielu mówi, że ona tresuje dzieci, bo uważa za konieczne wcześniejsze rozmowy i przygotowania.
Sorry, ale jakby mi mąż powiedział - idziemy na zakupy, kup sobie coś ładnego, a jak już znalazłam coś w czym się zakochałam i mi powiedział "ale mam tylko na skarpetki" to też by mi się przykro zrobiło, a mam swoje lata.
Dzieci, jeśli nie są upośledzone umysłowo, nie wymagają traktowania jak do debila.
Dzieci nie są naszymi znajomymi, nie opowiadamy im o łóżkowych podbojach, ale kiedy coś się dzieje nie tak uważam, że jako część rodziny mają prawo wiedzieć podstawowe informacje(w zależności od wieku).

Np.mieliśmy problemy finansowe, bo trzeba było teściowi pomóc w rehabilitacji - miałam przed dziećmi (wtedy wiek szkolny, więc najciężej, bo kolega ma ja też chce) powód ukrywać dla którego nie pojechały na kolonie, albo urwały się wyjścia do kina cotygodniowe?
Usiadłam i normalnie jak do człowieka wytłumaczyliśmy, że dziadek potrzebuje pomocy, bo w Polsce niestety nie wszystko jest za darmo, że kochamy dziadka, bo zrobił dla nas wiele dobrego (włącznie z zrobieniem taty) i żeby dziadek poczuł się lepiej trzeba z czegoś zrezygnować.
I to też nie było na tej zasadzie jak niektórzy robią - "nie mamy kasy, to dzieciak głodny i chłodny, ale dla nas na zbytki jest".
Każdy z nas zrezygnował z czegoś na jakiś czas (ja z basenu, fryzjera, mąż z siłowni,, one z kina i ubrań za grube pieniądze. I to pokazaliśmy dzieciom.
Koniec końców i tak wyszło to rodzinie na dobre - córka kocha wyszukiwać i przerabiać ubrania z "lumpa", syn zainteresował się ćwiczeniami, bo widział jak mąż to robi w domu, a ja zapuściłam mega długie włosy).
Dzieci to ludzie. Tylko w mniejszym rozmiarze.

BylSobieJez Odpowiedz

Mi się wydaje że rodzice nie reagują ze względu na opinie publiczną. Weźmie takie dziecko za rękę siłą ze sklepu, albo na ręce jeśli dziecko jest mniejsze, i nagle słyszy się komentarze jaka to się krzywda dziecku nie dzieje.

Zuzuzuzuzu1 Odpowiedz

Do metod Sara1234567 (chyba z książki 1, 2 rok życia dziecka tak swoją droga) - dwa razy wynosiłam krzyczacego 3latka ze sklepu zostawiając koszyk. Jak się uspokoił, tłumaczyłam pod sklepem dlaczego nie podoba mi się jego zachowanie. Na spokojnie. Chociaż nie jest to łatwe, bo skoro idę po coś do sklepu to znaczy, że mi to potrzebne, ale warto przeżyć to jakoś. Potem wystarczy zapytać "czy chcesz odstawić koszyk I wyjść bez niczego?". Samo powtarzanie 100razy, że zaraz wyjdziemy bez zademonstrowania konsekwencji nie byłoby tak skuteczne.
A propos konsekwencji związanych z przewinieniem. Taka sytuacja. Dziecko na rowerku. Mama krzyczy 'zatrzymaj się przed pasami'. Dzieciak wjeżdża, ta łapie w ostatniej chwili. Widać ciśnienie jej skończyło, nic dziwnego. Mały dostał klapa, a mama się drze, że wieczorem nie przeczyta mu bajki :0 zero tłumaczenia, zero logiki. co ma bajka do tego

StaryPiernik Odpowiedz

3/4 ludzkości to idioci. Dziękuję że potwierdziłaś moj obserwacje :)

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie