#sP8GR

Moja rodzina jest całkowicie zwyczajna... no prawie, wyjątkiem jest jeden creepy szczegół. Każdy oprócz mnie ma dosłownie obsesję na punkcie trupów i pogrzebów.

Babcia już prawie 10 lat temu wykupiła dwa dołki na cmentarzu, bo cytuję: „Nie mogę się jeszcze zdecydować, czy leżeć obok tego drania i nieudacznika (dziadka) jak wypada, czy jednak zapomnieć o tradycjach i walnąć się z drugiej strony cmentarza”. Jakby tego było mało, jak tylko wejdzie się do garażu, od razu widać idealnie wykończony nagrobek z jej imieniem i nazwiskiem, gdzie brakuje tylko graweru daty jej śmierci!

Sytuacja sprzed świąt Bożego Narodzenia z tamtego roku. Mój wujek został przejechany przez tira, gdy wszedł pijany na drogę. Wiele osób rozpaczało, co dawało mi nadzieję, że nie będą niczego odwalać przed świtami... myliłam się. Już następnego dnia po jego śmierci zaczęły się kłótnie, czy pochować go przed świętami, czy po nich. Bo przecież po świętach ciało będzie źle wyglądać w trumnie, a w 5 dni (tyle zostało do Wigilii) się nie wyrobią. Ostatecznie pogrzeb odbył się w samą Wigilię, a stypa była połączona z kolacją wigilijną. To było chore. Rano chowają członka swojej rodziny i to z takim rozmachem, że wszyscy mieszkańcy (wujek mieszkał w małej miejscowości) patrzą się na to, co się odwala. A później co? Życzenia wigilijne połączone z obgadywaniem zmarłego i narzekaniem, że nie mógł wpaść pod tego tira w lepszą datę. No brak słów!

Moja młodsza siostra regularnie odwiedza cmentarze. Czemu? Bo tak, bo chce i rodzice to pochwalają. Ona się tam zaprzyjaźniła z grabarzem... nastoletnia dziewczyna z grabarzem... No co za absurd! A co najlepsze? W wakacje, gdy skończyła przed nimi 18 lat, od razu poszła z pytaniem, czy może pomagać balsamiście – znajomy grabarz oczywiście pomógł jej dostać tę „wakacyjną pracę”. Rozumiecie? Zamiast się bawić i korzystać z pełnoletniości, jak to zazwyczaj dzieciaki robią, to ona poszła przygotowywać trupy przed włożeniem ich do trumny!

Tata już od 6 lat choruje na raka i ostatnio również kupił sobie dołek na cmentarzu. Chciał wziąć jeden od babci, ale ta wkurzyła się, że to jej miejsca i nie odda, póki jednego nie zajmie. I co przegląda ostatnio na sklepach online? Realistyczne peruki, żeby dobrze się prezentować w trumnie. Ja tutaj się modlę, żeby on jednak żył, a on już przygotowuje sobie własny pogrzeb, choć jeszcze, kurde, żyje!

Zawsze w mojej rodzinie na pogrzeby wydaje się majątki. Ile? Tak średnio 10 tysięcy plus jeszcze wiązanki od jego uczestników, a nikt na nich nie szczędzi... Jako jedyna nie rozumiem czemu to robią i nigdy nie zrozumiem. To jest zwyczajnie chore!
Caldas Odpowiedz

Kupno miejsca na cmentarzu i nagrobka, to inwestycja w przyszłość.

Xanx Odpowiedz

Ogólnie to w wielu kulturach ludzie za życia porządkują swoje sprawy by nie zrzucać wszystkiego na bliskich. W innych kulturach pogrzeb jest wesoła impreza. To nie jest chore, smierc jest jedyną pewna rzeczą na świecie, jest nieodłączną częścią życia i właśnie dla mnie chore ze ludzie tak unikają rozmowy o niej i traktują to jak jakieś wielkie wydarzenie.

Tylkopoco Odpowiedz

Czy ciebie czasem nie przeraża śmierć? Też miałam taki etap, że nie rozumiałam jak można myśleć o pogrzebach i zakupach miejsca na cmentarzu, bo po prostu strasznie się bałam, że ktoś z rodziny zaraz będzie z tego wszystkiego korzystał. Teraz już podchodzę do tego bardziej na luzie. Wręcz doceniam jak ludzie za życia mówią o tym co by chcieli by się z nimi stało po śmierci, bo rodzina nie musi kombinować "a co by to ona chciała?".

Więc tak naprawdę, wszystko co opisałeś jesr zupełnie normalne. Kupuje się miejsca za życia, grawery sie robi też za życia (bez daty śmierci, oczywiście), koszty pogrzebu się liczy w tysiącach, organizacja pogrzebu wygląda jak organizacja każdej innej uroczystości. A twoja siostra - no cóż, tak naprawde, balsamista to zawód jak każdy inny. Jeśli jej to odpowiada, to nic nie poradzisz.

