#nXG6b

Pracowałam w restauracji jako szef kuchni, ciągle brakowało rąk do pracy. Szef co tydzień dawał ogłoszenia w sprawie naboru pomocy kuchennych. Pojawiały się nowe osoby, ale nie dawały rady. Testowanie było pracochłonne i wkurzające.
Pewnego dnia nowa pani miała obrać ziemniaki na 140 osób. To nie jest dużo, w czasie 10 godzin można by zrobić jeszcze wiele innych rzeczy, ale nowa pani siedziała sobie i powoli skrobała te ziemniaki. Szef ciągle patrzył na zegarek, ale nic nie mówił. Już na koniec dniówki pani pyta „A kiedy ja szefie mam przyjść do pracy?”. Szef powiedział: „Wiesz, ty się dziś zmęczyłaś, parę dni musisz odpocząć”... A nowa pani na to: „No tak, NAWET KOŃ MUSI ODPOCZĄĆ!”.
Szef zaniemówił, na długo...
Ekoniks Odpowiedz

Pomoc kuchenna w większości miejsc traktowana jest jak gówno, to się nie dziwię braku chętnych, ogólnie w gastronomii ciężko jest o szacunek nawet będąc kelnerem. Nie mam styczności z tą branżą ale wielu znajomych mi mówiło, że to dno i wodorosty i niespełnieni janusze biznesu, drący mordę o wszystko.

Caldas

Niestety jest pewna kategoria zawodów, nie ciesząca się dobrą renomą, w których zarobki rzadko kiedy przekraczają minimalną krajową, ale z drugiej strony technologia jeszcze aż tak nie poszła do przodu i ktoś tą najgorszą pracę musi wykonywać.
W sytuacji, gdy w Polsce było wysokie bezrobocie "chętnych" nie brakowało - lepsza najgorsza praca niż żadna. Teraz takie prace w Polsce zwykle wykonują Ukraińcy (a Polacy w krajach tzw. starej unii).
Inna sprawa, to typowo "polskie" podejście do biznesu - wydusić z interesu jak najwięcej kasy, jak najmniejszym kosztem.

radiant Odpowiedz

A nie zastanawialiście się, dlaczego do pracy zgłaszały się tylko lenie albo nieogary?
Jeszcze przed pandemią sytuacja na rynku pracy była ogólnie na tyle dobra, że zainteresowanie pracą fizyczną za (najprawdopodobniej) niezbyt wysoką stawkę było raczej niewielkie (raczej na tego typu stanowisku kokosów się nie zarabia), zresztą gdyby nie setki tys. Ukraińców to gospodarka zaczęła by się dławić z powodu braku rąk do pracy.
Każdy ogarnięty pracownik mógł sobie bez większych problemów znaleźć pracę, taką która mu bardziej odpowiada, a bądźmy szczerzy obieranie ziemniaków nie jest raczej pracą marzeń, więc pozostawali wam tylko ci gorsi.
Niestety (dla pracowników - dla prowadzących firmy na szczęście) tzw. rynek pracy pracownika się skończył, mamy kryzys, zbyt wielu ofert pracy nie ma, a wręcz trzeba się cieszyć, że się ma pracę. Branża gastronomiczna wyjątkowo mocno oberwała przez obostrzenia, wsparcie państwa to kpina, wiele firm poupadało, sytuacja w tych co jeszcze istnieją nie jest zbyt dobra, ale kryzys nie potrwa wiecznie. Na rynku pracy jest teraz wielu dobrych pracowników szukających pracy.
I to wasza szansa na lepszych pracowników.

Ifyoulikeme

A może to nie były lenie i nieogary, tylko ludzie, którzy pracowali normalnym tempem, i nie starali się wykazać za wszelką cenę, zapewne za płacę minimalną?

Caldas

@Ifyoulikeme
Ci lenie i nieogary dostosowywali swoją jakość pracy do warunków płacowych - jaka płaca taka praca.

nkp6

Niejednokrotnie jest tak, że pracownik nie czuje potrzeby wykonywania obowiązków ponad miarę, bo po co? Taki pomocnik kuchenny to zapewne dostanie najniższą krajową, na podwyżkę nie ma co liczyć, a skoro dostaje jakieś konkretne zadanie to je wykonuje bez dawania więcej od siebie.
Ja sama swego czasu dorabiałam na kuchni i ciągle słyszałam teksty, że po co tak szybko wszystko robię skoro wymagają ode mnie wykonania kilku zadań i tyle, a tak to robię więcej niż powinnam. Tylko ja niestety nie potrafię rozciągać maksymalnie zadań na godziny pracy, by zapełnić fikcyjnie dzień.

Ekoniks

Npk6 nadgorliwość w pracach wakacyjnych nie popłaca, więc nie dziwię się osobom, które miały pretensje, że robisz więcej, u januszy biznesu pracowitość nie sprawi, że dostaniesz premię, czy pochwałę, tylko spowoduje większy nakład obowiązków, na którym ucierpią też inni.

nkp6

@Ekoniks zapewne masz rację. Nie robiłam tego specjalnie, po prostu nie umiem inaczej, no ale akurat znajdowałam prace, które przydatne były i ewentualnie odejmowały obowiązków komuś, kto miał ich z kolei ponad miarę.

