#jt3t4
Zawsze interesował mnie seks, nie było w moim domu tematu tabu.
I tak krok, po kroku trafiłam na czat skupiający osoby zafascynowane BDSM.
I tam go poznałam.
Zaopiekował się mną, dużo rozmawialiśmy, dużo mi tłumaczył. Szukałam opiekuna, pana - kładę to głównie na karb braku ojca, który mnie porzucił.
Zafascynowana mówiłam mu o wszystkim, o wszystkich problemach, przemyśleniach. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Dokładnie wiedział co i kiedy powiedzieć, by postawić mnie na nogi. Czasem opieprzył, czasem pogłaskał po głowie, ale zawsze po rozmowach z nim czułam się lepiej, bezpieczniej.
Po kilku miesiącach poznałam chłopaka. Zaczęliśmy ze sobą być, a on odkrył moje rozmowy z nim. Wściekł się. Głównie dlatego, że powiedziałam mu gdzie się poznaliśmy.
Nie twierdzę, że nasze rozmowy były całkowicie niewinne, ale poza tym, że czasem trochę mnie podniecały, naprawdę nie miały z seksem wiele wspólnego.
Obiecałam wtedy, że więcej się nie skontaktujemy.
To było 5 lat temu. A ja wytrzymałam rok. Po roku znów napisałam do niego maila, znów rozmawialiśmy w ukryciu, na tworzonych ukradkiem pocztach, na kartach incognito. Ale dzięki temu czułam się po prostu lepiej, bo pomimo niewielkiej różnicy wieku przerodziło się to w układ ojciec-córka.
Czasami gnębiona wyrzutami sumienia kończyłam naszą znajomość, po czym znów wracałam, gdy robiło mi się niemiłosiernie źle. Bo wiedziałam, że on mi pomoże.
Przy kolejnym takim powrocie, akurat byłam na szkoleniu w jego mieście. Spotkaliśmy się. Trwało to 10 minut, bo uciekłam. Wystraszyłam się, że do tego jednak doszło, po tylu latach. Znów straciliśmy kontakt. A potem... znów zaczęliśmy rozmawiać.
Pech chciał, że mój chłopak dowiedział się o tym, o rozmowach, o spotkaniu. Zgubiła mnie własna naiwność i brak ostrożności.
Okazało się, że w tym czasie planował nasze zaręczyny.
Udało nam się dogadać, porozumieć. Usunęłam pocztę, zablokowałam go na portalach, tak by kontakt nie był możliwy.
Po 4 miesiącach zostałam narzeczoną. Mija właśnie 6 miesięcy od tego dnia, a ja... nie mogę przestać o nim myśleć. Jest jak trucizna, jak koło ratunkowe i kotwica w jednym.
Dzisiaj walczę ze sobą. Już próbowałam 4 razy założyć nowe poczty, ale co chwilę wywala mi błąd, a może to opatrzność?
Musiałam to z siebie gdzieś wyrzucić i tak trafiłam tu.
Tak, rozwal sobie zycie dla internetowej znajomości, nie znasz gościa, ale skoro Ty ciągle go usuwasz i znów wracasz do kontaktu a on nie ma z tym problemu to coś jest nie tak.
Ta internetowa znajomość jak to określiłeś wykiełkowała w niezłą więź emocjonalną. To nie jest jakiś wojtek15 z czatu z którym chwilę popisała. Znają się już od lat. Wiedzą o sobie całkiem sporo. A na pewno on o niej bo tyle wynika z wyznania. Zwierzała mu się z tylu spraw a on potrafił ją pocieszać, tłumaczyć jej różne zawiłości życiowe czy sprowadzać na ziemię. W sumie mogę śmiało powiedzieć, że jest w jej oczach przyjacielem czy kimś równie ważnym. Nic dziwnego, że stał się częścią jej życia. Zobacz jak ludzie potrafią się uzależniać od tej strony a co dopiero musi zdziałać taka intymna relacja, nawet jeśli prowadzona tylko przez internet.
Więź emocjonalną to nie jest znanie człowieka.
Możecie wymieniać się ulubionymi wierszami, ale nie zastąpi to codziennej rutyny z taką osobą. Prze internet i tak wiesz tylko tyle, ile druga osoba ci pozwoli o sobie wiedzieć.
W codziennych relacjach jest tak samo. Wiesz tyle na ile osoba ci pozwoli
Wiaderny, nie do końca prawda. Można coś ukrywać w realu, ale nie w takim stopniu jak w internecie. Dochodzi do tego mowa ciała, zachowanie wobec innych, mimika. Na czacie masz tylko słowa pisane.
ostrze ale wydaje sie ze to taka wiez jednostronna, on byl sciekiem na jej smutki i problemy "zawsze wiedzial, co powiedziec", wiec jeszcze manipulacje itp.
a ona o nim nie wie zbyt wiele raczej
@LesnySzympans - oczywiście, że coś jest nie tak. I autorka wie o tym, ale czasami ciężko jest przepracować pewien problem (jak ja przykład porzucenie przez ojca, za czym idzie szukanie zrozumienia i wsparcia w kimś, z kim nie zamierza dzielić łóżka). Więc jeśli chłopak naciska na zerwanie kontaktu bo jemu się to nie podoba, to właśnie ON niszczy jej życie, a nie internetowy znajomy.
@postac - nie na znaczenie kto kogo tak traktuje. Chodzi o sam fakt, że jak jest problem to najpierw trzeba go zrozumieć, przeanalizować i dopiero coś zrobić. Zerwanie nie jest rozwiązaniem problemu, a związek przecież opiera się na zaufaniu i wzajemnej pomocy. Nie wiemy, czy autorka mi tłumaczyła rodzaj reakcji, ale wydaje mi się że nie - bo takowy bardzo ciężko pojąć komuś, kto nie doświadczył podobnych zdarzeń (opuszczenie ojca i brak akceptacji tej sytuacji - przypadek autorki).
I tak, dziwię się chłopakowi, ponieważ dla mnie to nie jest zdrada emocjonalna, ponieważ jej ralcja jest na kształt ojciec-córka, bez pożądania.
Baziu ja nie twierdzę, że to jest dobra i zdrowa więź. Tłumaczę dlaczego jest tak ważna W JEJ oczach ;)
Ostrze no wlasnie dlatego, ze ona sobie go idealizuje
podejrzewam, ze slabo typa zna, bardziej nabudowala sobie wyobrazen i oczekiwan
w sumie o to samo nam idzie ;)
@WendyEu a w życiu "realnym tak nie jest?" Owszem masz poza słowami sygnały niewerbalne, ale życie to nie bajka, gdzie z daleka widać, że ktoś ma złe intencje. Też ktoś pokazuje dokładnie tyle ile chce pokazać. Można być takim samymanipulatorem w sieci jak i w realu. Poznanie człowieka i przywiązanie się do niego nie zależy od tego czy robimy to przez internet czy nie. Tak samo może ktoś oszukiwać, lub być szczerym.
Dobry manipulator nie potrzebuje sieci, będzie manipulował tak, że ucieszysz się na zbliżającą się podróż, kiedy powie spier....
Ten Twój internetowy koleś na pewno ma jakieś życie prywatne, może jakaś babkę, a Ty dla własnej wizji w głowie chcesz rozwalić swoje życie. Masakra.
A gdzie autorka napisała, że zamierza dla niego rzucić chłopaka ?
no jak chlopak odkryje jej powrot do rozmow z nim to sam moze ja rzucic
@bazienka Jeżeli on faktycznie rzuciłby autorkę z tego powodu to dla niej lepiej. Problemy trzeba zrozumieć, a potem je rozwiązać. A nie od razu "rzucić". Autorkę nie ciągnie pożądanie ani inna cecha, która mogłaby doprowadzić do zdrady w związku - "Ale dzięki temu czułam się po prostu lepiej, bo pomimo niewielkiej różnicy wieku przerodziło się to w układ ojciec-córka.".
Rozumiem zatem, że jakby miała przyjaciela z dzieciństwa, który zawsze był dla niej jak brat to ma z nim zerwać kontakt bo chłopak tak chcę? To brzmi żałośnie już jako zdanie, a co dopiero jako oczekiwanie.
@postac - jasne, autorka jeśli nie wyjaśniła mu sytuacji z nim ( o czym nie ma nic w wyznaniu, poza faktem samego poinformowania) to źle zrobiła. Oszukując go, że zerwała z nim kontakt (chciała zrobić tak jak chłopak chciał) też nie zrobiła najlepiej - mogła od razu powiedzieć mu, że nie zamierza relacji kończyć. Jednak nie zdziwiłbym się, gdyby się wahała. Jak była do niego przywiązana, bo stał się dla niej ważny i bliski to nie tak łatwo jest zerwać kontakt - tak myślę.
Trochę tak głupio, ze strony Twego chłopa. Skoro Ci ufa i wie, że go nie zdradzisz to czemu masz tą znajomość kończyć? Tym bardziej, że to jest znajomość jedynie przez neta a on Ci pomaga?? Ty jemu też zabroniłaś mieć koleżanki? Chyba na zaufaniu opierać ma się związek?
Nie znam ani ciebie, ani tego internetowego typa, ale na kilometr bije że typ spod ciemnej gwiazdy. Może i zabrzmi jak zabobon, ale błędy na poczcie z powietrza się nie wzięły. Ja bym to olał calkowicie. Ciekawi mnie to, co tak naprawdę spowodowało że uciekłaś z tego spotkania. Coś jest bardzo nie na rzeczy albo u Ciebie, albo u tego typa.
No właśnie co się wydarzyło przez te 10 minut
Dlaczego twój narzeczony nie jest facetem, przy którym czujesz się bezpiecznie, możesz z nim o wszystkim porozmawiać? Dlaczego mimo planowania ślubu ciągle chcesz odnowić dawną znajomość?
Moment, to znaczy że na czacie o tematyce BDSM poznałaś człowieka, z którym się zaprzyjaźniłaś, rozmawiacie o wszystkim ale nie ma to wiele wspólnego z seksem, i zastępuje ci ojca?
Jeżeli nie masz wobec niego erotycznych zamiarów, ani on wobec ciebie (to ew. należałoby wyjaśnić), to nie ma nic złego w tym że się z nim kontaktujesz.
A chłopakowi powiedz że to jest dla ciebie bliska osoba, jak rodzina.
Zostaw tego biednego narzeczonego, bo na niego nie zasługujesz, skoro ciągle wracasz do jakiegoś starego dziada, z którym sekstujesz.
@TheDarkestLarrie - po pierwsze "...bo pomimo niewielkiej różnicy wieku przerodziło się to w układ ojciec-córka." - zatem autorka nie wraca ciągle do starego dziada.
Po drugie "Nie twierdzę, że nasze rozmowy były całkowicie niewinne, ale poza tym, że czasem trochę mnie podniecały, naprawdę nie miały z seksem wiele wspólnego." - ich relacja nie była oparta na seksie, ani sekstowaniu (jak to ująłeś). Czy nigdy nie zdarzyło Ci się pisać z koleżanką z podtekstem? Nie bądź taki pruderyjny. Tym bardziej, że autorka napisała potem, że relacja zmieniła się w coś na wzór ojciec - córka.
Tak ciężko jest powstrzymać się od pisania głupot? Wyciągania wniosków z niczego? Wystarczy przeczytać i pomyśleć, odpowiedzi są w samym wyznaniu.
Ciekawe co on o Tobie myśli jak tak ciagle kończysz z nim znajomość a potem i tak wracasz. Nie obraz się, ale to głupie. Już mogłaś sie z nim spotkać pogadać. Przecież możecie się chyba przyjaźnić?
Współczuję twojemu chłopakowi. Nie dość, że psychiczna to jeszcze k*rwa.
ty nawet nie znasz tego typa
z tego co piszesz on jest niezlym manipulatorem skoro zawsze wiedzial co powiedziec by osiagnac konkretny efekt
poza tym jesli to tylko relacja ojciec-corka, to o co oni sie tak wsciekali? na pewno nie bylo tam czegos wiecej?