#sVsma
Przechodziłam ostatnio dosyć ciężką chorobę jelit, ciągnącą się miesiącami. Przyjemnie nie było - ciągła biegunka, bardzo bolesne skurcze, ból brzucha. Wykluczało mnie to praktycznie z normalnego życia - jak tu chodzić na wykłady, gdy nigdy nie wiem, czy za chwilę nie będę się zwijać z bólu na podłodze, mając nadzieję, że zdołam jakoś dotrzeć do łazienki? Gdy potrzebę natychmiastowego pójścia do toalety może wywołać nie tylko zjedzenie czegokolwiek, ale nawet parę łyków wody? Nie zaliczyłam semestru na studiach, musiałam zrezygnować z dorywczej pracy, którą naprawdę lubiłam. Leczyłam się, oczywiście, ale leczenie niewiele dawało - uspokajało się na chwilę, po czym wszystko wracało. Byłam tym wszystkim naprawdę przygnębiona i traciłam już powoli nadzieję, gdy w końcu - jedna terapia (dosyć niekonwencjonalna) zadziałała! Z rosnącą nadzieją liczyłam dni, w których nie występowała bolesna biegunka. Dawno nie byłam tak szczęśliwa i powoli odzyskiwałam siłę. Co w tym szczególnego?
Od tej chwili nawiązałam, hmmm, jak by to nazwać, "szczególną więź" z moim kupskiem. Jestem tak dumna z mojego organizmu, że po wielu przegranych walkach w końcu pokonał choróbsko, że teraz za każdym razem, gdy udaję się do toalety z grubszą sprawą, jestem tak dumna z moich zdrowo pracujących jelit jak matka, której dziecko przyniosło piątkę z matmy. Za każdym razem spędzam chwilę patrząc na moje "dzieło" i oceniając jego kolor, wielkość i zapach (robię to też, żeby upewnić się, że choroba nie wraca - oznaką tego byłby np. zielony kolor) - jeśli wszystko jest w porządku, rozczulam się i myślę sobie, że wreszcie mi się coś udało. Analizuję w myślach, ile czasu minęło od ostatniej wizyty w toalecie, co ostatnio zjadłam, jakie uczucia mi towarzyszyły przy załatwianiu się, czy nic mnie nie bolało - generalnie poświęcam temu więcej myśli niż moim osiągnięciom edukacyjnym ;D
Ostatnio udało mi się zrobić wyjątkowo dorodną dwójkę. Była duża, miała właściwy kolor i konsystencję - no po prostu żywe świadectwo zdrowo pracujących jelit, przeciwieństwo wszystkiego, z czym walczyłam przez ostatnie miesiące. Moja duma była tak wielka, że przez chwilę miałam szczerą ochotę sięgnąć po telefon i wysłać zdjęcie wszystkim znajomym, aby się pochwalić - niech wiedzą, jakie moje jelitka są dzielne!
Coś mi mówi, że dobrze, że zdołałam się powstrzymać, bo mogliby już nie być moimi znajomymi ;D
Nie wierzę - pierwsze wyznanie o kupie, które nie wywołuje torsji. Szacun! :) (good shit ^^)
Jak dla mnie pierwsze, które je wywołuje. Nie wiem dlaczego. :/
Z niewiadomych powodów, po opisie tej idealnej kupy poczułam niezrozumiałą satysfakcję
Mogłabyś powiedzieć coś więcej o chorobie i tym niekonwencjonalnym leczeniu? Jestem po prostu bardzo ciekawa :D bardzo się cieszę z twojego sukcesu i gratuluję ładnej kupy, jakkolwiek to brzmi
Też jestem ciekawa.
Właśnie, co to za leczenie?
Mi od razu na myśl przyszedł "transplant kupy".
Robi się tabletki albo lewatywę z kupy zdrowego dawcy i podaje choremu. Wszystko po to, bo jest to najłatwiejsza metoda pozyskania dużej ilości zdrowych bakterii i wprowadzeniu ich do wyjałowionego jelita. Parę dni temu program o tym oglądałam.
doznudzenia: nie umiem określić, czy Waść tak serio, czy troll :D
IgloPrzemocy, nie, nie troll :p było o tym kiedyś w programie 36,6
Pozytywnie :)
Brawa dla kupy!
Boże prawie się popłakałam. To wyznanie jest tak pozytywne i absurdalne jednocześnie. PS: gdybym widziała o chorobie znajomego bym się chyba nie zdziwiła zdjęciem dorodnej kupy.
To był twoj prawdziwy gówniak.
Autorko, Twoja kupa to nasze szczęście! Anonimowa rodzina zawsze razem
Opowiedz o chorobie i o tym leczeniu..niestety też mam z tym ciągły problem i nie wiem jak to wyleczyć. Ja również się cieszę jak zrobie dobrą kupę :D
@ochrona123 też mam z tym problem, a autorka nie podała ważnych szczegółów :/
xD
Trochę rozumiem. Moje jelita są "do dupy" i dość wolno pracują- więc również za każdym razem jak zrobię dwójeczkę (dzieje się to dość nieregularnie) to jestem dumna z siebie i swojego układu trawienno-wydalniczego! Choć nad samą kupą się jeszcze nie rozczulam xP
Nie ma układu trawienno-wydalniczego. Układ wydawniczy to moczowy, nerki, pęcherz itd.