Podsumowując, jeśli masz inną wrażliwość i nie chcesz rozmawiać o pogrzebach i śmierci, to po prostu to powiedz rodzinie głośno i wyraźnie.

Lyssa Odpowiedz

za bezsensowne uzywanie obcych słów należy się kop w dupę. Co do zainteresowania - zwyczaje pogrzebowe, śmierć, a i również sam proces rozkładu sa bardzo ciekawymi tematami. Chociażby tzw. oznaki śmierci, do których nalezy stężenie pośmiertne - (mocno uproszczony opis) żeby mięśnie były wiotkie, potrzebna jest w komórkach energia, gdy tej zaczyna brakować - bo nie ma co jej już dostarczać - mięśnie zaczynają sztywnieć. Potem wraz z postepującymi zmianami chemicznymi związanymi z rozkładem znowu wiotczeć (stężenie pośmiertne rwa zazwyczaj 24 - 76h - czas moze sie jednak zmieniac w zaleznosci od przyczyny zgonu). Inną ciekawą sprawą są impulsy elektryczne w móżgu, które mogą się nawet i kilka godzin po zgonie pojawiać - czyli zwłoki potrafią czasem usiąść, czy machnąć ręką. Z kolei przy zgonie po uszkodzeniu mózgu, poszczególne partie mięśni potrafią i godzinę jeszcze drgać.

mescherje

Które słowa ci przeszkadzają?

zimoidzjuzstad Odpowiedz

Nie ma nic złego w przygotowywaniu się na śmierć. Moi dziadkowie też na długo przed śmiercią mieli wykupione miejsce na cmentarzu. Według mnie to takie dalekosiężne patrzenie, żeby jak już ta śmierć nadejdzie, nie zostawić bliskich samych z problemem załatwienia wszystkiego (takie nagrobki i miejsca na cmentarzu na pewno swoje kosztują).
Od siostry się odczep - to, że inne "dzieciaki" się "bawią i korzystają z pełnoletności" nie znaczy, że ona ma robić tak samo. Co to w ogóle za dziwny stereotyp, że młodzi to powinni po imprezach biegać, a nie jakąś pracą się zajmują. I tak, balsamowanie zwłok to praca jak każda inna - ktoś to robić musi. Uważam nawet, że siostra ma fajne zainteresowanie i kto wie, może w przyszłości zostanie w tym zawodzie, zamiast zasilić grono kelnerek i sprzedawczyń (nic nie mam do tych zawodów jakby co! wszystkie są potrzebne!). Od grabarza też się odczep, bo po sposobie pisania brzmisz jakbyś uważała grabarzy za jakiś gorszy sort ludzi.
Co do taty - piszesz, że od 6 lat choruje na raka. Wiadomo, że wolałoby się, żeby wyzdrowiał, ale jednak tą przykrą możliwość też trzeba brać pod uwagę. Może tata się boi śmierci i szukanie peruki, by lepiej wyglądać w trumnie, to jego sposób na oswojenie się z myślą, że może nie wyzdrowieć?

Corazwiecejpustki Odpowiedz

Czy twoja mlodsza siostra ma na imie Wednesday?

noimblackimsyrius Odpowiedz

Eh, dajmy ludziom przeżywać śmierć jak chcą. I żałobę. Niektórzy mają potrzebę przejścia żałoby w ciszy, inni radzą sobie wspominając zmarłego, omówienie daty śmierci też może być na to sposobem ;V
Osobiście nie rozumiem czemu ludzi obchodzi, w którym miejscu zostanie pochowany, albo czemu ktoś mógłby woleć zgnicie ciała, niż jego spalenie, acz to też nie mój wybór 🤷‍♀️

Vito857 Odpowiedz

Akurat kupno dołka na cmentarzu to nie taki głupi pomysł. Można go sobie wybetonować zawczasu i odpada szukanie grabarza na biegu.

Eldingar Odpowiedz

Śmierć jest naturalnym elementem istnienia. To że w naszej kulturze robi się z niej temat tabu, to inna sprawa.

Aura90 Odpowiedz

Nie, świadomość śmierci nie jest chora. Balsamowaniem zwłok też KTOŚ się musi zajmować i super, że robi to z zamiłowania, a nie z przymusu. Grabarz, to ZAWÓD jak każdy inny - również KTOŚ musi go wykonywać. Umawiać się z grabarzem jest beee, ale umawiać się z lekarzem, który również na pewnym etapie edukacji "grzebał się" w zwłokach i zależnie od specjalizacji może mieć na co dzień do czynienia ze znacznie ohydniejszymi wydzielinami ciała, to już wielki prestiż? Sory, ale czuję się jakbym czytała wyznanie niczego nieświadomego, rozczeniowego dziecka.

Zobacz więcej komentarzy (4)
Dodaj anonimowe wyznanie