#sS2bM

Sytuacja, którą zaraz opiszę działa się, gdy miałam 14 lat. Brały w niej udział trzy osoby - ja, mój kolega (nazwijmy go Antek), którego znałam z miesiąc i moja wieloletnia przyjaciółka.

Byłam wychowywana w rodzinie, w której dochodziło do przemocy fizycznej i psychicznej. Przez całe życie słuchałam m.in. że jestem gruba, głupia, beznadziejna, pier***nięta i w ogóle do d*py. Moja rodzicielka biła mnie choćby kablem, np. gdy nie domyłam talerza lub gdy miała stresujący dzień w pracy czy pokłóciła się z moim tatą. Tata na takie sytuacje reagował tylko agresją, przecież to ja prowokuję matkę do tego, żeby mnie biła, to moja wina. Gdy chciałam od nich chociaż odrobiny uwagi, zbierałam cenne uwagi typu "ty się lepiej ucz, a nie dyskutujesz" albo "nie chce mi się teraz rozmawiać, pogadamy później". Młoda psychika nie wytrzymała, nie radziłam sobie z emocjami, więc zaczęłam mieć myśli samobójcze, później się też okaleczałam (co mi zostało do 18 roku życia).

Poznałam chłopaka, z dwa czy trzy lata starszego. Chłopak ewidentnie mnie podrywał, proponował chodzenie ze sobą. Po miesiącu znajomości namawiał mnie, bym mu się wygadała, żebym się w końcu otworzyła. A że czułam się odrzucona przez rodziców, to to zrobiłam. On pytał, ja odpowiadałam. Rozmawialiśmy przez telefon pół nocy. W trakcie zaczęliśmy płakać, chłopiec był ewidentnie w szoku.

W pewnym momencie się po prostu rozłączył. Próbowałam zadzwonić, pisać, zapytać się co się stało. I nic.
Na następny dzień po wielu nieudanych próbach poprosiłam moja przyjaciółkę, aby zadzwoniła do niego i sprawdziła, czy jest sygnał. I był :)
Ze łzami w oczach opowiedziałam przyjaciółce co się stało, a ona zadzwoniła do niego (rozmowy nie słyszałam).
Przekazała mi, iż nie spodziewał się, że mam aż takie problemy i to dla niego za dużo. I tak w ogóle to ma od kilku miesięcy dziewczynę, ale zaczęło mu się z nią nudzić, więc chciał znaleźć inną.
Nikt oprócz przyjaciółki się nie dowiedział.
Olałam fakt iż miał kogoś. Bolało to, że mu zaufałam, a on okazał się być taki a nie inny.
Mimo że minęła już ponad dekada, mija ogrom czasu zanim zacznę wierzyć komuś w to, że ma w stosunku do mnie szczere intencje i nie mogę o tej sytuacji zapomnieć. Wstydzę się, że mu zaufałam.
Dla tych, co przeczytali do końca - może wydaje wam się to śmieszne czy głupie. Pewnie bez tych doświadczeń sama bym tak pomyślała.
Ale dla mnie to milowy krok.
Diavel Odpowiedz

Z całym szacunkiem, ale nie dziwię się. Dla szesnasto- czy siedemnastoletniego chłopaka twoje problemy były zwyczajnie zbyt dużym ciężarem, którego nie chciał się podjąć. Może zareagował nieelegancko, ale nie miał obowiązku chcieć zaangażować się w relację z osobą z takim bagażem emocjonalnym.

seba199020

@Diavel zgadzam się.

bobylon89

Ale mimo wszystko powinien napisać, dlaczego nagle urwał kontakt.

CrazyReptile Odpowiedz

Bardzo ci współczuję! Ale prawdopodobnie ja też słysząc takie opowieści uznalabym, że to dla mnie za dużo i nie ciągnęła dalej znajomości... wiem, wiem trzeba pomagać i bla bla bla, ale ja sama wolałabym mieć "zdrowego" i "normalnego" partnera niż takiego po przejsciach, szczególnie jak by mnie zbombardowal tym wszystkim na początku znajomości...
Ja sama jestem po przejściach i nie wiem czy podzieliła bym się tym z moim partnerem, szczególnie nie na początku! Myśląc logicznie większość chciałabym mieć pełnego życia, zdrowego, kogoś kto pociągnie Cię w górę jako drugą połówkę niż osobę z depresją, która jest niesamowitym atencjuszem albo kogoś z bardzo widocznymi traumami itd ( nie mówię tu o autorce)

doznudzenia

Ja sama jestem po przejściach, z partnerem ślub planujemy, a ja nie mam zamiaru mu o tym mówić. Bo jestem osobą, nad którą pracowałam lata, i nie chce być postrzegana przez pryzmat przeszłości, bo ona mnie nie definiuje. Tylko, że ja swoje przepracowałam, plus w poprzednich związkach zostało to kiedyś niemiło wyciągnięte przy kłótniach.

SmutnyZenskiKot

Ja na samym początku zrzuciłam na mojego wszystko. Wręcz próbowałam go do siebie zniechęcić. A on się uparł i po kilku latach dalej jesteśmy razem. Zależy od człowieka.

zsmnz Odpowiedz

niech Cię ten "krok milowy" czegoś nauczy ale nie sprawi że nabierzesz jeszcze większego dystansu do ludzi tylko będziesz bardziej uważna. nie zamykaj się na innych, szkoda życia :-)

SmutnyZenskiKot Odpowiedz

Współczuję. Ja z moim facetem zaczęłam podobnie - wrzuciłam na niego wszystko, co tylko się dało. Nie radziłam sobie sama z całą moją sytuacją rodzinną i stanem psychicznym. Próbowalam go zrazić do siebie. I wiesz co? Nie każdy jest jak ten twój kolega. Mój "kolega" walczył o mnie ze mną, nie poddał się. Minęło kilka lat, ja poradziłam sobie z wszystkim, staję się coraz bardziej normalna i mam jego u boku. Takie wyrzucenie z siebie wszystkiego to dobry test człowieka - jeśli od samego początku wie przez co przeszłaś i odpuszcza - to ta osoba nie jest ci pisana.

ReginaPhalangee Odpowiedz

Musiało Ci być bardzo ciężko, ale myślę, że to dosyć normalne, że dla tak młodego chłopaka to było po prostu za dużo.

Drzwi5555 Odpowiedz

Współczuję podejścia w komentarzach. Sama jestem osobą po tragediach, traumach, probach, depresji czy anoreksji.
Mój chłopak wziął to na swoje ramiona mimo że mieliśmy wtedy ledwie 18 lat. Mija prawie 10 lat od tamtego czasu i gdyby nie jego pomoc, wątpię że pisałabym to teraz.

ProstowOczy Odpowiedz

Powiem Ci, że rozumiem to, że miałaś traumatyczne dzieciństwo, ale też jestem w stanie zrozumieć tego chłopaka. Nie obwiniaj siebie, bo to nie była Twoja wina, ale z drugiej strony ten chłopak też mógł nie być w stanie udźwignąć tego ciężaru psychicznego. Zwłaszcza, że był bardzo młody, z tego, co piszesz. Ludzie poranieni emocjonalnie (czy to z powodu braku miłości w dzieciństwie, czy jakiś traum/bicia/molestowania itd) muszą zrozumieć, że nie można robić z drugiej połówki psychologa i oczekiwać, że to ktoś wyciągnie nas z traumy/myśli samobójczych itd. I że da nam szczęście. Nie można robić z kogoś jedynego źródła szczęścia i jeszcze walić tekstami typu "gdyby nie ty, to już by mnie nie było", "jesteś jedynym sensem mojego życia" itd. Bo nikt nie wytrzyma takiego ciężaru psychicznego i presji. Uwierzcie, każdy ma trudne momenty w życiu i jakieś problemy i nikt nie jest wystarczająco silny, by dodatkowo brać jeszcze na siebie kupę problemów innej osoby. Dlatego nie dziwię się chłopaków. Lepiej, że wycofał się szybciej niż za kilka miesięcy/lat, gdy bardziej byś się zaangażowała. On po prostu wiedział, że nie da rady Ci pomóc. I słusznie - bo od pomocy są psychologowie, psychiatrzy. Potrzebujesz terapii, która pozwoli Ci samej sobie z tym uporać i samej wyjść z traumy i pogodzić się z przeszłością. Wtedy, szczęśliwa, będziesz mogła szukać kogoś, z kim będziesz po prostu dzielić swoje szczęście i życie. To, że do tej pory masz problemy z kontaktem z ludźmi świadczy o tym, że potrzebujesz pomocy psychologa i to szybko. Bo inaczej taki stan będzie utrzymywał się przez następne lata.

Fredrica Odpowiedz

Nastepny, co się mu po paru miesiącach w związku znudziło. Szkodzicie tylko tym normalnym, fajnym facetom.

Dodaj anonimowe wyznanie