#oyxDv

Jestem wyczerpana psychicznie, fizycznie i mam dość… Ale od początku.
Z mężem jestem 7 lat. Mam świetną pracę, którą kocham, super zgraną ekipę i dobre stanowisko. Do szczęścia brakowało nam dziecka, o które staraliśmy się od 2 lat. W końcu się udało. Ale nie mogło być tak słodko. Mały urodził się w 25 tygodniu ciąży. Pół roku spędził w szpitalu, zanim wyszedł do domu. Teraz ma rok i jest w domu. Nie oddycha sam, ma rurkę w gardle i wentylowany jest przez respirator, nie je sam, ma rurkę w brzuchu połączoną z żołądkiem. Ma zerową odporność. Z powodu chorób „po drodze” nie został zaszczepiony. Lekarze mówią, że respirator i nauka jedzenia buzią to kwestia 2 lat i powinno być dobrze. Ale to dopiero za około dwa lata… Kocham go nad życie, ale cały czas jestem z nim sama (mąż jest kierowcą i nie ma go w domu przez większość czasu). Nie mogę wyjść z domu, żeby czegoś nie przynieść i nie zarazić małego (ostatnia infekcja skończyła się trzymiesięczną hospitalizacją). Nie spotykam się ze znajomymi, nie wychodzę do kosmetyczki, do sklepów, no dosłownie nigdzie. U fryzjera byłam 1,5 roku temu! Siedzę 24h w domu z małym. Sama. Czasem uda mi się wyjść do sklepu po bułki jak mąż jest w domu, jak go nie ma, to zakupy mi dowozi teściowa. Na duchu mnie podnosiło to, że niedługo wrócę do pracy, wyjdę do ludzi (na czas pracy synkiem mieli zajmować się dziadkowie). Niestety. Mój mąż poinformował mnie, że chyba jestem niepoważna i że w pracy mogę coś złapać (fakt, dziewczyny mają dzieciaki w wieku przedszkolnym i jak coś szaleje, to i u nas jest pokłosie).

Kocham synka, ale mam już dość! Muszę rzucić pracę, którą kocham, gdzie na swoje stanowisko pracowałam kilka lat. I zostać prywatną pielęgniarką bez własnego życia. Sypiam po 4 godziny na dobę, bo mały co ileś godzin musi dostać leki. I jestem w tym całkiem sama. Mąż wraca co dwa tygodnie na 4 dni i jedzie znowu. Boli mnie, że mówi, że nie może odpocząć, mimo że w trasie siedzi na dupie przez weekendy. On przynajmniej może się wyspać. I przeraża mnie to, że moje życie w najbliższych latach tak będzie wyglądało. Przemęczona, zamknięta w czterech ścianach, odcięta od ludzi.

Czasem mam ochotę wyjść i nie wrócić. Ostatnio przeliczałam, ile musiałbym wziąć lekarstw małego żeby zasnąć i kiedy to zrobić, żeby było to na tyle skuteczne, żeby osiągnąć „cel” i na tyle bezpieczne, żeby mały długo nie był sam, zanim wróci mąż. Dla mnie nic by to nie zmieniło, bo i tak nie żyję, a przynajmniej bym odpoczęła.
WodaBrzozowa Odpowiedz

Czyli tylko ty chodząc do pracy przywlokłabyś Infekcje? A moż ze swojej nic nie przywiezie?

Cystof

Może to mój brak wiary w ludzi przeze mnie przemawia ale coś mam przeczucie że infekcje jakie mąż może przywieść inną drogą się przenoszą i bardziej powinna się ich obawiać żona niż dziecko. If you know what i mean.

Anonimowane

Cystof jedno drugiego nie wyklucza. Możesz wrócić z klamydią i zapaleniem oskrzeli. :P

Vito857 Odpowiedz

A on ze swojej pracy nic nie przywiezie? Ty za to masz się wykończyć psychicznie?

Mysza84 Odpowiedz

Współczuję Ci, że tak ciężko znosisz ta sytuację... Ale nie będzie tak zawsze - jeśli faktyczne mały zacznie sam jeść i oddychać to w końcu pójdzie też do przedszkola lub będzie mógł zostawać z dziadkami, a Ty będziesz mogła wrócić do pracy. Może jest możliwość żebyś wzięła bezpłatny wychowawczy na razie? A jeśli nie to znajdziesz inna pracę. A masz kogoś z kim na codzień rozmawiasz, możesz się wyzalic? Mamę, siostrę, kolezanke? To bardzo potrzebne...

DGM Odpowiedz

Zgłoś się gdzieś do psychoterapeuty,online na początek, może jakąś fundacja. Przydałaby się wam pielęgniarka zatrudniona chociaż na jeden dzień w tygodniu

Postac Odpowiedz

Nie musisz rzucać pracy: jest jeszcze urlop bezpłatny po porodzie (wychowawczy?). Wtedy jest ciągła szansa na powrót. Zawsze możesz spróbować jednak wrócić, jak Twój synek będzie bardzo chorował to najwyżej pójdziesz na ten bezpłatny urlop. A mąż nie ma tyle do gadania, skoro to nie on siedzi cały czas z chorym dzieckiem.
A w ogóle dlaczego tak mało sypiasz? Dajesz leki i nie idziesz dalej spać? Roczne dzieci to z 12-14 godzin na dobę często śpią, to chociaż z połowę tego czasu Ty byś mogła.
A jak podnieść odporność takiego dziecka? Bo pewnie się jakoś da. Co sugerują lekarze? Na spacery nie chodzicie, nawet z dala od ludzi?

ohlala

12-14 godzin... Hahaha. Może idealne, teoretyczne dziecko tyle śpi, a co dopiero takie chorowite. Autorka na pewno lepiej wie, co jej dziecko może, czego nie, jest w kontakcie z lekarzami. Daruj sobie tego typu "rady", bo tylko wbijasz szpilę, a nie serio radzisz.

Postac

Albo Autorka "musi" ogarniać dom, gotować wymyślne dania, prasować i robić milion nieistotnych rzeczy jak dziecko śpi, "bo tak".

Cystof

Przypominam że życie w ciągłym stresie, pod presją i bez wsparcia raczej nie wpływa dodatnio na jakość snu i łatwość zasypiania. Łatwo się wymądrzać nie będąc w tak ch&jowej sytuacji jak autorka.

Postac

@Cystof ja się Aurorki zapytałam, co ona robi z tym czasem. Może właśnie nie zauważa, że przeznacza go na niepotrzebne w tym momencie czynności. Nie próbowałam się "wymądrzać". Teraz w internecie i nie tylko jest presja na rodzicielstwo idealne i łatwo się zgubić w tym wszystkim.
@typiara właśnie nie pomyślałam, bo przy takim przemęczeniu to się zasypia na siedząco. W dodatku z jednym dzieckiem to i w dzień można z nim spać.

Cystof

Żeby było śmieszniej takimi pytaniami i krytyką sama dowalasz autorce nie gorzej niż te oszołomy promujące "perfekcyjne" macierzyństwo.

Osobiście uważam że osoby które się wymądrzają "bo przecież tyle można zrobić" same z macierzyństwem się zetknęły chyba tylko na reklamie.

Na wypadek gdyby mówiły takie dyrdumały osoby z dziećmi, przypominam że dzieci są różne. Zwłaszcza te chore mogą być "nieco" bardziej obciążające.

Postac

@Cystof więc mam po główce głaskać? To nic nie daje.
Mam dwójkę dzieci, żadne nie przesypia nocy. Mlodsze, właśnie roczne, od 1,5 miesiąca dostaje leki co 4 godziny całą dobę. Nasza terapia ma trwać jeszcze 2 tygodnie, więc dużo krócej niż Autorki, dlatego o tym nie wspomniałam. Do tego karmienie. Starsze dziecko budzi się 2-4 razy w nocy, woła mnie.

Przy jednym dziecku też nie wiedziałam, z czego mogę zrezygnować. Dzisiejszej nocy spałam 2 godziny (mam zegarek, liczy, sama myślałam, że mniej). I tylko czekam na moment, w którym dzieci pójdą na drzemkę, bo ja z nimi. I gdzieś mam to, że pranie miałam pozbierać, poprasować czy umyć podłogi. Mąż studiuje w weekendy 8-18. I nie wiem jak to działa, na razie ma 3 zjazdy w miesiącu. Może pod koniec semestru będzie miał mniej, żeby to wyrównać. Jak jeździ do pracy to 5-16:30 go nie ma.

@typiara jak ktoś ma problemy z bezsennością to też powinien to jakoś leczyć. Autorka nic nie wspomina, że sama choruje. Musi dbać też o siebie, nie tylko dziecko, mąż i dom. Nawet jak jest sama w tym domu.

Cystof

@Postac
Wiesz że nie dowalanie komuś nie musi się od razu wiązać z głaskaniem po główce? Są więcej niż dwie opcje. Na przykład jak się nie zna kogoś to można się powstrzymać od zbędnej krytyki. Nie chciane rady to w gruncie rzeczy też krytyka.

Jeżeli to co piszesz to prawda to jestem pełen podziwu jak nie wiele masz empatii w stosunku do innych rodziców którzy też mają niełatwo.

