#qxI6k

Podczas wspólnego obiadu, mama zadała mi pytanie - na co wydam pieniądze, które otrzymam od nich (rodziców) na swoją osiemnastkę. Odpowiedziałam jej, że najpewniej na cosplay (odwzorowanie ubrania, wyglądu fikcyjnej albo historycznej postaci). Po tej odpowiedzi runęła na mnie fala obelg. Jak ja mogę ich ciężko zarobione pieniądze wydać na takie coś, to nie jest pasja, że w d***e mi się poprzewracało i tym podobne. Najpewniej dostanę prezent w innej formie albo w ogóle nie dostanę.

Co w tym anonimowego?
Choruję na depresję od 8 lat, leczę się od może 3.
Nie mam wsparcia w rodzinie (matka uważa, że udaję, aby było mi łatwiej w szkole, ojczym nawet nie pojmuje podstaw choroby). Wiem, że miałam dostać koło tysiąca złotych, więc chciałam za te pieniądze zakupić odpowiednie rzeczy, aby zafundować sobie szybką śmierć. Jednak chcę walczyć o siebie, o swoje życie i specjalnie powiedziałam coś "karygodnego" dla matki, aby nie mieć dostępu do tak duże kwoty. Przynajmniej jak na razie.
Lyssa Odpowiedz

Żeby zafunndować sobie szybką śmierc wcale kasy nie potrzeba za wiele... Ba, przy odpowiedniej wiedzy można ją sobie gratis zafundować. Moja właśnie taka będzie, tylko jeszcze nie wiem kiedy - na razie jestem na etapie, że nie zostawie swoich zwierzat, ale ten stan za jakiś czas minie.

Jeśłi pod względem "szybkiego zgonu" mysłałas o broni palnej to ci powiem - życie to nie film, że "bum" i jestes trupem. Mózg jest złożonym organem i nie każde jego uszkodzenie jest śmiertelne - strzał w łeb za to daje jedne z najwiekszych gwarancji na zostanie świadomym warzywem.
Ogolnie wiedza na temat dzialania organizmu, jak i tego co sie dzieje, gdy z roznych przyczyn przestaje dzialac, jest dosc przydatna, bo nagle okazuje sie, ze o szybki i bezbolesny zgon, wcale tak latwo nie jest. Takie przykładowo podcięcie żył - na filmach idzie sobie osobnik do lazienki, wstawia kapiel ciach, ciach i po chwili zasypia na spokojnie. W praktyce - takiego wała. Poczatek - fakt, podobny. Tyle, że nie jest to ani szybkie, ani bezbolesne - wrecz preciwnie. I nie mowie tu o fakcie ran ciętych. Główną funkcją krwi jest transport tlenu, gdy krwi staje się za mało - zaczyna się duszenie się. Do tego niedotlenienie mózgu = uposledzenie (fizyczne/psychiczne/oba - czasem odwracalne) No i w przypadku odratowania jeszcze bywa milusio, gdy okazuje się, że osobnik sobie więzadła chlasnął i dłonie sobie dyndają bezuzytecznie (bardzo czeste). Inna metoda - przedawkowanie lekow. O wiele substancji jest latwo i do tego bywaja takie, ze nawet przypadkowo daje sie je przedawkowac - nawet o tym nie wiedzac. Czy zabije? Jasne. Szybko? Nie - po prostu wątroba spakuje walizki i sie wyprowadzi. Zyc sie bez niej nie da, ale dogorywanie w cierpieniach moze trwac miesiace.

Btw.. Porad JAK - udzielac nie zamierzam, ale o konsekwencjach warto wiedziec. I ostatecznie - nawet jak ma sie pewnosc, zawsze jest dobrze zostawic sobie furtke- wola zycia potrafi odpalic sie w najmniej spodziewanym momencie.

Dziękuję za ten komentarz. Wiele mi wyjaśnił. Jednak wolę nie zdradzać sposobu, ponieważ osoby, które mnie znają i czytają anonimowe, mogą mnie rozpoznać (jest to związane z moim hobby).

DownZpiekla

" Inna metoda - przedawkowanie lekow. O wiele substancji jest latwo i do tego bywaja takie, ze nawet przypadkowo daje sie je przedawkowac." - jak ja kocham ten mit. Przedawkowanie leków, które zapewnią nam faktyczną śmierć jest wbrew pozorom dosyć trudne i bardzo ciężko dostać odpowiednie do tego leki oraz w wystarczającej ilości. To nie wygląda jak na filmach, że ktoś łyka paczkę pigułek, popija wódką i odpływa.

GrubyKotlet

"Brzytwy bolą, rzeki moczą, kwas szpeci, leki dają skurcze, gaz śmierdzi, broń zabroniona, stryczek się rwie, już lepiej żyć!" S.K. 😉 przemyślcie to jeszcze

paella

Zapomniałeś jeszcze, że można zasnąć na mrozie. Podobno to łagodna śmierć.

Aswq

Jaki mróz w tych czasach! Chociaż lato nie nadeszło jeszcze w pełni więc wszystko możliwe..

Lyssa

@DownZpiekla właśnie o to chodzi - na filmach itp. zazwyczaj jest lykniecie paru piguł, popicie alkoholem i miłych snów - na amen. Szybko, bezboleśnie i skutecznie. W praktyce - doprowadzić się do śmierci przez przedawkowanie - nie jest trudne. Sęk w tym, że nie będzie to ani szybkie, ani tym bardziej bezbolesne. W sumie tu mogę dać przykład - jest sobie pewien lek bez recepty - często przedawkowywany, zeby jednak było śmieszniej - dzieje sie to nieumyślnie. Chodzi o paracetamol - czyli wszelkie apapy, gripexy itp. itd. - nazw handlowych jest na peczki. Problem leży w tym, że producenci wychodzą z założenia, że ludzie nie są debilami i zwrócą uwagę na to co biorą - takiego wała. Złapało przeziebienie/grypa? no to lykne ze dwa gripexy, do tego dwa apapy, bo gnaty nawalaja, fervex na rozgrzanie, i jakis panadol na goraczke. - i już wątróbka zaczyna przygotowywać walizki. W praktyce - dawka w wysokości 6 gramów potrafi juz doprowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń wątroby - gdzie jest to dawka uśredniona - u niektorych potrzeba by 8g, a u innych styknie zaledwie 4), a że średnio w tabletce/saszetce jest 500mg - to bardzo łatwo do tych 6g. dobić. Tyle, że nieważne ile się gramów wsunie - i tak tym co zabije będzie brak wątroby - a to wymaga czasu.

Z innej beczki - z lekami może być też zupełnie odwrotnie. Jest sobie taki jeden np. - zaliczany do lekow "ścisłego zarachowania" - czyli generalnie można powiedzieć, że to narkotyk - więc zdobycie stanowczo nie nalezy do łatwych. Ale powiedzmy, że udało się komuś zdobyć większą ilość - przyjmijmy, że 10 opakowań. No to teraz łyknąć te 200 sztuk, popić alkoholem i zejść... hehehe - nic z tego. Przyczn jest kilka - po pierwsze - substanca ma działanie nasenne - najpewniej delikwent poszedłby po prostu spać zanim zeżarłby wszystko. No, ale przecież jednak zeżarl te 100 prochów, jakie konsekwencje to będzie miało?

Lyssa

cd. poprzedniego komentarza:
Przyjmijmy, że ktoś znajduje delikwenta, dzwoni po karetkę, podajac przy zgloszeniu, ze proba samobojcza polegajaca na zeraci kilkunastu opakowan tego leku. Karetka przyjedzie - owszem. Ale spacerkiem i tak samo spacerkiem, bez kogutów, odjedzie po spakowaniu osobnika. W szpitalu kroploweczka, coby osobnik sie nie odwodnil - i w sumie nawet niekoniecznie beda sie w plukanie zoladka bawic. JEDYNYM efektem jaki osobnik osiagnie to to, ze pospi sobie kilka dni, i przez kilka kolejnych bedzie z deka zmulony. Dlaczego taki efekt? otóż lek ma ciekawą funkcję, że od pewnej dawki (uwarunkowane osobniczo - czyli kij wie od jakiej) nie są wzmacniane efekty - tylko wydłuża się czas działania (stad te kilka dni spania), a zmulenie po obudzeniu się - kwestia długiego czasu półtrwania leku - zanim organizm całkiem sie go pozbedzie, mija kilka dni. Odtrutka na to wprawdzie istnieje, jednak uzywa sie jej rzadko i to nie jako leczenie, tylko jako potwierdzenie, co osobnik zezarl - po podaniu osobnik sie obudzi. Jesli zezarl duzo - to tylko na chwilę. I w praktyce bezpieczniej tu jest poczekac az lek sam przestanie działać, niz faszerowac odtrutką

I teraz najlepsze - w farmakologii istneije powiedzenie "wszystkko jest trucizną i nic nie jest trucizną, tylko od dawki zalezy co jest trucizną" - czyli w sumie i przy tym leku powinna wystepowac dawka smiertelna - i owszem - wystepuje. Tyle, że jak dotąd nie udało się stwierdzić jaką ma ona dokładnie wysokość :D Ogólnie przyjęte zostało, że dawka śmiertelna tutaj wynosi od 4g - 35g, gdzie nawet dotarcie do dolnej wartosci graniczy z cudem - bo tabletki mają po 5mg - czyli zeżreć trzebaby około tysiąca, czego i tak by sie nie dalo rady zrobic.

@paella Zanim się zaśnie na mrozie, odczuwa się szereg efektów specjalnych - odmrożenia kończyn, zanim nerwy szlag trafi, sa bardzo bolesne. A jak odratuja to duze szanse na amputacje - palcow, czy calych konczyn.

Wrath1

Dokładnie, nie ma tak łatwo, żeby zrezygnować z dożywocia.

TorcikO

Jak można pisać taki komentarz pod wyznaniem osoby, która ma depresje i planuje samobójstwo? SomatywneOczko pamiętaj, że wszystko kiedyś się kończy, nic nie może trwać wiecznie. Co to oznacza? Że nie ważne jak źle jest, kiedyś będzie lepiej. Nie poddawaj się, nie warto. Poszukaj pomocy, kogoś lub czegoś, kto pokaże Ci jak piękne jest życie. Naprawdę warto się postarać i pokazać temu sk*rwielowi-losowi, że jesteś silna i możesz pokonać jego przeciwności. Blagam Cię nie popełniaj tego błędu, ze wszystkiego da się wyjść.

PoraNaPiwo

Dokładnie broń palna, wcale nie jest taka skuteczna. Znałam człowieka, który strzelił sobie w głowę i nie do końca dobrze trafił. Być może ręka mu zadrżała w ostatnim momencie. Umierał ponad pół godziny, częściowo świadomy. W zasadzie na upartego byłby do odratowania jako warzywo, bo rodzina słyszała strzał i pogotowie było od razu wezwane. Z opowieści rodziny, to sanitariusze wcale się nie spieszyli z załadunkiem do karetki, mimo, że jeszcze żył. Mam wrażenie, że zrobili rodzinie przysługę.
Upadek z wysokości też bywa bolesny. Nie wszyscy umierają od razu, cześć dopiero po kilku godzinach męki od wielonarządowych urazów.

Zobacz więcej odpowiedzi (15)
Achnoniewiem Odpowiedz

Za 1000 złotych masz około 10 spotkań z terapeutą- nie lepiej pójść w tym kierunku?

Miałam kilku psychologów, psychiatrów, a i tak nic się nie zmienia od lat.

zjemcikota

A psychoterapeutów? Terapie właśnie trwają latami, by zobaczyć efekty. Spróbuj połączyć leki z psychoterapią (nie z psychologiem).

Leki biorę. Raz jest lepiej, raz gorzej. Najpewniej porządna psychoterapię zacznę na studiach, bo stosunek mojej matki do leczenia i terapii jest...śmieszny.

minuSH

100 złotych za sesję z terapeutą? Obawiam się, że od dawna jest to co najmniej 200...

Dlatego polecam Ci, SomatywneOczko, jak najszybciej zapisać się do psychiatry na NFZ - nie wiem, czy pozwolą Ci się zapisać jeszcze przed osiemnastką, ale warto próbować, bo na wizytę czeka się tak z 2-3 miechy. Za to może Ci wystawić skierowanie na terapię na fundusz i to jest duża finansowa ulga dla studentki.

A jeżeli już chodzisz do lekarza właśnie na NFZ, to popytaj się, jakie masz opcje. Przeważnie jest to albo psychoterapia indywidualna - godzina raz w tygodniu (niestety strasznie długie kolejki), albo intensywna terapia grupowa - wtedy przez trzy miesiące masz sesje dzień w dzień. Akurat na długie wakacje po liceum. A po osiemnastce nie będzie Ci potrzebna do niczego zgoda rodziców.

Achnoniewiem

Godzina raz w tygodniu na NFZ? W Polsce czy w Szwajcarii? W jednym z miast wojewódzkich terminy są raz na miesiąc, nie sądzę, żeby pozostałe miasta miały o wiele lepszą sytuacje, a stawki terapeutów prywatnie to 100-150 zł- 50 minut.

zjemcikota

Wiem, że da się ogarnąć psychoterapię profesjonalnie na NFZ, tylko trzeba szukać i wiedzieć gdzie. Albo w wakacje przed studiami popracować dłużej jeśli masz na to siły i odłożyć hajs. Dasz sobie radę, warto walczyć o siebie. Wiem z własnego doświadczenia. :)

minuSH

@Achnoniewiem da się. Może mieszkasz w mieście, gdzie jest po prostu kryzys w psychiatrii (choć właściwie kryzys jest wszędzie). Oczywiście, żeby zacząć czeka się pewnie z rok na "wolnego" terapeutę, ale wydawało mi się, że akurat psychoterapia indywidualna raz w tygodniu to standard w NFZ. Może mówisz o innym świadczeniu (może cykliczne spotkania z psychologiem) lub innym rodzaju terapii? No i to zawsze jest kwestia przedzwonienia do kilku poradni zdrowia psychicznego w okolicy, by ustrzelić najbliższy termin. W dużej mierze kwestia szczęścia - trafisz lub nie.

Za to ja nie spotkałam się z tak niskimi stawkami za psychoterapię prywatnie. Może faktycznie mieszkamy w regionach Polski o diametralnie różnej sytuacji...

bazienka

na nfz to psycho jest za darmo tylko czas oczekiwania od 2 lat w gore
prywatnie zalezy od miasta 100-150, czasem wiecej, w Krk jest pani, ktorz bierze 300

minuSH

Chyba wszystko zależy od miasta.

Maysami

Istnieją także ośrodki interwencji kryzysowej. Ja tam znalazłam swoją terapeutkę, praktycznie od razu zostałam przyjęta. Mam 2 razy w tygodniu, raz na nfz, raz prywatnie. Przez to, że nie pracuję zaniżyła mi do 80zł za wizytę.

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
livanir Odpowiedz

Rada od odoby, która w wieku 19 lat już od 6 chorowała na depresję- wyprowadź sie z domu.
Depresja moze być po prostu powodowana sytuacją w domu, a leczenie utrudnione. Tak wnioskuje po "wsparciu".
Sama miałam podobnie- nic nie pomagało. Wyprowadzka z domu i w ciagu 3 miesięcy(przy ciszy i pracy na pół etaty, resztę kasy weź z alimentów) i zaczęłam z tego wychodzić. kolejne 4- mogłam pracować na pełen etat. Teraz 2 lata później jedynym śladem po depresji są blizny.
Spróbuj pierw wszystkich opcji, a ostateczną zostaw na koniec ;)

Też mam w głowie wyprowadzkę. Jednak muszę czekać do studiów, inaczej nie mam zbytnio szans (chcialabym zamieszkac wtedy z partnerem - jest jedynym wsparciem). Po prostu...osobiście ostatnio jestem w strasznym dole. Niedawno uświadomiłam sobie wiele krzywdzących spraw i to przerasta mnie.
Dziękuję za ten komentarz.

bazienka Odpowiedz

prezent powinien cieszyc glownie obdarowanego...
mam nadzieje,z e masz wsparcie poza domem - trapeuta? jakies grupy wsparcia?

Mam partnera, który wspiera mnie w tym i dzięki niemu i tak zrobiłam ogromne postępy

bazienka

masz niedlugo 18, za rok pewnie pojdziesz na studia, ie lepiej poczekac, wyniesc sie od nich, zyc jak chcesz?
przytulam cie mocno :)

Taki mamy plan z partnerem ^^ Po prostu w tamtej sytuacji byłam w cięzkim dole i nie myślałam racjonalnie. Aktualnie jestem na tydzień z partnerem i jest ze mną o wiele lepiej. Równiez przytulam i całuję mocniutko ^^

JMoriartyy Odpowiedz

Jestę taką nierozumianą nastolatką

Jestę hamem w internecie.

Plafon

+ przewrazliwona na swoim punkcie.

xD Po prostu nieznoszę jak ktoś pisze coś takiego. Mam do tego prawo.

Plafon

Zauważyłam że znosisz tylko słodzenie. W dodatku robisz z siebie ofiarę. Nie znoszę takich słabych jednostek jak ty. I mam do tego prawo 😝✌️

Nie znoszę słodzenia ani żadnego. Nie robię z siebie ofiary. Myśl sobie co chcesz. Przestaje na to odpisywać.

Eresmia

Nie ma to jak lekceważyć czyjes problemy, bo jest nastolatkiem.

Plafon

Ersemia to też prawda. Nie jeden nastolatek przeszedł w zyciu więcej niż dorosły.

TorcikO

Czemu panuje powszechne przekonanie, że nastolatkowie nie mogą mieć problemów. Osoby tak mówiące są, no sory, ale mega głupie. Jestem przerażona tym jak wielu nastolatków potrzebuje pomocy psychiatry lub psychologa. Nie mówię tutaj o modzie na depresję, czy bycie smutnym, mówię o prawdziwych przypadkach choroby. Pragnę także przypomnieć, że mózg dzieci (w tym nastolatków) mocniej odbiera niektóre bodźce i zachowania. Szczególnie, że problemy psychiczne w tak młodym wieku spowodowane są najczęściej problemami w domu i nieodpowiednią opieką rodziców - osób, w których dziecko pokłada największą miłość, ufność i nadzieję, to im najłatwiej jest skrzywdzić młodego człowieka.

Plafon Odpowiedz

Jest ktoś w tym kraju kto nie ma depresji. Była moda na celiakie na hashimoto to teraz depresja. Depresja jest mega poważną chorobą i jestem tego w pełni świadoma. Natomiast teraz każdy ja ma. Mój mąż ktory jest psychiatra mówi że od jakiegoś roku może dwóch ma mnóstwo pacjentów którzy probuja mu wmówić że mają depresję. Owszem niektórzy faktycznie ja mają ale większość głupieje i swiruje bez powodu. Brat bliźniak mojego męża natomiast jest "lekarzem rodzinnym" i mówi że faktycznie wsrod pacjentow jest moda na różne choroby.

No spoko, tylko że...nie wiem co to wnosi. Nie mam depresji, bo taka moda. Mam potwierdzoną depresję oraz schizofrenię przez psychiatrę. No, i potwierdzone przez endykrynologa hashimoto. To, że mam takie choroby, ma oznaczać, że taka moda? Dla mnie Twój komentarz nie ma kompletnie sensu.

Plafon

Nie chodzi mi konkretnie o ciebie. Ale tak stwierdziłam że w końcu to z siebie wyrzucę. Zauważyłam pewne fazy na różne choroby i tyle.

minuSH

Czysty przypadkiem "tak to z siebie wyrzucasz" pod wyznaniem osoby na tyle ciężko chorej, by rozważać samobójstwo? Na pewno wcina te wszystkie leki o szeregu skutków ubocznych żeby pochwalić się na Insta. A lekarz robi sobie z nią selfie...

Tak, Plafon, bardzo adekwatne sobie znalazłaś miejsce na swoje wynurzenia. Spytaj męża, co uważa o takich akcjach wobec osób ze zdiagnozowaną depresją i schizofrenią - ciekawe, czy dałby Ci się powymądrzać przy własnych pacjentach.

Zakładając oczywiście, że zawód mąż nie został stworzony tylko na potrzebę ponarzekania na młodzież w komentarzach. Bo szczerze mówiąc, średnio sobie wyobrażam psychiatrę narzekającego na "modę na depresję" - bo prawda jest taka, że wciąż za rzadko osoby chore trafiają do specjalisty. O wiele za rzadko.

PaniPanda

Platon, w innych komentarzach też atakujesz autorkę. Czyżby jakieś kompleksy? Jak ohydnym i nieczułym człowiekiem trzeba być, aby tak w ogóle chorej osobie pisać? I to jeszcze anonimowo w Internecie? Shame on you

TorcikO

Plafon proponuję wypowiadać się w dziedzinach psychiatrii dopiero, gdy twój mąż choć trochę ci o tym opowie. Tematy pracy musicie bardzo w domu omijać (szczególnie patrząc na twoje wypowiedzi pod komentarzem JMoriatyy). Twoja wiedza wygląda tak: mój mąż jest psychiatrą, więc ja automatycznie mam w tym doktorat. Wiem, że teraz jestem hamska, ale strasznie zdenerwowały mnie twoje komentarze. Nie wypowiadaj się o czymś, na czym totalnie się nie znasz, bo jeszcze komuś zaszkodzisz.

Doge2 Odpowiedz

Najgłupszy sposób na przepieprzenie takiej ilości hajsu.

StaryTapczan

Dla Ciebie najgłupszy, na kogoś innego nie. Jak ktoś ma pasję, to dla niego nie jest głupotą wydawanie pieniędzy na tę pasję. Jedna osoba wyda pieniądze na cosplay, inna na kosmetyki, jeszcze inna na coś do samochodu, na ubrania, na przyrządy do malowania, na tatuaż, na koncert itd. Mnie np. nie jarają koncerty i w życiu nie wydałabym pieniędzy na jakiś festiwal, ale to nie znaczy, że mam mówić, że to przepierzenie pieniędzy na głupotę. Dajcie spokój, każdy wydaje na co chce.

Widać, że nie doczytałeś do końca. A szkoda. Albo kłania się czytanie ze zrozumieniem.

Doge2

Ale ja nie mam na myśli cosplay’u.

A! :D To mój błąd. Przepraszam.

Qehayoii Odpowiedz

To ja od razu powiem - z takim podejsciem rodzicow, te pieniadze ani nic co za nie kupisz nigdy nie bedzie twoje. Wydaje mi sie ze lepiej jest na to patrzyc w ten sposob i potraktowac to tak jakby w rzeczywistosci nie bylo zadnego prezentu, zwlaszcza ze nikt nie mowi ze koniecznie musisz go przyjac... (chociaz wez pod uwage, z odmowa w celu zrobienia na zlosc moze byc tak jak z topieniem ryby).

Ps. Masz 18 lat, w przyszlym roku studia. Mnostwo sprawunkow etc. moze warto wydac kase na polepszenie swoich przyszlych zyciowych perspektyw (z dala od rodzicow). Kurs, lepsza szkola etc. bo takie rzeczy kosztuja a bez oszczednosci rodzice moga cie finansowo przyblokowac...

Zamierzam iść na Uniwersytet Łódzki na psychologie. Kursy z psychologii mogę robić tak dosłownie hobbystycznie dla siebie, bo nie uznają mi ich :/ Ale skupiam swoją naukę na przedmiotach potrzebnych na studiach. Nie wiem, co mogłabym jeszcze zrobić, żeby mieć lepszy start (Pracy na wakacje szukałam, ale teraz niczego nie ma dla osób z moimi problemami fizycznymi albo nie umiem dobrze szukać).

A tak jeszcze dodając.
Wiem, że nic nie będzie moje, jak będzie to od nich, więc łapałam się kilku różnych prac w szarej strefie albo nawet udało mi się zdobyć pracę na wakacje (chociaż źle to wspominam), dzięki czemu kupiłam sobie telefon, konsolę itp. Kupowałam sama, a nie prosiłam matki i ojczyma, bo miałam dość mienia poczucia, że to ich i jeśli zrobię coś nie po ich myśli, to mi to odbiorą, bo to przecież "za ich pieniądze" (nie, to nie moje wymysły. Zdarzyło się tak kilka razy, aż stwierdziłam, że droższe rzeczy będe kupować za swoje, żeby nie mogli mi tego zabrać).

I ogólnie dziękuję za ten komentarz, cieszę się, że dostaję rady, czy to nowe czy to na co sama wpadłam, ale jest mi miło usłyszeć, że dobrze kombinuję, hah.

Luuuuuuzik

SomatywneOczko Nie wiem czy pójście na psychologię to dobry pomysł. Dużo osób cierpiących na depresje pójście na studia medyczne jeszcze pogłębiają ich stan.

Luuuuuzik, o psychologii marzę od lat i staram się w niej siedzieć, interesuję mnie to i chciałabym również innym pomagać. Rozumiem Twoje obawy, cieszę się, że mówisz mi je, jednak tylko w tym się odnajduję, jak narazie.

SzubiDubi

Potwierdza to teorię, że na psychologię idą osoby które mają problem z samym sobą a nie te co chcą pomagać..Dziewczyno trzymaj się, całe życie przed Tobą i jeszcze będzie dobrze i pięknie zobaczysz . Ściskam 😘

SzubiDubi, ale ja nie idę na psychologię, żeby pomóc sobie, tylko innym. Tak trochę w temacie - osoby, które mają jakieś problemy psychiczne, okazują się być bardzo dobrymi, jak nie najlepszymi psychologami w tym konkretnym temacie. Ja nie wiem co to jest za problem oraz nie uważam, żeby mój przypadek potwierdzał przytoczoną teorię.

Luuuuuuzik

SomatywneOczko Szczerze kraje mi się serce jak czytam twoje komentarze tutaj. Emanuje z nich taki ból. Widzę, ze wiele rzeczy które cię dotknęły tutaj nie opisujesz, bo coś się musiało jeszcze stać. Coś niedawno, bo konto masz od maja a wyznanie dodalas teraz. I fakt, ze prawie każdy komentujesz potwierdza, ze desperacko potrzebujesz się wygadać. Nie chce żebyś się zabijała. Zasługujesz na życie bardziej niż masa innych ludzi, którzy choćby się nad innymi znęcają. Mam szczera nadzieje, ze wyprowadzka ci pomoże. Nie masz starszego rodzenstwa, albo kogoś innego z rodziny, w którym masz oparcie? Napisz kolejne wyznania jak się czujesz i co u ciebie, żebyśmy wiedzieli ze wszystko u ciebie okej. Naprawdę wiele ludzi tutaj obchodzi twoj los.

bazienka

czemu mieliby ci nie uznac? zawsze to troche wiedzy
juz wma tlumaczylam mechanizm, ludzie pokaleczeni nie mysla zazwyczaj "pojde na studia po diagnoze", szybciej i takiej pojsc do psychiatry
oni maja wdruk pomocy ludziom i przez to potwierdzaja zwoja samoocene, czuja sie potrzebni... tylko to ejst troche takie wiadro bez dna i te gratyfikacje powinny byc regularne- stad zawod pomocowy- pielegniarka, psycholog, przedszkolanka,pracownik opieki spolecznej, opiekun w dps itp., zeby sobie tych bodzcow dostarczac codziennie, regularnie, zeby sie potwierdzac i odbijac w cudzych oczach
tylko jak pisalam jest pulapka wdziecznosci, bo w ludziach narasta poczucie, ze powinni sie odwdzieczyc, a nie bardzo maja jak, co wzmaga frustracje, bo robi im sie dysonans poznawczy
a by sie go pozbyc czasem po prostu odwdzieczaja sie pieknym za nadobne
ot, ironia losu ;p

bazienka

Luuuzik jeszcze tak do tych schematow topoczytaj sobie o ustawieniach Hellingerowskich

Studentkapsych

SomatywneOczko Założyłam konto po przeczytaniu komentarza, że chcesz iść na psychologię na UŁ. Jestem na 4 roku i szczerze Ci tę uczelnię odradzam. To małe, hermetyczne, ciężkie środowisko. Młodzi, fajni doktoranci popracują chwilę i odchodzą. Atmosfera na zajęciach zazwyczaj jest nieprzyjemna. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale zaufaj mi w tej kwestii, różne cyrki się działy. Sporo osób powtarza 2 lub 3 rok. Kilkoro moich znajomych przeniosło się do innych miast (na UŚ i UAM), albo do prywatnych uczelni (SAN, SWPS w Poznaniu, SWPS w Warszawie). Mówią, że jest lepiej. Od siebie polecam Ci UAM i UJ. Mam tam przyjaciół, zdarzyło mi się być na zajęciach. Wykładowcy są pozytywnie nastawieni, chętni do przekazywania wiedzy, chętni do dyskusji. Nie ma chamskich komentarzy dyskryminujących płeć lub szydzących z chorób psychicznych. Gdybym miała możliwość studiowania gdzieś indziej niż publicznie w Łodzi, na pewno nie wybrałabym tej uczelni. Ludzie z mojej paczki podzielają moją opinię. Uczelnia sama w sobie jest w porządku - studiowałam na Ek-Socu (licencjat) teraz studiuję na WPiA (mgr), mój chłopak skończył BiOŚ (lic) i wydział Zarządzania (lic i mgr), jego siostra filologiczny jakieś 10 lat temu i żadne z nas nie narzekało.

Zobacz więcej odpowiedzi (6)
audrzej Odpowiedz

Gówniane jak mam talent. Opowiemy gównianą historię, potem dopiszmy że jesteśmy na coś straaaasznie chorzy i oczekujmy łechtanie ego w komentarzach. Żenada

Dragomir Odpowiedz

Pozwól pomóc samej sobie, Ty z przyszłości podziękowałabyś sobie samej z teraźniejszości za taką szansę. Masz chłopaka, super że masz wsparcie. Ale wiele związków się rozpada z czasem, więc nie możesz opierać poczucia własnej wartości na kimś, bo nikt nie rani tak mocno jak najbliższa osoba, którą się kocha i taka.osoba z dnia na dzień czasem staje się bardziej obca, niż nieznajomy mijany na ulicy. Serdecznie pozdrawiam, trzymam kciuki żebyś pozwoliła sobie samej przeżyć swoje życie tak, by nic Cię w nim nie ominęło.

Zobacz więcej komentarzy (7)
Dodaj anonimowe wyznanie