#izgtz
Powiecie – phi, co to za powody, by odbierać sobie życie? Jednak dla mnie to było straszne, nigdy wcześniej nie przeżyłem takiej serii pecha i poczucia opuszczenia ze strony innych.
Gdy zastanawiałem się nad najlepszym sposobem odejścia, przypomniałem sobie o pewnym księdzu, który miał u nas kilkukrotnie zastępstwo na lekcjach. Młody wikary z sąsiedniej parafii, raczej introwertyk i małomówny, ale wręcz biło od niego dobro i spokój. Jakoś podświadomie stwierdziłem, że może jemu się wygadam. Spotkałem go na przerwie i powiedziałem, że chciałbym pogadać, a on odpowiedział, że pojutrze, w sobotę w samo południe, będzie na mnie czekał pod „swoim” kościołem. Nie wziąłem nawet numeru, uwierzyłem, że on na pewno będzie na mnie czekał. I tak się stało. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy... na myjnię. Ksiądz zamówił całkowite czyszczenie i sprzątanie auta, co miało trochę potrwać. Przeszliśmy się trochę po niedalekim parku, zacząłem opowiadać o swoich problemach, on wszystkiego cierpliwie wysłuchał, a gdy skończyłem, zapytał: „Pomyślałeś kiedyś o tym, że twój stan, twoje poczucie szczęścia lub nieszczęścia są zależne tylko od ciebie, a nie od ludzi, których masz wokół?”.
Szczęka opadła mi na ziemię, bo nigdy wcześniej nawet nie przemknęło mi to przez myśl. Rodzice zawsze wpajali mi, że co prawda jestem dobrym dzieckiem, ale bez wykształcenia, dziewczyny, sympatii innych, dobrej pracy i fury pieniędzy będę nikim, bo „taki już jest świat”. Ten młody ksiądz rozmawiał ze mną jeszcze dobrych kilkadziesiąt minut, a dzięki jego słowom zrozumiałem, że moja samoocena i szczęście są zależne tylko i wyłącznie ode mnie samego.
Tego dnia bardzo wiele zrozumiałem i moje życie zaczęło się zmieniać. Dziękuję, księże Piotrze!
Czasem najprostsze rzeczy są najtrudniejsze do zobaczenia.
Mądry ksiądz. Szkoda, że nie ma takich wielu.
Dobry ksiądz.
Czytając czekałam na jakiś nieprzyjemny zwrot akcji, więc bardzo mile mnie to wyznanie zaskoczyło. Cieszę się, że znalazłeś pomoc, gdy tego najbardziej potrzebowałeś.
Jeśli chcesz, przeczytaj książkę Dale Carnegie : jak wieść wspaniałe życie i cieszyć się każdym dniem. Ma podobny wydźwięk, a zawsze będziesz mógł do niej wrócić, jeśli nikogo przychylnego akurat nie będzie w pobliżu.
Nikt nikogo nie zmolestował, nie zwyzywał, nie wyśmiał...bez sensu :) nie no, żartuję :)
Właśnie takich księży potrzeba. Przewodników duchowych, którzy będą potrafili pokazać co naprawdę jest w życiu ważne. Tacy, z którymi można nawiązać osobistą relację, którzy nie oceniają, ale mądrze doradzają.
W tym samym czasie tak wielu młodych ludzi odchodzi od kościoła i jednocześnie czuje się zagubiona w otaczającym świecie, nie potrafi sobie poradzić z różnymi problemami i potrzebuje takiego wsparcia jakiego mógłby udzielić właśnie ksiądz, mądry ksiądz. Widocznie większość z nich jest zwyczajnie za głupia...
Wspaniałe, że trafiłeś na takiego księdza. Ale wiecie, co jest smutne? Ze takie rzeczy powinni przekazywać nam najbliżsi. Rodzice powinni zawsze wspierać i mówić o takich sprawach. Nie ksiądz, nie przyjaciółki, nie sąsiad, nauczyciel czy inny obcy człowiek. Rodzina powinna zadbać o siebie nawzajem i przekazywać dzieciom takie słowa i takie wartości...
Jesteś tak szczęśliwy na ile pozwolisz sobie być szczęśliwym. Uwierz, że kontro z setkami tysięcy złotych nie daje poczucia szczęścia i o wiele bardziej można być szczęśliwym ze średnią krajową ale i poukładaną głową. Druga kwestia zawsze powtarzam, że wśród byle jakich księży jest wielu wspaniałych ludzi, którzy potrafią pomóc. Swoją droga proboszcz to świnia, nie będziesz lektorem bo nie czytasz tak pięknie jak kiedyś, no świetnie…
Btw. to o czym piszesz ja odkryłem dopiero mając 23-25 lat na studiach. W życiu nie chodzi o to co myślą o Tobie inni, jak Cię oceniają. A już najmniej istotne jest to by zadowalać wszystkich w około, bo to nigdy nie da Ci szczęścia. Najważniejsze jest, żebyś Ty sam odnalazł to co Cię uszczęśliwia.
Ja czytam książki o rozwoju osobistym. Takie rzeczy już wiedziałem w wieku 13 lat.
Ale ty jestes super.