#jKrkO
Trafiłam do rodziny zastępczej, w której często pojawiał się alkohol.
Po libacjach jakie urządzała sobie ciotka zastępcza zawsze było obrażanie, poniżanie, a czasami nawet bicie po twarzy.
Myślicie pewnie, dlaczego tego nie zgłosiłam? Otóż zgłosiłam do PCPR co się dzieje w domu, w którym mnie umieścili i miałam nadzieję, że mnie gdzieś przeniosą albo po prostu coś z tym zrobią. Ale ku mojemu zdziwieniu nie zrobili nic... kompletnie! Powiedzieli, żebym wytrzymała jeszcze dwa lata do 18 roku życia, bo jak nie, to pójdę do domu dziecka.
Przetrwałam to piekło, ale do dziś czuję się jak śmieć.
Minęło już parę lat od opuszczenia tego domu, a ja wciąż mam żal do różnych instytucji, które powinny mi pomóc. No i nienawidzę mojej "matki", przez którą to wszystko mnie spotkało.
Rozumiem Cię, przeszłaś przez piekło. Najważniejsze abyś teraz pomogła samej sobie. Spróbuj pomocy terapeuty, myślę, że to naprawdę może pomóc. Trzymam kciuki :)
„Jak urodzisz to pokochasz”. No i nie pokochała... choć kilka lat próbowała. Najgorsze, ze dziecko zostaje z poczuciem, ze coś zrobiło źle, ze to jego wina. To nie jest wina dziecka... po prostu, matka nie była gotowa. Nie zmusi się nikogo do miłości.
A do ojca nie masz żadnych pretensji, że spłodził Cię nie mając możliwość opiekować się Tobą? Coby się z dzieckiem nie dało to TYLKO wina matki (ironia)!
Dokładnie! Zawsze jest to samo. Jak ojciec ucieknie i matka sama wychowuje to też są pretensje do matki, że robi za mało bo powinna jeszcze nerke sprzedać żeby dziecko miało taki poziom jak w rodzinach gdzie jest oboje rodziców i zamożni dziadkowie. Zawsze źle, zawsze za mało...
Z jednej strony się zgadzam, ale z drugiej strony nie jest napisane, że on był chory, gdy ją spłodził. Może zachorował już po narodzinach autorki.
Ojca może przerosnac opieka nad dzieckiem. Jest to akceptowane, popierane. Jeszcze się faceta usprawiedliwia. Kobieta nie ma takiego prawa, bo co to za matka, co to za kobieta? To potwór, a nie człowiek!
Dokładnie. Kobieta nie może poddać się aborcji bo to zbrodnia, a jak później sie męczy z wychowaniem dziecka to też źle bo najgorsza bo sobie nie radzi, jak odda do domu dziecka to też źle - bo co to za matka co dziecko oddaje?
No sytuacja bez wyjścia, pasuje w ogóle seksu nie uprawiać żeby nie było ryzyka w ciąże zajść. Ale wtedy też źle bo: stara panna, baba bez bolca... itd. itp.
Możecie mnie zjechać, ale moim zdaniem nie ma nic złego w zrzeczeniu się praw do dziecka, 100% winy ponoszą instytucje
Uważam, że to, czy w zrzeczeniu się praw do dziecka nie ma niczego złego, zależy od genezy samej ciąży.
A to, że czasem lepiej nie mieć matki, niż mieć taką która Cię nie kocha, jest jeszcze inną bajką.
Usunąć źle, oddać źle, nikomu nie dogodzisz. Autorka powinna się cieszyć, że żyje i jej nie gwałcili.
Bo instytucje są tylko od wydawania kasy a nie od pomocy. Też miałam taką sytuację i zgłaszanie przemocy i nikt nam nie pomógł, nagle policja miała ważniejsze sprawy, opieka społeczna stwierdzała "macie co jeść to przemocy nie ma" a sąsiedzi poza wzywaniem policji nigdy się nie interesowali czy w ogóle żyjemy. Raczej nie ma opcji bym kiedykolwiek zaufała państwowym instytucją.