#nvh2D

Swojego faceta poznałam kilka lat temu nad morzem. Dla jasności: pochodzimy z dwóch skrajnych zakątków Polski. Dosłownie.
Oboje nie pijemy od kilku lat. Ale nie zawsze tak było...

Nikt nie wie, że pierwszy raz, gdy zobaczyłam swojego faceta, mył sobie głowę na środku sopockiego Monciaka JABŁKOWĄ wodą Żywca (zapamiętam tę wodę do końca życia). Był bez butów. I był tak pijany, że stawiał kolejne whisky, szlugi i wódę grupie bezdomnych, którzy zaczepiali przechodniów o parę groszy (Sopot to wylęgarnia tego).
Nikt też nie wie o tym, że się do nich przyłączyłam. W planach było mi zostać w Sopocie trzy dni. Jego plany były ponoć podobne...
A wróciliśmy półtora miesiąca później.

Nikt nie wie, że przez blisko 2-3 tygodnie piliśmy tanie wińska - wszak kasa szybko się kurczyła i na wódę i whiskey już stać nas nie było. Nikt nie wie, że spaliśmy na plaży pod zwykłym, najtańszym namiotem przez cały ten czas, a myliśmy się na okolicznym kempingu za drobną opłatą. Czemu tak? W międzyczasie nas okradziono dwukrotnie, podpadliśmy miejscowym bezdomnym, uciekającym przed kryminałem, którzy zrobiliby wszystko dla taniego piwska i papierosa.
Mieliśmy jednak siebie. Kąpaliśmy się nocami w zimnym Bałtyku (choć trzeba przyznać, że pogoda dopisała nam cudownie. Przez 6 tygodni deszcz padał jedynie ze trzy razy). Chodziliśmy boso po całym mieście, zwiedzając okoliczne stare kamienice. To wszystko wspominam jako jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Mimo braku pieniędzy, telefonu, w moim przypadku nawet dokumentów. Mimo braku jakiejkolwiek innej ''stałej'' niż dopiero co poznany, młodszy o kilka lat facet.

Przez swoje wojaże sopockie straciłam pracę w swoim regionie. Dobrą pracę. Teoretycznie przez to wszystko ''straciłam'' poprzednie życie. Po półtora miesiąca plażingu mój facet podjął decyzję o powrocie do siebie. Zabrał mnie ze sobą. Nie przyjmował odmowy. Tak jak stałam pojechałam z nim. W ciemno.
Pierwsze dwa tygodnie mieszkaliśmy w małej okolicznej miejscowości, bo tam było taniej za noc. Ale wiecie co? Nie żałuję. Nigdy nie pożałowałam swoich decyzji.

A dziś? Dziś mamy roczne dziecko. Własny dom. Siebie. I cudowne wspomnienia.
Tylko tak smutno, jak dzieci kiedyś zapytają, jak tatuś i mamusia się poznali. I głupio, jak rodzina czeka na tę pełnowymiarową historię, a my nie za bardzo możemy udzielić im nigdy satysfakcjonującej odpowiedzi.
Karolinaxd Odpowiedz

Mega fajna historia, podziwiam ludzi, którzy potrafią tak nagle rzucić wszystko :) ja bym się pewnie zastanowiła trzy razy co będzie jak stracę pracę, co będzie z kontaktami z przyjaciółmi i rodziną...

kimbri Odpowiedz

No cóż, idealny materiał na książkę/ film. Życie znaczy tyle, ile wspomnienia, które ze sobą zabierzemy, więc super że dorobiliście się ich tak wiele, a potem jeszcze udało Wam się wrócić do rzeczywistości i ustatkować, bo to nie zawsze jest takie oczywiste :).

Mi to mówisz? Gdy już dojechaliśmy do jego miejsca zamieszkania, pakowałam się chyba z 3 razy w ciągu tygodnia, bo myślałam, że robi to z litości itd, wszak ja już wcześniej byłam dość "popsuta".

LaczkiZDupy Odpowiedz

Mył głowę wodą jabłkową, ale czego używał jako szamponu?

Loomatko

Piachu.

Niczym. Mył- w sensie płukał. :D

tramwajowe Odpowiedz

Sopot, plaża, beztroska - to prawda?
'Zwróciłam na niego uwagę, bo pomagał bezdomnym' - to prawda?
'Spędziliśmy tam dużo czasu razem, bo trudno było nam się rozstać.' - to prawda?
Trzeba mówić prawdę :-)

Smiechlam :3 podoba mi się Twój punkt widzenia:D i może z niego kiedyś skorzystam. Dziękować :3

NadwornyMaruda Odpowiedz

Nie musicie opowiadać wszystkiego, z najmniejszymi szczegółami.
Wystarczy opowiastka o przygodzie życia, a za kilka lat można "przypadkiem" wtrącać poboczne detale ;)

caffeineaddict Odpowiedz

O jezusie, piękna historia <3

sch123 Odpowiedz

Mnie tylko dziwi jedno Sopot można zwiedzić w jeden dzień. Jak się imprezuje to 2-3 dni.

Mozna. Jest de facto mala dziurą, ale stare kamieice ma imponujace, a takie ebztroskie zycie bylo na swoj sposob ciekawe. Zreszta bardziej bylismy zajeci zwiedzaniem siebie- stad taki okres czasu ;d

bebe77 Odpowiedz

czy to metodą Copy'ego Paste'a "zrób mi jakąś krzywdę" Zulczyka?

Zwykla historia. Z tego co pamietam ksiazka Żulczyka byla jednak o czyms innym. Najerzona wulgaryzmami, okraszona wieloma zbednymi detalami, dla nastolatek. ja nastolatka przestalam byc dawno. Aczkolwiek nadal wstyd przed rodzinami sie do takich przezyc przyznac. :)

KostkaRubika Odpowiedz

Super historia!

Dodaj anonimowe wyznanie