Caldas Odpowiedz

A szef jakie warunki oferował - minimalna krajowa na śmieciówce?
Zastanów się jaki entuzjazm Ty byś wykazywał, jakbyś miał wykonywać taką pracę.

Pichos Odpowiedz

Koleżanka kiedyś mowila na jedną osobę przypada 1.5-2 ziemniaki, a dla 140 gosci to jest grubo ponad 200 ziemniaków. Po takiej ilości to i ja bym chciała odpocząć. Poza tym przecież są różne maszyny gastronomicznd do obróbki ziemniaków ale jeśli szef oszczędza to i pracownicy się nie wysilają

Rositta

Pracowałam w gastro i osobiście wolę obrać pyr na 200 osób ręcznie niż oczkowac po maszynie i później ją ( maszynę) czyścić...

Esza

Widziałam kiedyś na youtubie jak ktoś obral wiadro ziemniaków w 10 sekund za pomocą szczotki do kibla przymocowanej do wiertarki :D

StasiuPetarda Odpowiedz

Powinniście się cieszyć że w ogóle komuś się chce przez 10 godzin obierać ziemniaki

SzczerbataZiuta Odpowiedz

Kazaliście jej obierać, to obierała. Ja bym tam nie oczekiwała, że kobieta ubiegająca się o stanowisko pomocy kuchennej będzie sama z siebie pierwszego dnia wiedziała co ma robić.

Solange

I jeśli nie ma doświadczenia w gastronomii, to niekoniecznie potrafi obierać szybciej. Chyba lepiej testować różne umiejętności po trochu, niż od razu rzucić na takie wyzwanie. A szybkość pracy w kuchni można wypracować.

Matias124 Odpowiedz

Ja uważam, że jakość pracy jest uwarunkowana przez płacę. Po co harować jak wół cały dzień za minimalną, skoro można pracować w średnim tempie za te same pieniądze? Gdy miałem 16 lat uznałem, że pora zarobić pierwsze własne pieniądze (nie musiałem iść do pracy, w domu ich nie brakowało, klasa średnia, pieniądze były w pełni na moje zachcianki, np. przyszłe podróże ze znajomymi) i zacząłem dorabiać sobie przy malowaniu mieszkań. Była to dla mnie najlepsza opcja, zawsze pomagałem tacie przy jakiś remontach w domu.Zaczęło się w wakacje, po pierwszych 2-3 dniach pracy już w pełni samodzielnie wykonywałem prace malarskie, ile bym nie zrobił dziennie metrów stawka i tak godzinowa minimalna, na pytanie o podwyżkę usłyszałem śmiech szefa, a więc uznałem, że nie ma co pracować ponad siły. Po wakacjach zamieściłem w internecie ogłoszenie z usługami malarskimi, stawka od metra pracy, więc i tempo było dużo szybsze, a zarobki ponad 3 krotnie poszły w górę(licząc na godzinę pracy). Oczywiście pracowałem jedynie w wolnym czasie, generalnie średnio 1 zlecenie miesięczne. Uważam, że jeśli Twój szef zadbał by o pracownika, obiecał bonus od pracy, np. dodatkowe 10 zł za X ziemniaków, to i podejście pracownika było by zupełnie inne.

KazuyaMishima Odpowiedz

Zamiast kulturalnie powiedzieć "proszę pani troszkę zbyt powoli, oczekujemy szybszej pracy", lub nawet delikatne "przyspieszanie" podczas pracy zamiast patrzenia. Ale lepiej płakać, że ktoś się zmęczył. Chyba pierwszy dzień wymaga jakiegoś nie wiem... Wsparcia? A nie dać się ziemniaków i zero widełek czasowych, nie mówiąc o dobrym słowie.
Pracowałam w gastro, odbierałam warzywa. I wiadomo, że od "dzień dobry witamy w formie" nie robiłam wszystkiego z prędkością światła.
Inna sprawa, to warunki zatrudnienia- skoro trafiali się sami "leserzy", to może warto przemyśleć stawkę.

kociambe Odpowiedz

Czy ten cały "szef" zapłacił tej pani za obieranie ziemniaków czy też stwierdził, jak wielu złodziei w tej branży, że to dzień próby i za to się nie dostaje pieniędzy?
Trochę mnie dziwi święte oburzenie "szefowej kuchni".
Autorko , dopisz może jakież to warunki pracy oferuje twój "szef"??
- najniższa możliwa pensja?
- umowa jakaś jest?
- ubezpieczenie?
- obieranie ziemniaków dla 140 osób bo jest za chytry żeby kubić obierarkę mechaniczną albo ziemniaki już obrane?

To na odległość śmierdzi januszem cebulakiem, który szuka frajerów do zapieprzania za grosze.

rutabo

Pewnie pole koniem orze bo na paliwo mu szkoda.

kociambe

dokładnie ten typ.

rutabo Odpowiedz

Nie dziwne, bo do obierania ziemniaków dla 140 osób jest obieraczka, którą mozna kupić za kilkaset złotych. Obrać ręcznie kilkadziesiat kilo ziemniaków ręcznie to porażka w gastronomii. Twój szef to typowy Janusz biznesu.

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie