#pye9b

Mam narzeczonego. Obydwoje mamy po 30 lat i planujemy ślub. Każdy, kto organizował podobne wydarzenie, wie, że nie jest to tania impreza. Ja byłam przeciwniczką podobnego trwonienia pieniędzy na jeden wieczór, usiłowałam namówić narzeczonego na obiad weselny dla najbliższej rodziny i bliskich przyjaciół, a potem wycieczkę w jakieś egzotyczne miejsce we dwoje. Narzeczony (pomimo jego słabych warunków zatrudnienia w „wymarzonej” firmie) uparł się, że ma być wesele, że nazbieramy jakoś. OK, przestałam na jego propozycję, niech będzie.

W naszym związku zarabiam głównie ja. On ma tylko 1/4 etatu (choć pracuje, jakby był zatrudniony na cały) i do domu przynosi równo 1240 zł miesięcznie. Za samo mieszkanie płacimy 2800, tak dla porównania. Ja zarabiam całkiem OK, ale 80% mojej wypłaty idzie na rachunki, jedzenie, jakieś sprawy bieżące typu urodziny, lekarz, jakieś ubrania. Tak czy siak, bardzo oszczędnie staram się gospodarzyć. Jestem w stanie coś odłożyć, ale to maksymalnie 500-700 zł miesięcznie.

Za rok mamy mieć teoretyczne wesele. Wszyscy w rodzinie pytają się, czy mamy fotografa, czy zespół już zarezerwowaliśmy, że salę by trzeba było ogarnąć… A mi wstyd. Tak strasznie wstyd, bo narzeczony gada, jakby miał co najmniej 100 000 zł na koncie i był w toku planowania, a prawda jest taka, że ledwo na zaliczki byśmy mieli, a żeby włożyć za salę, to już w ogóle można pomarzyć. Ostatnio zwróciłam mu uwagę, że tego wesela raczej nie będzie, więc ma przestać tak gadać. Od słowa do słowa, wyszło, że on myślał, że wesele na 100 osób (mojej rodziny w tym 20%) to będzie kosztować 10 000 maksymalnie. A tymczasem najtańsze szacunki wynoszą ok. 50 000 zł. No nie zarobię na to, a nawet jeśli, to mi szkoda wydać tyle pieniędzy na jeden wieczór.

Ostatnio narzeczony rzucił, że może bym poszukała dodatkowej pracy, aby zarobić na to wesele. Na moje pytanie, dlaczego on nie może, przecież mniej zarabia, był foch, że mu wypominam pieniądze. Ogólnie to praca jego marzeń i jest jakaś tam szansa, że w przyszłości dadzą mu cały etat, ale tych pieniędzy potrzebujemy już dzisiaj.

Wstyd mi strasznie przed rodziną, a najgorzej będzie przyznać się, że żadnego wesela nie będzie, bo nie mamy pieniędzy. Ciągle w głowie mam jego przechwałki, że jaka to sala nie będzie wielka albo że jakiegoś dalekiego wuja też zaprosimy, bo kto nam zabroni. Aż mnie uszy pieką.

Najbardziej to bym chciała uciąć temat ślubu i zapomnieć o nim na dłuższy czas.
Sciezka Odpowiedz

Facet dosłownie macha Ci przed twarzą wielką czerwoną flagą z napisem "jestem jeszcze dzieckiem i nie dojrzałem do związku", a Ty chciałabyś tylko zapomnieć na chwile o ślubie? Ja bym się zastanowiła czy jest sens w ogóle go brać.
Nie zrozum mnie źle - wspieranie partnera finansowo aby ten mógł spełnić marzenia o takiej a nie innej pracy, która w dodatku jest jego pasją - to się chwali, ale tutaj sytuacja mocno śmierdzi. Co to w ogóle znaczy, że może dostanie pełen etat? A może nie? Czy to aby nie jest tak, że jego szef znalazł sobie frajera, który robi cały etat za pare groszy i obietnice świetlanej przyszłości?
Pytam, bo z podejścia Twojego partnera do pieniędzy i wesela wychodzi, że zatrzymał sie na etapie dziecka, które zobaczyło fajną zabawkę i CHCE. Nie ważne czy droga, nie ważne czy mamę stać, on chce, więc mu KUP.
Na Twoim miejscu pokazałabym mu jeszcze raz listę wydatków za wszystko od winietek po fotografa i powiedziała na spokojnie, że raz, nie stać Was na to, dwa, jeżeli nie stać, to trzeba na to zarobić, trzy, jeżeli zarobić to KAŻDE z Was po połowie. I kij z tym, że on mniej zarabia - oboje spędzacie w pracy 8h i oboje ten ślub bierzecie. Jeżeli dalej będzie szedł w zaparte, że to Ty masz *ebać na dwa etaty, no to cóż...

nibylung Odpowiedz

strasznie smutne wyznanie. jesteś w związku z facetem, który nie szanuje ciebie, nie szanuje pieniędzy, nie szanuje twojego zdania. jest na tyle niedojrzały, że chce się chwalić czymś, czego nie ma. i nawet nie chce sam tego zdobyć, tylko zwala to na ciebie. i najsmutniejsze jest to, że ty mimo wszystko chcesz wziąć z nim ślub. jeśli nie nabierzesz szacunku do samej siebie, to już zawsze ludzie będzie traktować cię w taki sposób.

