#mMDnb

Od małego byłam kompletną niezdarą.

Zaczęło się, kiedy tylko nauczyłam się chodzić. Rodzicielka wypuściła mnie z bloku, a mój "szaleńczy bieg" zakończył się bardzo efektownym upadkiem na twarz. Nos rozbity, bo nie przyszło mi do półtorarocznej głowy, że wypadałoby wyciągnąć przed siebie ręce.

Jakiś czas później, podczas wakacyjnego lenistwa na wsi, bawiłam się piłką w okolicy wielkiej miski z wodą. Piłka wpada do wody i odpływa na drugi koniec. Oczywiście miska była zbyt duża żeby ją obejść, więc tym razem postanowiłam użyć rąk i... wpadłam do wody. Dzięki szybkiej reakcji mamy, mogę dziś Wam o tym opowiedzieć :)

Wraz z dorastaniem, wypadków było wiele, nawet na prostej drodze, lecz w końcu nauczyłam się zawsze patrzeć pod nogi.

W okolicach 4 klasy podstawówki wracając ze szkoły do domu, postanowiłam zejść podjazdem dla wózków. Ale schodzenie jest nudne, lepiej podskakiwać. Podskoczyłam i zjechałam nagim piszczelem po kilkumetrowym, wyłożonym dość ostrymi kamyczkami podjeździe.

Kolejnym razem, schodząc po schodach obładowana plecakiem, upadłam na dolną część pleców i zjechałam całe piętro w dół.

W gimnazjum zostałam zaciągnięta na osiedlowy skatepark. Pierwsze podejście, próbowałam wjechać na rolkach na piramidę. Niestety prędkość była zbyt mała i zaczęłam zjeżdżać tyłem. Pomyślałam tylko "ok, zjadę tyłem". Następne co pamiętam, to jak leżę plackiem na rzeczonej piramidzie, a przyjaciółka pyta czy żyję, tonem, w którym śmiech mieszał się z przerażeniem.

W liceum, a później kolejny raz na studiach, skręciłam tę samą kostkę schodząc po schodach.

Pomimo prawie 23 lat na karku, nadal chodzę posiniaczona i pokaleczona. Tylko w ostatnim miesiącu próbowałam odciąć sobie palec lustrem łazienkowym.

Dlaczego o tym piszę? Właśnie kończę studia inżynierskie, po których będę pracować m.in. przy maszynach przemysłowych. Tokarki, frezarki, prasy... Patrząc na moje dotychczasowe wyczyny, zastanawiam się gdzie przy wyborze specjalizacji podział się mój instynkt samozachowawczy. Jeśli ktoś go odnajdzie proszę o zwrot.
zrujnowana Odpowiedz

Jak oszukasz przeznaczenie w późniejszej karierze zawodowej to będzie dobrze :D

qwertyk Odpowiedz

Życiowe niezdary, łączmy się!

78FS

<łączy się>

xxxKaiiiaxxx

Załóżmy klub anonimowych niezdar!

WeirdGirl

Obecna :D

Nietakmabyc Odpowiedz

Hahha, ja mam tak, że często się zamyślam i zamiast wyrzucić np. opakowania po serku wyrzucam łyżeczkę.... Chcę zostać chirurgiem, więc boję się, że to o mnie będą historię o tym, jak lekarz wyciął nie tą nerkę co trzeba albo pomylił kończyny. "Oj tam, oj tam... Zamyśliłam się. Zaraz zajmiemy się drugą nogą"....

grzejniczek Odpowiedz

Wg mnie jesteś szczęściarą. Żyjesz i trzymasz się w jednym kawałku mimo tych wszystkich wypadków.

americandream Odpowiedz

Może jesteś jak kot, w sensie, że masz ileś tam żyć 😉

Kalbi

9. W wyznaniu autorka opisała 8 wypadków. Może teraz podczas pracy wykorzysta swoje ostatnie życie :D

WozBojowy Odpowiedz

Bardzo lubię niezdarne kobiety, są takie słodkie :D Wtedy jako facet czuje się potrzebny :D

bakaliowa Odpowiedz

Jejku, całe życie na krawędzi :o

nivea Odpowiedz

Na twoim miejscu szukałabym pracy w fabryce folii bąbelkowej ;D a tak serio powodzenia ;)

lamajordan Odpowiedz

ja to bym na Twoim miejscu dobre ubezpieczenie sobie załatwiła XD

NiktNicNiewie Odpowiedz

Haahaa wspułczuje firmie w której masz ubezpieczenie :D

Zobacz więcej komentarzy (16)
Dodaj anonimowe wyznanie