Essaidoprzodu

@typiara: Znam temat bezsenności. Próbowałaś wyrobów medycznych, które nie są lekami? Na przykład Positivum? Może też pomóc melisa i moja rada nie jest naiwna, jeśli dodam, że melisa w większej ilości.

Postac

@Cystof ja się chyba po prostu staram rozwiązać problem, a nie tylko wysłuchać. W końcu po coś to wyznanie jest, może Autorka skorzysta. Może też dlatego daję te niechciane rady, że ja na początku z jednej strony słyszałam, że mam ugotować i Posprzątać, a z drugiej, że mam się ciągle zajmować dzieckiem. I się zgubiłam w tym, też byłam przemęczona. Teraz odpuszczam i to też radzę Autorce. Czasami jest gorzej, czasami lepiej, ale jak ciągle jest źle, to w miarę możliwości trzeba to próbować zmienić.

Paula1672 Odpowiedz

Spróbuj się skontaktować z Fundacją Małych Stópek. To organizacja niosąca pomoc kobietom w trudnej sytuacji, a Twoja taka jest. Na pewno znajdą się w niej życzliwe osoby, które wysłuchają, doradzą, podpowiedzą, jak sobie radzić. I pamiętaj, jesteś fantastyczną kobietą! Dużo uścisków!

Essaidoprzodu

Zgadzam się. Oni robią dla kobiet i ich dzieci bardzo dużo. Jak to powiedział ksiądz, działający w tym: "Gdybyśmy nie pomagali, wszyscy by o nas mówili". Ma rację. Gdyby Fundacja nie pomagała finansowo, jej przeciwnicy mogliby ją oczerniać. Poczytajcie sobie o tej organizacji.

Czaroit Odpowiedz

Wracaj do pracy.
Poza wszystkim innym, dziecko bardzo mocno reaguje na stan emocjonalny matki. Wyczerpana, nieszczęśliwa matka, która marzy o tym, by udać się na wieczny odpoczynek, przekazuje cały ten bagaż swojemu dziecku.

Zastanów się, czy Twoje dziecko ma szansę szybko wyzdrowieć w takiej sytuacji?

Chore osoby, a już dzieci do 7 roku życia szczególnie, bardzo potrzebują dobrej energii wokół siebie. Uśmiechu, lekkości, optymizmu, nadziei. Inaczej bardzo trudno im powrócić do zdrowia.

Wracaj do pracy. Dla siebie i DLA SWOJEGO DZIECKA.

A co do zarażenia. No cóż. Bakterie i wirusy są wszędzie i na wszystkim. Nie żyjemy w sterylnym środowisku. Równie dobrze możesz zarazić małego wpuszczając na chwilę listonosza. Albo samej łapiąc coś na klatce schodowej, gdy pożyczasz cukier od sąsiadki. Takie myślenie prowadzi wprost do paranoi.

Dziadyga Odpowiedz

To go oddaj

MaryMary Odpowiedz

Nie rezygnuj ze swojej pracy. Dlaczego Ty? Twoje chodzenie do pracy byłoby takim zagrożeniem, a on to już nic nie przyniesie?
Nie można cały czas, 24/7 siedzieć w domu z chorym dzieckiem, bez wyjścia gdziekolwiek, jakiejś rozrywki, towarzystwa, oderwania się. Musisz chyba porozmawiać poważnie z mężem, że dłużej nie może to tak wyglądać, bo juz nie dajesz rady i wysiadasz psychicznie, zwłaszcza mając takie myśli. Chociaż na chwilę się zamieńcie, niech przez choćby tydzień tylko on zajmuje się cały czas, bez przerwy dzieckiem i nigdzie nie wychodzi, założę się że nie dałby rady i po kilku dniach by mu było za ciężko. Samo to, że on może się normalnie wysypiać, to już bardzo dużo zmienia, Ty nie masz takiej możliwości, nie masz odcięcia na kilka godzin, przerwy, tylko cały czas w gotowości, jakby niekończąca się nigdy zmiana w ciężkiej pracy, to naprawdę musi być straszne i niewyobrażalnie męczące, zwłaszcza psychicznie, bardzo współczuję.

Lyssa Odpowiedz

Oddychanie to nei coś, czego można się nauczyć.... Organizm jest tak skonstruowany, że oddycha się przede wszystkim niezależnie od świadomości - uszkodzenie ośrodka oddechowego w mózgu, które sprawia, że to nie dziala od samego początku - z najwiekszym prawdopodobienstwem już zostanie. zajebiste "życie". I totalny egoizm nazywany górnolotnie miłością.

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie