#iu8e9

Sytuacja z dzisiaj.

Jestem sobie po sesji na uczelni i chilluję w domu. Nachodzi mnie ochota na sushi, które w związku z tym, że jest drogie, nie zamawiam zbyt często. Jednak skusiłam się.

Na wszystkim znanej stronie, na której się zamawia jedzenie, widnieje czas dostawy z pewnego lokalu sushi 45 min. Myślę sobie "Ok". Jednak po chwili dostaję sms, że moje sushi będzie za 90 min. Myślę sobie "No k***a". Same story again... Jednak nie anuluję i już postanowiłam czekać te 90 min. Po tym czasie przyjeżdża dostawca. Miałam zaznaczone, że nie mam dokładnej sumy i trochę tam dostawca powinien mi wydać reszty. Jednak, aby dostawca się nie doszukiwał dziwnych końcówek, sama przygotowałam tak drobne, żeby on wydał mi okrągłą resztę.

Po czym ten gbur rzuca mi resztę, którą normalnie miał wyliczoną dla mnie i mówi "A no tak, bo przecież Pani studiuje...", po czym macha na mnie ręką i odchodzi.
Ja się pytam: Co to jest za narzucanie ludziom obowiązku dawania napiwku?
Dostawca nie ma prawa sugerować, że "stać mnie" na to. Nie zna mojej sytuacji, a ja akurat staram się oszczędzać, więc każda złotówka jest dla mnie ważna. Rozumiem, że liczy się gest i nawet 10 groszy mogłoby być napiwkiem. Jednak zachowania niektórych dostawców przechodzą najśmielsze oczekiwania. Może i dałabym napiwek, jakby moje zamówienie przyszło faktycznie w 45 min, jak obiecuje lokal na stronie, a nie po 2x takim czasie.
ApoteozaCzasuZabaw Odpowiedz

przecież dostaje pensję za pracę, jakoś ludzie pracujący w innym miejscach nie dostają za każdym razem napiwku, gdy wykonają jakąś część swojej pracy..

Klaudiana

Dokladnie. Ja nigdy napiwku nie dostaje za swoja prace (uwazam, ze ciezka) w szpitalu, a za wynagrodzenie mam jakies oplakane pieniazki plus skargi rodzin, niekiedy wyzwiska i rozne inne pzykrosci. A tu taki kurde chlopek żąda specjalnej stawki. Jeszcze gdyby to byla kelnerka, ktora zasluzyla na napiwek, to spoko. Ale to? Buraczysko wstrętne

Klaudiana

*przykrości

gorzkakawa

Ale kolega pracuje za taką kwotę na jaką się zgodził. Nie oszukujmy się, praca dostawcy jedzenia jest stosunkowo lekka i jest raczej pracą dorywczą.

JestemCzarnymKotem

I co, jeżeli źle zarabiam, bo zmusiła mnie sytuacja do wybrania takiej a nie innej pracy, należą mi się jakieś napiwki od innych ludzi? I gdy napiwku nie dostanę to mam pluć jadem? Weź się zastanów co piszesz. Jakoś sprzątaczki, pracownicy hipermarketów i inni ciężko pracujący fizycznie ludzie nie mają jakichś udziwień, by do ich pensji dostawać opłaty ekstra za wykonaną usługę. Tylko kelnerom i dostawcom jedzenia coś się ubzdurało, że im się coś dodatkowego należy.

mordimer0madderdin

A niektórzy mają taką sytuację życiową, że nie mogą sobie pozwolić na napiwek. Dla mnie domagania się napiwków też jest słabe i, choć mnie stać, to gdy widzę, jak kogoś aż rączki świerzbią żeby ten napiwek dostać, to nie daję. Za to gdy ktoś jest po prostu szczerze miły i kulturalny, to zawsze napiwek dostaje. Mam to do siebie, że potrafię "czytać" ludzi i język ciała, i jeszcze nigdy się nie pomyliłam. W każdym przypadku, gdy widzę, że ktoś jest fałszywie miły i nie dostaje napiwku, to od razu zmienia podejście, fałszywy uśmiech zmienia w chamski wyraz twarzy, robi się niegrzeczny, gburowaty, a przy wychodzeniu zawsze trzaska drzwiami od bramy ;)
każdy sam sobie wybiera pracę, ja też kiedyś byłam kelnerką i nigdy na napiwki nie czekałam, bo zdawałam sobie sprawę, że to nie jest obowiązek klienta, a ja wykonuję pracę jak każdą inną.