Snusmumriken Odpowiedz

Weź kredyt, drugi etat na nocną zmianę, zrezygnuj ze snu. A co będziesz narzeczonemu żałować wymarzonego wesela. A tak na serio to dziewczyno weź pogoń tego chłopaczka jak najszybciej. Co innego wspierać finansowo partnera gdy zarabia mniej i wziąć na siebie większość kosztów życia, a co innego realizować jego fanaberie (bo wielkie wesele to jest zwykła fanaberia) kosztem wielu własnych wyrzeczeń. Tu już będzie tylko gorzej. No i co to w ogóle ma znaczyć że on pracuje tyle co na całym etacie a dostaje pieniądze za 1/4? Skąd się tacy frajerzy biorą?

CentralnyMan Odpowiedz

I chcesz brać ślub z facetem który ciebie namawia na kolejną pracę zamiast samemu pomóc. Weź jeszcze przemyśl czy warto

SokoliWzrok Odpowiedz

To, że gościu mniej zarabia to nic złego, nieraz jedno z partnerów zarabia znacznie mniej, tak już jest i tyle. Ale skoro zarabia mało, a jeszcze sobie wymyśla wesele za nie wiadomo ile, no to już jest słabe.

ohlala

Problemem nie jest to, że mało zarabia. Problemem jest to, że oficjalnie zatrudniony jest na 1/4 etatu, zarabia za 1/4 etatu, a daje się dymać na cały etat., bo "wymarzona firma".

Postac Odpowiedz

Ty nie chcesz wesela. Narzeczony chce. Ty odkładasz na imprezę. Narzeczony stroi fochy jak wymagasz od niego poniesienia kosztów. Twoja rodzina byłaby w mniejszości, ale to Ty masz ponieść cały koszt.

Druga sprawa, to zatrudnienie narzeczonego. Praca marzeń nie polega na pracowaniu na pełny etat, a otrzymywaniu jednej czwartej wynagrodzenia. Coś jest mocno nie tak w tej formie zatrudnienia. Pewnie jakiś Janusz wykorzystuje naiwność pracownika, mamiąc go obietnicami złotych gór. Skoro narzeczony jest zatrudniony na 1/4 etatu, to tyle powinien pracować. A resztę czasu mógłby przeznaczyć na dorabianie - i odłożyć na wesele.

Inna sprawa: to nie Tobie powinno być wstyd. To nie Ty rozgadujesz nie wiadomo co, przechwalając się tym, czego nie masz.

Możesz zaproponować narzeczonemu ślub i rodzinny obiad teraz, a wesele - gdy będzie Was na nie stać. Teraz Was nie stać i nic w tym wstydliwego. Wiele ludzi woli zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć np na własne mieszkanie, niż na imprezę.

bazienka Odpowiedz

hmmm gdzie zniknal moj komentarz, ze byc moze facet nie mowi ci wszystkiego i zarabia 1/4 na papierze, a reszte dostaje pod stolem, tylko o tym nie wiesz...

JulesXIII Odpowiedz

Powiedz narzeczonemu, że spoko, wesele może być, ale każdy płaci proporcjonalnie od ilości zaproszonych gości. Ale ja bym chyba z takim dzieckiem nie wchodziła w żadne poważne umowy które potem ciężko odkręcić. Możesz mu powiedzieć, że w zeszłym roku wesele na 70 osób to był koszt ~45k (ani jazda po taniości, ani przesadne wydawanie). W tym roku ceny za osobę na sali, gdzie organizowaliśmy nasze wesele podskoczyły o 80zł. 100 osób w tym roku to i 100k pewnie można zakładać…

Fiku Odpowiedz

Uciekaj.

senna Odpowiedz

A dlaczego zgadza się na takie warunki? Obietnice obietnicami, ale pracodawca widzi, że ma pełnoetatowego pracownika za ułamek wypłaty i zwyczajnie mu nie na rękę płacić więcej za to samo. Nie przywiązywałabym się do myśli, że mu dadzą cały etat. Może niech poszuka innej pracy, gdzie wypłata będzie adekwatna do zarobków. Praca marzeń pracą marzeń, ale marzeniami się nie najecie. Przeszkadza mu twoje wypominanie mu pieniędzy, a nie przeszkadza, że go praktycznie utrzymujesz?
Może powiedz mu, że skoro wesele to jego zachcianka, niech partycypuje w kosztach na równych zasadach, bo na razie wychodzi na to, że masz mu zafundować imprezę, której nie za bardzo chcesz.

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie