#lOR2c

Jestem przyjaciółką drugiej kategorii. Co to oznacza? Zawsze gdy jestem z przyjaciółką i pojawia się jeszcze ktoś, jestem tą "mniej ważną", mimo że wszystkie się znamy i kumplujemy. Tak jest od zawsze. Mam 23 lata i nic się nie zmieniło. W gimnazjum myślałam, że to kwestia mojego charakteru, więc stopniowo zaczęłam się zmieniać. Nie narzekam, nie opowiadam o swoich problemach (nawet chłopakowi), jestem uśmiechnięta, staram się pomagać, spędzam z innymi dużo czasu, jestem towarzyska.

To nic nie dało. Przyjaciółka nie chce na mnie poczekać 20 minut z pójściem na zakupy, mimo że dla tamtej jest w stanie zmienić godziny i się dostosować. Tamtą namawia na pójście gdzieś dopóki się zgodzi, a u mnie wystarczy chwila wahania i mówi ''OK, innym razem''.

Nie chcę z nikim konkurować o przyjaźń, wydaje mi się poniżające, żeby walczyć o coś, co powinno być oczywiste. Wszyscy, których nazywałam przyjaciółmi, zachowywali się w ten sposób wobec mnie. Nie wiem, czy tak po prostu wygląda przyjaźń i jestem przewrażliwiona, mam poglądy na temat przyjaźni rodem z amerykańskich seriali czy coś ze mną jest nie tak i nie umiem się przyjaźnić.
mordimer0madderdin Odpowiedz

Po prostu twoja koleżanka nie traktuje cię jak przyjaciółkę i to wszystko, żadne rozmowy tu nic nie dadzą, pomoże jedynie zmiana przyjaciółki. Miałam taką przyjaciółkę w gimnazjum, która miała swoją zastępczą "przyjaciółkę", czyli gdy nie było mnie to spotykała się z nią, a gdy byłam, to tamtą olewała. Nawet chciałyśmy ściągnąć tamtą do naszej paczki, ale ona nie chciała się kumplować ze mną, chciała mieć moją przyjaciółkę tylko dla siebie. Takie sytuacje są bardzo toksyczne i zazwyczaj nie ma tu jednego "winnego".

MissNobodyJ Odpowiedz

To niezdrowe, ze zrezygnowałaś z mówienia o swoich problemach (NAWET CHLOPAKOWI), bo uznałaś, ze musisz to zrobić, by innych przy sobie zatrzymać. Tak nie działają przyjaźnie.

LAVENDOVA Odpowiedz

Znam to, okropne uczucie. Wiele razy podejmowałam próby rozmowy, ale kończyły się tym, że ponoć przesadzam i tylko mi się wydaje. Jeszcze nie znalazłam na to sposobu, ale trzymam kciuki, że Tobie się uda :)

asiulka2415

Polecam Wam poszukanie innych znajomych. Przeżyłam dosłownie to samo, jak jeszcze chodziłam do liceum. Zawsze zależna od 'przyjaciółek', zawsze ta z boku, której nigdy się nie słuchało. Wtedy też jako jedyna nie miałam jeszcze chłopaka, to co ja tam mogłam wiedzieć... Była nas 6, byłyśmy hmm 'sparowane', więc nie było problemu z siedzeniem w szkolnej ławce czy w autokarze. Taka zapchaj dziura. Na studiach każda poszła w swoim kierunku. One utrzymywały jeszcze kontakt, ja już rzadziej. Poznałam dwie wspaniałe przyjaciółki, na dobre i na złe. Dziś każda z nas mieszka w innym miejscu, zajmuje się czym innym, jednak to nie przeszkadza nam w codziennych rozmowach. W końcu od czego są telefony i internet? W dodatku otworzyłam na ludzi, stałam się bardzo towarzyską osobą i odkryłam, że tamta przyjaźń mnie przytłaczala I podcinala mi skrzydła. Dlatego z całego serca polecam otworzyć się na innych ludzi i nie siedzieć w takich toksycznych relacjach.

LetItDie Odpowiedz

Byłam w takim chorym trójkącie, gdzie obie nawzajem zawsze były dla siebie ważniejsze, niż ja kiedykolwiek. Mówicie w komentarzach o rozmowie. Rozmawiałam. Z jedną, z drugą, osobno i razem, jednego dnia i z większymi odstępami czasowymi. Obiecywały poprawę, mówiły o zmianach, przepraszały, że tak wychodzi; starały się. Ale maksymalnie 3 dni. Potem wszystko wracało do stanu poprzedniego, a ja - z braku laku - dalej byłam piątym kołem, bo perspektywy nowych znajomości nie były obiecujące. Teraz przyjaźnię się tylko z jedną z nich, mam też inne przyjaciółki w klasie. I szczerze powiem, że rozbieżność między jedną znajomością a resztą jest ogromna i dopiero po 6 latach zrozumiałam, że to, co wyglądało na przyjaźń, jest tylko ładnie opakowaną, dość toksyczną relacją. Osoby, z którymi nawiązałam kontakt mają podobne doświadczenia, przebiegające tak samo jak u mnie, więc uznałabym to nawet za jakiś rodzaj schematu.

Takatamse Odpowiedz

Może to właśnie przez to że to Ty starałaś się zmienić i dopasować swoje zachowanie do innych ,kiedy myślałas ze to twoje cechy nie pozwalaja ci nawiązać mocniejszej przyjazni, teraz starasz się być ta "idealna przyjaciółka",a przecież każdy ma prawo czasem trochę ponarzekać,nie mieć dla kogoś czasu i tak dalej ;x Twoje koleżanki mogą podświadomie wyczuwac że nie muszą o Ciebie zabiegac i się do Ciebie dopasowywać bo ty i tak zawsze będziesz na miejscu. No ale to tylko moje luzne spekulacje :>

IHateMyLife Odpowiedz

"I'm that friend that has to walk behind the others when the sidewalk doesn't fit a group of three."
Taaa, też to miałam. W trójkącie badź większej grupie nie ma szans, zawsze ktoś kogoś lubi bardziej. Jedyne wyjście to znalezienie na przyjaciela kogoś podobnie puszczonego w odstawkę.

BlackViv Odpowiedz

Niestety, jestem w takiej samej sytuacji jak ty. Ostatnio uświadomiłam sobie jak źle traktują mnie przyjaciółki, przestałam się do nich odzywać, próbowałam się odciąć. Oczywiście jedna z nich do mnie napisała i próbowała zrzucić całą winę na mnie, ale się nie dałam i dałam jej do zrozumienia, że ona też zawiniła. Na razie pogodziłyśmy się i powiedziała, że zmnieni swoje zachowanie. Jak będzie na prawdę to czas pokaże, ale nie będzie mi jakoś szczególnie przykro, po tym wszystkim (chodzi o tę sytuację, ale i też wiele innych rzeczy, które mi zrobiły) podchodzę do nich z pewnym dystansem.

tramwajowe Odpowiedz

Z tym że Cię nie namawiają, to może być oznaką szacunku. Jeśli jesteś stanowcza, masz swoje zdanie, to inni mogą to odbierać, że i tak nie dasz się namówić.
Ale kurcze, jeśli to przyjaźń, to chyba otwarte mówienie o uczuciach powinno być jej częścią. A jeśli się powstrzymujesz po coś, to nue jesteś autentyczna.
Wiem że to nie łatwe, to zmieniać. Ale takie odnoszę wrażenie.

MissA Odpowiedz

Olej je obie i znajdz sobie nowych przyjaciol!

Ineedjesus Odpowiedz

Dlaczego traktujecie przyjaźń jak związek? Ktoś, z kim się wychodzi na zakupy, kawę i gada o chłopakach to co najwyżej koleżanka. Przyjaciółka to taka osoba, z którą można nie gadać miesiącami, a jak się spotkacie, to jest tak, jakby nie było żadnej przerwy. W przyjaźni nie powinno też być żadnej zazdrości. Co to w ogóle ma oznaczać? O partnera/partnerkę można być zazdrosnym, ale nie o przyjaciółkę. Rozumiem takie dziwne relacje wśród piętnastolatek, ale dorosła baba nie powinna się bawić w takie rzeczy.

sauron

Mogę zabrzmieć jak nastolatka, ale nie rozumiesz problemu :D
Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale zostańmy przy wieloletniej przerwie.
No to - nie widziałyście się z Dorotą przez 3 lata. W końcu jest okazja, przyjaciółka przyjeżdża do Twojego miasta.
Zaprosiłaś ją do siebie na kawę czy posiadówkę, co wolisz.
"Nooo, hej, wiesz co, nie mogłam przyjechać, bo Ewka też przyjechała i poprosiła, żebym ją zawiozła na imprezę, a później już nie dałam rady wyjść."
Ewka ma własny samochód, męża i innych członków rodziny, którzy mogliby to zrobić.
Ewka i Dorota mieszkają w jednym mieście, ba, w jednej dzielnicy. Spotykają się regularnie.
Dorocie nawet nie przyszło do głowy, żeby Ciebie też zaprosić na ich wspólne spotkanie.
Lubi Cię, po prostu... mniej. Ale lubi.
Nawet nie zakwestionowała, nie zastanowiła się nad prośbą Ewki, po prostu to zrobiła, bo bardziej lubi jej poświęcać energię niż Tobie.
Jak Cię nie rusza gdy Cię ktoś ignoruje to spoko, propsy dla Ciebie, nie każdy tak ma.
I generalizujesz, ludzie są różni i każda osoba może potrzebować zupełnie czego innego od danej relacji.
Twoja droga nie jest jedyną właściwą.
Jest łatwiejsza, ale nie każdy potrafi po prostu... nie przejmować się, choćby chciał.
Ludzie mają słabości, nikomu nic nie da, że Ty stwierdzisz, że ich problemy są wymyślone i "nie przejmuj się". :P

Jak ktoś jest blisko ekstremum bycia introwertykiem, to może mu wystarczać przyjaciel na doskok.
Dla innych przyjaźń to też relacja, której trzeba się poświęcić, włożyć trochę chociaż starania, to po prostu filar życiowy równie komuś potrzebny co rodzina czy partner.

Dla niektórych posiadanie partnera jest o wiele mniej ważne, niż posiadanie przyjaciela.

Nie mów ludziom, że to nieprawda, bo Ty tak akurat nie masz.

Ineedjesus

Nadal nie widzę żadnego problemu. Sama mam grupę przyjaciółek i nie wyobrażam sobie, bym się miała obrazić, bo dwie z nich wyjdą gdzieś beze mnie, jedna drugiej powie coś, o czym ja nie wiem, czy zostanę pominięta w planach. W przyjaźni nie ma miejsca na zazdrość, licytacje na zasługi i mnóstwo innych bzdur.
Każda z moich przyjaciółek ma też inne grupy znajomych, większość ma chłopaków i nigdy nie było jakiejś dziwnej zazdrości.
Ja rozumiem problem, tylko uważam, że jest głupi i takie podejście do tematu tylko generuje problemy.
O moją dziewczynę jestem zazdrosna, staram się o nią, chcę być pierwszą osobą, do której przyjdzie z problemem. Przyjaciele to przyjaciele, oni po prostu są, a jak ich nie ma, to nie są przyjaciółmi.

Zobacz więcej komentarzy (23)
Dodaj anonimowe wyznanie