gorzkakawa

Jak się ma ciężką sytuację finansową, to się łapię pracę jak najlepiej płatną w stosunku do możliwości - najczęściej jakąś cięższą pracę fizyczną. Jak się jest w potrzebie, to się zapieprza jak najwięcej, a nie bierze nie jedną z najprostszych możliwych, kiepsko płatnych prac dorywczych.
Napiwki dla dostawców są o tyle śmieszne, że nie ma żadnego powodu, aby je wręczać. Dostawca ma tylko za zadanie przynieść pudełko do domu, zero filozofii, zero jakichkolwiek wymaganych umiejętności.

karolinaaa1

Gorzkakawa jeżeli uważasz, ze praca dostawcy jest tak lekka i przyjemna to sie troszke mylisz. Jest tak samo wymagajaca jak kazda inna. Latanie po piętrach z torbą pełną jedzenia, uzeranie sie z pijanymi klientami, niejednokrotne kradzieze jedzenia/pobicie jesli dostawca sie stawia.. wybite szyby i poprzebijane opony w samochodzie.. to tylko kilka przytoczonych sytuacji z miejsca pracy dostawcy ;) co nie znaczy, ze napiwki musza byc.. jak napisalam to bonus za miłą obsługe lub inne rzeczy np. Za zakupy w drodze do klienta..

gorzkakawa

No nie przesadzaj - w żadnej pracy nie masz pieniędzy za samo przyjście. Mimo wszystko rozwożenie jedzenia, to nie jest długie chodzenie, ciężkie dźwiganie, ani trudne trasy do pokonania. Twoje przykłady są bardzo przejaskrawione.
I nie rozumiem o co Ci chodzi z tymi zakupami, dostawca jedzenia to nie lokaj na posyłki.

KingSize

Pisząc o ciężkiej pracy dostawcy nie ma przesady... Ktoś napisał że nikt za samo przyjście do pracy nie dostaje wynagrodzenia- tylko że ta praca polega na "przychodzeniu". Jeżeli chodzi o pobicia to i użeranie się z pijanymi klientami to jest to codzienność, mam okazję pracować w pewnej sieciowe na innym stanowisku i mam info z pierwszej ręki... Każdy wychodzi z założenia że jest to praca lekka, łatwa i przyjemna i czesto nie szanuje jej... A do tej pracy jak do każdej innej trzeba mieć predyspozycje i pisanie że każdy może to robić jest pomyłka ludzi którzy w tym nie siedzą... Trzeba być odpornym na stres i sfrustrowanych klientów, użerać się z portierami, sprawnie jezdzic i na prawdę sporo chodzić... Niech ktoś z was wejdzie kilkadziesiąt razy dziennie na 4te piętro i oprócz tego przejdzie kilkaset metrów przez zamknięte osiedle w deszczu lub przy śnieżycy... Dawajcie napiwki lub nie, ale nie oceniajcie tej pracy jako lekkiej nie spędzając w niej ani dnia... I wiecie co, to niby czekanie na napiwki i patrzenie błagalnym wzrokiem na 2 zł to czesto wasza wyobraźnia, przewrażliwienie lub właśnie zawstydzenie tym że tego napiwku nie dajecie... Miłego dnia

karolinaaa1

KingSize komentarz trafiony w punkt!

Gorzkakawa pracuje w pizzerii i prośby o małe zakupy typu papierosy, wódka, dwa piwka to norma. Nie no przecież nie trzeba sie dużo nachodzić ( 50-60 dostaw, góra dół po schodach, bloki do których nie da sie dojechać bo szlabany i idź 300 metrów z torbą, w której masz 3 pizze o średnicy 60cm, deszcz, śnieg ). Przejaskrawione dla kogoś kto jest po tej drugiej stronie - czekając w domu na jedzenie... :) troche wyrozumiałości.. każda praca ma plusy i minusy i nie gadajmy, ze nie jest trudna i wymagajaca jesli sami nie spróbujemy jej wykonywać.

Klara589 Odpowiedz

Mój chłopak jak odbierał pizze u mnie w domu to nawet nie zdążył zareagować a dostawca okradł (innego słowa nie mam) nas na ok. 10 zł. Pizza miała być za ok. 30 zł, a ja przygotowałam dwa banknoty po 20zl.. Dostawca wziął, dał pizze i zaraz zbiegł po schodach..
Żałuję tylko, że ja w tym czasie pilnowałam mojego psa w drugim pokoju i nawet nie wiedziałam, że coś takiego miało miejsce

Klara589

Nie dzwoniłam, bo to akurat była sprawa mojego brata (on zamawiał, ale my odebralismy bo go jeszcze nie było) Mieliśmy jeden budżet ale ja byłam umówiona z rodzicami, że oddadzą mi to co wydam na jedzenie. I nie rozumiem gdzie wyczytałaś że się gorzko żale. Wyznanie przypomniało mi o tej sytuacji, tyle..

zakretas123

Nie reagując nie ma co mieć pretensji, że ktoś prowadzi taki proceder.

Adam19055

Zakretas123 tak samo przy gwałtach ^^

zakretas123

@Adam 19055 Nie wiem po co wciskać tu gwałty. Inna sytuacja, inny kaliber. Chciałeś zabłysnąć? Nie wyszło.

bazienka

bylo od razu dzwonic do pizzerii i powiadomic o sprawie

YurioPlisetsky Odpowiedz

Pamiętam jak zamówiłam chińszczyznę i, chcąc nie chcąc, musiałam nieco dołożyć z drobnego nominału typu grosz, dwa, pięć. Facet rzucił mi tymi pieniędzmi na ziemię i wykrzyczał mi w twarz, że on takich nie będzie brał, że mam mu dać normalne pieniądze. Cóż, miałam straszną ochotę na to jedzenie, ale po takim zachowaniu po prostu zamknęłam drzwi i nie zwracałam uwagi na dobijanie się.

PaniProcesor

Takiemu gburowi następnym razem wyzbierałbym wszystkie groszówki jakie mam i tak bym mu zapłacił za całość. A jakby się doczepił to odprawić go słowami "Pan to bardziej nienormalny jak te pieniądze" i zamknąć drzwi.

Serwatka31

Powinnaś przed zamknięciem drzwi jeszcze zabrać mu to sushi :v
Kradzież by to nie była, bo dostał pieniądze, tylko wzgardził.

OtabekAltin

@Serwatka31 Popieram całym sercem!

10pazdziernika Odpowiedz

Ja zamawiałam kiedyś pizzę w chicagos. Ze zniżką studencka. Nigdy nie sprawdzali ważnej legitymacji, aż do czasu...
Dostawca - wyszło 32 zł. Ile nabijamy na terminal?
Ja - skoro wyszło 32 to 32
D - to poproszę legitymacje
Podałam mu legitymacje. Gbur naliczył tyle ile musiał. Oni już bezczelnie pytają ile mają nabić, skoro na rachunku od razu widać jaka jest cena za pizzę..

xxyyzz

Może głupia jestem, ale nie rozumiem. Po co się pyta ile nabić? Jeśli na rachunku jest taka kwota, to jeśli nabije za mało, to będzie i tak musiał dopłacić. Jeśli za dużo, to pójdzie i tak dla pizzeri, a nie dla niego😀 Sorry, że tak pytam, ale nie spotkałam się nigdy z taką sytuacją 😀
PS. Skąd pomysł na nazwę?

DarkPsychopathII Odpowiedz

Czy wy żyjecie w średniowieczu? Dzisiaj sushi czy owoce morza to nie jest nic drogiego, a rzucacie się na autorka jakby głodując i mając na głowie pół miliona kredytu kupowała sobie jakieś niepotrzebne zbytki i skąpa nie dawała napiwku. No ja pi#rdolę..... Może jeszcze ma cukru, pieprzu i przypraw nie używać, bo są za drogie. Jeśli ktoś jest biedny to oszczędza i je jedni sushi w miesiącu, bo go na to stać. Nie widzę w tym nic dziwnego.... Natomiast dawanie napiwku to co innego, skoro dała dostawcy to może powinna dać innym itp... Poza tym napiwek za co? Jeśliby jedzenie było o czasie to tak, ale po 90 minutach zamiar 45? W USA połowa klientów odmówiłaby płacania w ogóle za takie coś. Nie znacie warunków Ameryki. Tam ich stać na napiwek 50$ dla kelnera jeśli jedzą kolację za 500 $, w Azji za 5$ kupisz żarcie i nikt nie żąda napiwku. Widziałem oba te światy i amerykański jest gorszy. Tam napiwek należy się jak psu micha i jak nie dasz to jeszcze ci bezkarnie napyskują. To jest dopiero chore. Tylko, że tam jest np. system pizza w godzinę i jeśli po godzinie nie ma pizzy to jest darmowa. Napiwki w Polsce to Przecinanie. Skoro płacimy kelnerom za obsługę to czemu nie lekarzom czy policjantom.

karolinaaa1

Zgadzam się z tym, że napiwek nie może być w żaden sposób narzucony/wymuszony. To jest bonus za miłą obsługę/dobre jedzenie/chęć pomocy.. co do czasu dostawy autorka wyznania napisała, ze czas na stronie był inny( gdyby doczytala to by wiedziala, ze to sredni czas dostawy innych zamowien w danym lokalu) niż ten, ktory dostala smsem - realny czas przewidziany przez restauracje. I chyba za to głównie dostawca nie dostał napiwku ;)

Skladanyrower

Napiwki w Polsce też są w pewien sposób wymuszone. W internecie, a nawet na żywo można znaleźć osobniki szczycące się dawaniem napiwków, a jak nie dajesz to jesteś gbur i biedak. I co ciekawe to leci często ze strony osób nie mających nic wspólnego z branżą gastronomiczną. Patologia stworzona przez amerykanów (jak nie dajesz napiwku to w zasadzie jesteś złodziejem) odciska swoje piętno w naszym kraju.

Przynajmniej azjaci normalnie podchodzą do tego tematu, tam danie napiwku to zniewaga.

lilee Odpowiedz

Dorabiam sobie jako kelnerka. Ostatnio wzięłam okładkę na rachunek od jednego klienta, popatrzyłam, a tam trochę więcej niż standardowo daje się napiwku. Odniosłam mu więc okładkę z resztą, coby nie wyjść na pazerną, plus klient jeszcze siedział na miejscu. Wróciłam do lady, a po chwili przyszedł do mnie owy klient i naprawdę wkurzony powiedział „przecież powiedziałem DZIĘKUJĘ”. Szczerze mówiąc to nie usłyszałam tego i nawet nie podejrzewałabym, że ktoś mógłby się wściec o to, że oddałam resztę. Wystarczyłoby i tak zostawić pieniądze w okladce i byłoby po sprawie...

vansen Odpowiedz

Ja płace online tyle ile trzeba. Dostawca daje mi jedzenie i dziękuję do widzenia. Nikt na nic nie liczy bo zapłacone.

Bluedarkness Odpowiedz

Kurierowi też dajecie napiwki?

Agatka80

Jeśli paczka ciężka i proszę o wniesienie na posesję, to tak - nie mogę dźwigać, więc robi mi przysługę. Jeśli mała przesyłka, to nie.

Bluedarkness

No właśnie, jedzenie raczej podchodzi pod 'małą przesyłkę'

ZalanySwetr Odpowiedz

Same story again...

Pisz albo po polsku albo po angielsku, po co są takie wstawki?

joie Odpowiedz

A pytałaś o to jego, czy po prostu się żalisz tutaj, bo pierwszy raz ktoś obcy powiedział Ci coś niemiłego, nie mając ku temu podstaw? Nie jego wina, że zamówienie dostałaś później.

Zobacz więcej komentarzy (11)
Dodaj anonimowe wyznanie