#q99CS
Ponad 10 lat później czyli kilka miesięcy temu zaczęłam obsesyjnie o tym myśleć. Czy poczuję to jak kiedyś, czy "uwolnię całą negatywną energie" itp.
Zaczęłam pozorować tak zwane wypadki. Czyli po prostu zacięcie nożem itp., ale nie miałam z tego żadnej satysfakcji, więc sobie dałam spokój. Pomyślałam sobie "za stara już jestem na to".
Któregoś wieczoru kiedy mąż był w pracy na nocnej zmianie, nie mogłam zasnąć. Poszłam prosto do kuchni jak w transie po nożyczki i wbiłam je sobie w lewą rękę. Nic nie poczułam. Wbijałam je około 20 razy. Scena jak z horroru. Tyle krwi w życiu nie widziałam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Nie mam depresji. Jestem szczęśliwa. Najgorsze jest w tym wszystkim tłumaczenie rodzinie co się stało. Bo co mam im powiedzieć? Nie wiem?
Ręka oczywiście jest niesprawna. Kiedy mąż zapytał mnie czy żałuję tego co zrobiłam, szczerze odpowiedziałam, że "nie mam na ten temat żadnych przemyśleń i w sumie na tą całą sytuację mam wyj*bane".
Dopiero dzisiaj po wizycie u psychologa zdałam sobie sprawę jak bardzo zraniłam tym moich najbliższych. Psycholog za nic nie chciał uwierzyć, że nie było to moje wołanie o pomoc. Stwierdził, że to problem ukryty gdzieś głęboko w mojej psychice.
Wszyscy traktują mnie inaczej. A ja jestem cały czas ta sama. Jak mam im wytłumaczyć że nic się nie zmieniło?
Nikt nie wie, że to jedna z wielu sytuacji rozgrywających się tylko w mojej głowie.
Tą historią żyję od jakiś 3 dni i już powoli się wypala, więc czas na nowy scenariusz.
Psycholog ma rację. Normalni ludzie tak nie robią.
Większość ludzi tak nie robi.* Normalny to pojęcie bardzo względne. Co określa bycie normalnym? Dla niektórych homoseksuakiści nie są normalni, dla innych katolicy, muzułmani itp.
Fakt. Zmieńmy słowo normalny na zdrowy psychicznie i wszystko się zgadza. Samookaleczenie nie jest na pewno objawem zdrowia psychicznego, mimo, że autorce może wydawać się, że wszystko jest ok. Ja też tak sądziłam, jednocześnie będąc prawie książkowym przykładem osoby z borderem.
Piszę językiem potocznym, nie interesuje mnie poprawność polityczna.
Ale wiecie, że słowa psychologa są tylko w głowie autorki. Żadnej rozmowy z nim nie było, to tylko wyobrażony scenariusz, jak sama napisała.
niebieskiatrament - No właśnie nie wiemy, bo nie odpowiedziała, czy o to jej właśnie chodziło. Jak dla mnie to bardzo niezrozumiale ubrała to w słowa, więc serio nic nie wiadomo.
A co do całej historii, to owszem, zdrowi psychicznie ludzie się tak nie zachowują. I nawet jeśli rzeczywiście zrobiła (?) to bez świadomego powodu, to podświadomie coś było u niej nie w porządku. Także warto by było pogadać z psychologiem i spróbować dojść do źródła problemu - żeby nie stał się kiedyś, po czasie jeszcze poważniejszy.
"Nikt nie wie, że to jedna z wielu sytuacji rozgrywających się tylko w mojej głowie." - w sensie, że sytuacja opisana w wyznaniu dzieje się tylko w Twojej głowie?
@niebieskiatrament Ja też tak to zrozumiałam.
Wydaje mi sie, ze po prostu scenariusz z glowy "wyszedl" poza ramy wyobrazni.
Moim zdaniem wiele takich makabrycznych sytuacji dzieje się w jej głowie, a kiedy się nie pilnuje wychodzi to na świat realny.
My też nie wierzymy.
Dopiero wyemitowany był serial "Ostre przedmioty", ciekawe ile na jego fali pojawi się teraz wyznań o cięciu się.
Ja popłniłam juz samobojstwo z milion razy ;) tez tylko w glowie, ale wizja wlasnego pogrzebu, gdzie wszyscy mnie kochaja i w koncu docenili, jest piekna. A rzeczywistosci nawet lubie swoje zycie 😁
Jeżeli cała ta sytuacja to tylko wymysł Twojej wyobraźni to nie jest z Tobą tak źle. Sam mam znacznie gorsze wyobrażenia.
Potrzebujesz terapii i to już
czas na specjalistę
Myślałam, że tego nie napisałam... ;)
Nie mówcie mi, że nikt z was nie wymyśla różnych sytuacji w swojej głowie.
Moje są czasami trochę drastyczne i czasami lepsze od rzeczywistości właśnie dlatego, że nie są prawdziwe.
Dobra, chwila, czyli teraz ograniczasz się do brutalniej autoagresji jedynie w wyobraźni i nie przenosisz tego do rzeczywistości, tak?
Dziewczyno są dwie opcje. Albo ja mam spore problemy z czytaniem ze zrozumieniem albo Ty masz taki sposób wysławiania, że ciężko zrozumieć o co Ci chodzi.
W tej historii jak zaczynam się domyślać opowiadasz jakiś tam scenariusz, który się nigdy nie wydarzył. Wszystko dzieje się w Twojej głowie. Nie... poddaje się. Przeczytałem to jeszcze raz i dalej nie rozumiem o co Ci chodzi. A to wyjaśnienie powyżej nie wyjaśnia niczego.
Jaką historią żyjesz od 3 dni? O czym myślisz od kilku miesięcy? Co w końcu dzieje się naprawdę a co tylko w Twojej wyobraźni? Serio... składnia tego wyznania jest taka, że za cholerę nie wiadomo.
No wbijanie w siebie nozy, nie jest zbyt normalne.