#oS0FS
Kolega coś mi zabrał, już nie wiem, czy to była jakaś gra, może czapka, nieistotne. W każdym razie zabrał mi coś i zaczął zbiegać na dół po skarpie, a ja w szybkim odruchu podniosłam garść żwiru i cisnęłam w niego. Niefortunnie trafiłam go w skroń, kolega się przewrócił, a na głowie pokazała się krew, chłopak leżał z zamkniętymi oczami, a ja przeżyłam najkoszmarniejsze 10 sekund mojego dzieciństwa. Byłam pewna, że go zabiłam, już miałam wizję, jak wyprowadzają mnie ze szkoły w kajdankach i do końca życia będę w więzieniu.
Kolega otworzył oczy, w zamroczeniu nawet zapomniał się rozpłakać, a ja w przypływie ludzkich uczuć podbiegłam do niego, wyciągnęłam własną chusteczkę i zaczęłam ścierać tę nieszczęsną krew.
W tym momencie wyszła ze szkoły nauczycielka i zobaczyła leżącego klasowego łobuza i mnie klęczącą koło niego, wycierającą głowę i mówiącą, że wszystko będzie dobrze. Nauczycielka nie zapytała co się stało, tylko stwierdziwszy, że kolega nie bardzo wie co się dzieje zaprowadziła go do pielęgniarki. On sobie nie bardzo zdawał sprawę z tego, co się stało, że to ja go tak urządziłam, a ja przez 2 lata miałam wyrzuty sumienia.
Następnego dnia na apelu szkolnym otrzymałam pochwałę dyrektora szkoły za wzorową postawę koleżeńską, za właściwą reakcję i za udzielenie pierwszej pomocy ;-).
Dopiero 10 lat po skończeniu podstawówki, na spotkaniu klasowym przyznałam się koledze i nauczycielce, że to ja rzucałam kamieniami.
Ten kto niejest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem
Ona już rzuciła ;)
Byłaś dzieckiem. Dzieciaki często nie zastanawiają się nad konsekwencjami, po prostu coś robią, co ich nagle najdzie, co im wydaje się w pierwszej chwili słuszne. Dobrze, że koledze nic się nie stało i jednocześnie dziwi mnie trochę, że nie skapnął się iż nie upadł z np. potknięcia, tylko że ktoś "pomógł" mu zrobić sobie uraz.
"Byłaś dzieckiem". To fakt, ale nie można nim usprawiedliwiać każdego wybryku. Chłopcu nic poważnego się na szczęście nie stało, ale jak wiele brakowało, by faktycznie zostala mu wyrządzona konkretna krzywda?
Wiecie co? Ja jak bylam dzieckiem to jednak myślałam.
Czy była tu kiedyś bardzo, bardzo podobna historia? Mam wrażenie, że kojarzę ten motyw: trafienia kamieniem kolegi, pomocy i nagradzania przez szkołę...nie pamiętam jedynie tego przyznania się na końcu.
Racje masz kolego
Były wtedy pielęgniarki w szkołach?
Halo halo była tu już ta historia!
No ta, bo przecież nigdzie indziej pod żadnym pozorem nie może wydarzyć się podobna