#mWzZa
Zaserwowałam im obiad, po czym poczęstowałam ich upieczonym przez siebie po raz pierwszy w życiu ciastem. Teściowa stwierdziła, że ziemniaki są trochę za słone, że sztućce chyba niedomyte, i w ogóle jakoś brzydko u nas, a potem dodała, że szkoda, że ciasta nie upiekłam sama, bo czuć, że jest kupne i chemiczne.
Chwilę później zaczęła się krztusić - okazało się, że w cieście były orzechy, na które jest uczulona. Niby mi o tym narzeczony mówił, ale zapomniałam… Krytykantka wylądowała w szpitalu na płukaniu żołądka.
Cóż, być może za te komentarze się jej należało?
Kup jej Ferrero Rocher na przeprosiny
i orzechy lepiej ukryte xD
Najlepiej po prostu orzechy jej podarować. Szkoda pieniędzy na kogoś takiego.
Strasznie niegrzeczne, ktoś cię zaprasza do domu a Ty komentujesz co ci się nie podoba, może dobrze z tymi orzechami się stało.
Powiem tak. O ile rozumiem, że różnica w gustach estetycznych to kwestia indywidualna i nie na miejscu jest narzucać komuś swoje wizje, o tyl w kwestii jedzenia uważam, że konstruktywna krytyka jest potrzebna. Nie wyobrażam sobie pójść do kogoś, dostać przesolony obiad i utwierdzać go w przekonaniu, że jest ok. Nie. ode mnie usłyszy co mi się podobał, a co nie. I nie silę się na jedzenie tego, czego nie lubię, bo gospodarz się obrazi. Wolę aby się obraził bo nie zjadłem, co da się w razie czego ubrać w piękne słowa, niż żebym zjadł i puścił haft na pół mieszkania. Bo to ciężko będzie ubrać w słowa...
Ostatnio, w drodze powrotnej z wycieczki, zajechałem do knajpy na świeżego, pieczonego pstrąga. ryba była wyśmienita, frytki niezłe ale sałatka była na prawdę kiepska. Nie dlatego, że dziwna. Ktoś dodał do niej coś, co nie komponuje się z tą sałatką w ogóle. Przy płaceniu zostałem poproszony o opinię więc powiedziałem dokładnie to, co macie tu napisane. I to w ich interesie jest aby coś zmienić, bo nie byłem jedynym, któremu sałatka nie smakowała. Jedyna różnica jest taka, że mnie nauczyli nie marnować jedzenia. Inni po prostu zostawili, ale słowem się nie odezwali co im nie pasuje. A pytani byli tak, jak ja.
Nie wiem, czy wiesz, ale jest coś takiego jak dobre maniery i można powiedzieć grzecznie na osobności gospodarzowi np. 'słuchaj dziękuję za obiad i starania, ale nie smakowało mi to, bo coś tam'. A teściowa znając życie oczerniła ją przy wszystkich kręcąc przy tym nosem bo nic nie smakuje. Mi by się zrobiło przykro gdybym włożyła w coś masę trudu i słyszała same negatywy.
@Doombringerpl
Restauracja a dom to coś innego. Gdyby ktoś podał Ci całkowicie niezjadliwy obiad - ok, rozumiem, o tym warto powiedzieć. Ale przesolone ziemniaki? Serio? Sorry, ale to jest kwestia gustu, są osoby, które w ogóle nie solą i dla nich wszystko będzie za słone. Ja z kolei wolę mocniej dosolone potrawy. Jak ktoś się czepia o lekkie przesolenie i wystrój mieszkania, to robi to dla zasady i nie ma nic dobrego na myśli.
Nie zdziw się jak rozpowie rodzinie, że jesteś tak złą panią domu, że twój obiad grozi wizytą w szpitalu
"więc wiecie, musiałam popisać się jako „pani domu” " - nie, wcale nie musiałaś się popisywać.
Po takiej krytyce bym po prostu zakończyła ten obiad. Oczywiście kolejnego zaproszenia nigdy by nie zobaczyła. Z resztą mogłaś zareagować. Jakby mi ktoś zaczął gadać, że ziemniaki za słone, sztućce niedomyte, ciasto ze sklepu, itp., to bym grzeczne wyprosiła. :)
oczywiscie
baba ejst nastawiona a nie i chocby autorka stanela na rzesach, nic jej nie bedzie pasowac i kolor scian bedzie za bardzo lub za malo bialy
takim nie dogodzisz, wiec lepiej ich unikac
ja tez bym wyprosila te pania ( pana niekoniecznie) jesli tak bardza sie meczy
Skoro jest taka trudno to tak naprawdę cokolwiek nie zrobisz i tak jej nie podpasuje. Dlatego polecam nie uniżać się przed nią tylko być sobą i nauczyć się jakoś ignorować jej istnienie. A cóż, jeśli chodzi o sytuację z orzechami to przypominaj ją sobie w trudniejszych chwilach w ramach pocieszenia. :)
co na to wszystko facet? siedzial jak trusia i nie bronil cie?
jesli tak, to radzilabym sie zastanowic czy chcesz wchodzic do takiej rodziny
rozumiem, ze nie kazdy ejst wredny jak ja, ale dissalabym ja asertywnie na kazda taka uwage
- sztucce niedomyte? przepraszam,ale ja dokladnie myje naczynia
- ziemniaki za slone- kazdy ma swoj smak, dla mnie sa ok
- ciasto kupne- nieeee, sama zrobilam
- a tak w ogole przyszla pani sie tu czepiac czy spedzic milo czas?
Moze dobrze wyszło, będzie się bała przyjść kolejny raz :D
No dobra, ale nie ma słowa o chłopaku. Gdzie wtedy był? Bo jakby moja matka odwaliła takie coś, to przy pierwszym komentarzu bym wstała i na boku ją ochrzaniła.
To mnie się przypomniało, jak byłam w restauracji z pewną osobą, to najpierw było wszystko w porządku, jednak chwilę później, gfy kelner odebrał nasze zamówienie, to osoba mi towarzysząca kazała zawołać szefa kuchni, po czym gdy szef przyszedł, mój towarzysz opierniczył go za puste naczynie do soli, krzywy widelec (!!!) oraz za brak serwetek na stole, a ja czułam tak wielkie zażenowanie, że udawałam że tego nie słyszę i poszłam do łazienki udając, że ktoś do mnie dzwoni :')
Czasem jak czytam wyznania o teściowych z piekła rodem Stwierdzam, że mój związkowy inside joke o treści "tworzymy tak szczęśliwy związek ponieważ obie teściowe nie żyją" nie jest aż tak okrutny i straszny. On jest chyba po prostu prawdziwy