#jURYk
Jedna z nich żaliła się, że chciałaby iść na studniówkę, ale nie ma z kim i wszyscy będą się śmiać. Jaki miałby być powód wyśmiewania - zapytacie. Otóż okazało się, że dziewczyna ma lekki zespół Downa, co odznaczyło się na jej rysach twarzy i budowie ciała. Coś mnie tknęło i postanowiłem, że ja będę tym szczęściarzem, który ją zaprosi (nie chcąc się chwalić, byłem jednym z tych popularniejszych w szkole i dużo osób wyśmiewało moją decyzję).
Dziewczyna długo nie chciała się zgodzić ale w końcu uległa i... to była najlepsza decyzja w moim życiu. Okazało się, że dziewczyna po pokonaniu nieśmiałości wobec mnie, stała się wspaniałą tancerką, interesującą towarzyszką rozmowy i niesamowicie ciekawą osobowością, a mimo że nie wyglądała jak milion dolców, to jej optymizm i poczucie humoru sprawiło, że była piękniejsza od niejednej dziewczyny na tej studniówce.
Nie, nie jesteśmy do dzisiaj razem, ale ciągle się przyjaźnimy, a M. bije na głowę co drugą moją koleżankę z liceum, które nie miały nic do zaoferowania oprócz ładnej buzi.
Dlaczego to piszę? Nie żeby się chwalić swoją dobrodusznością czy czymkolwiek w ten deseń, ale żeby zwrócić uwagę, że choroba nie zabija człowieka i jego zainteresowań, a zwłaszcza nastolatki powinny uważać na swoje "hejty", które naprawdę mogą zranić drugą osobę. Dostrzegajmy piękno nieidealnych rzeczy, czasami warto.
Gdyby komuś nie chciało się czytać :
Sztampowa fabuła filmu klasy "D" dla nastolatków z lat '90, w której autor ani na chwilę nie pomyślał, że jego wyznanie zionie groteską, jest sztuczne i zawiera wszystkie elementy podrzędnej komedii romantycznej. Całość prowadzi do równie tandetnego morału (opartego na fałszywym wyznaniu, więc...), o którym słyszał każdy (jeśli mamy tu 200 latka to z pewnością również słyszał tak jest to stare), a który i tak każdy ma gdzieś
Jak komuś się chciało przeczytać twoją recenzję, która nie mówi nic o treści, tylko subiektywnej jakości tego wyznania, to chyba może poświęcić tylko trochę więcej czasu na przeczytanie samego wyznania, żeby serio poznać jego "fabułę".
Widziałeś kiedyś dobrą "recenzję" ze spoilerem? Czy właśnie nie o to chodzi?
Dodatkowo... Ty naprawdę to tak traktujesz? Pytam poważnie, bo słowo "sarkazm" jest dość popularne...
No, niektórzy w komentarzach serio streszczają rozwlekłe wyznania (przy okazji piszą o swojej opinii, ale nie tylko o niej), więc to chyba nie takie dziwne, że tu też się tego spodziewałam
Świetny ten argument "na niektórych"... Taki nie za dobry
Tak, wszyscy kochamy muminki
Chyba już wiem dlaczego nie przepadałam za tą kreskówką. I nie, nie chodzi o Bukę.
Haha :) ja lubiłem, ale nigdy nie skojarzyłem tego tak :) fajny był Włóczykij, taki mądry, nikomu nie właził w dupę a i tak każdy chciał się z nim przyjaźnić.
Okropna bajka
Jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że wszystkie osoby chore nie mają zainteresowań czy osobowości. Jednak nie miałam również szczęścia spotkać osób z zespołem Downa, które byłyby w stanie dotrzymać mi tempa w rozmowie. Może kiedyś.
Ale śmieszne jest, że koniecznie musisz kogoś poniżyć, żeby pokazać, że osoba chora jest wartościowa. Przy takim podejściu nic dziwnego, że te ładne koleżanki nie miały ochoty się przed Tobą otwierać i pokazywać, jakie naprawdę są.
W każdym razie wyznanie, nawet jeśli prawdziwe, nie jest ani trochę anonimowe.
Osoby z Downem nigdy nie dorównają osobom normalnym i nie mówię tego ze złośliwości, a z doświadczenia, są przypadki bardziej normalne ale jie w takim stopniu jak to opisał autor, więc albo jest to zmyślone albo dziewczyna nie miała zespołu downa...
@Ekoniks
Dokładnie tak :)
"Nie, nie jesteśmy do dzisiaj razem, ale ciągle się przyjaźnimy, a M. bije na głowę co drugą moją koleżankę z liceum, które nie miały nic do zaoferowania oprócz ładnej buzi."
Tak, tak, ale jakoś dziwnym trafem była za słaba na związek, bo jakoś nie wspominasz o hucznym ślubie i gromadce dzieci.
No bo żadna skrajność (tylko wygląd, brak osobowości lub tylko osobowość, brak urody) nie jest dobrym przepisem na związek.
Mogła dziewczyna pójść za radą naszych anonimowych specjalistów i udać się do fryzjera i na siłownię. Na pewno by się zmieniła w ekstra laskę 10/10, przecież wystarczy o siebie zadbać.
Jestem zajebisty, ale się poświęciłem.
To się nazywa turpizm...
Nie generalizujmy. Wiele już było, choćby i tutaj, sytuacji, w których osoby w jakiś sposób ułomne wykorzystywały ten fakt i odgrywały się na otoczeniu na różne paskudne sposoby.
O matko co wy z tymi historiami ja żałowałam że poszłam na swoją bo też nie miałam z kim i wkoncu przymus żona poszłam z beznadziejnym typem, ale lepiej było nie iść wcale
Ja nie chciałam iść, bo miałam beznadziejną szkołę, beznadziejną klasę, nie mogłam patrzeć na te puste laski (zaraz się dowiem, że pewnie mam brzydki ryj i byłam smutną dziewicą :D), byłam krótko po ciężkim zerwaniu, nie miałam ochoty na potupajki. Kolega mnie namówił, żebym go zabrała i z nim poszła. Przez całą moją studniówkę on rozmawiał przez telefon ze swoją dziewczyną, z którą związał się kilka dni wcześniej (ona wiedziała, że od dawna jesteśmy na tę studniówkę umówieni). Ogólny syf, poszłam się najeść z koleżanką, która przyszła sama, jedna z nielicznych normalnych osób tam wtedy, najadłyśmy się wszystkiego i poszłyśmy do domu. Gdyby nie ona, jadłabym w samotności.