#tC8sP

Jako dziecko marzyłam o psie. Moi rodzice obiecali mi go, ale było kilka warunków: po pierwsze musiałam zaczekać, aż przeprowadzimy się do domu z ogródkiem, pies miał być nieduży i raczej rasowy, nie chcieli też psa ze schroniska. W końcu kupili mi pięknego upragnionego szczeniaka. I od tamtej pory był ze mną już zawsze, pocieszał, jak przeżywałam pierwsze niespełnione miłości czy płakałam, bo dokuczali mi w szkole. Był, kiedy zdawałam maturę, szłam na studia, kiedy popadłam w depresję. Był zupełnie bezproblemowy, w ogóle nie chorował, na szczepieniach weterynarze zawsze byli zszokowani jego kondycją zdrowotną totalnie nieadekwatną do wieku.

Znalazłam miłość swojego życia, zaszłam w ciążę, zaręczyłam się i wyprowadziłam z domu rodzinnego, choć obiecywałam sobie, że będę go odwiedzać tyle, ile tylko będę mogła. Tydzień przed moim porodem mój pies skończył 16 lat. Urodziłam, a on zaczął słabnąć, widziałam to, prawdopodobnie nie widział już i nie słyszał.

Kiedy moja córka miała trzy miesiące, pojechaliśmy z narzeczonym zająć się nim przez dwa tygodnie, kiedy moi rodzice byli na wakacjach. W nocy obudził mnie straszny psi kaszel. Rano szybko podjęliśmy decyzję: jedziemy do lecznicy. Na miejscu zrobili mu prześwietlenie, ale lekarz powiedział tylko, że prawdopodobnie ma nowotwór i chore serce. Przy następnej wizycie inna weterynarz kazała zapisać go na USG i do kardiologa. Okazało się, że mój ukochany piesek ma zaawansowany nowotwór rozsiany po organizmie, do tego nadciśnienie płucne i zakrzepicę. Dostał leki, ale kardiolog wprost powiedziała, że są one po to, by mógł spokojnie odejść i nie męczyć się. Odszedł tydzień później. Nie było mnie przy nim, nie wiem, czy bym to zniosła.
Odwiedziłam go w domu dzień przed, przytulałam. Ledwo chodził, ale cały czas chciał być ze mną. Zmarł o 15 następnego dnia. Mój tata zadzwonił do mojego narzeczonego i spytał, czy chce mnie poinformować. Podjął się tego, choć nie musiał. Pamiętam jak płakałam, brałam leki na uspokojenie, potem mocniejsze od psychiatry.

Niedawno minął rok od tamtego wydarzenia, a ja wciąż za nim tęsknię. Ale też nigdy nie zapomnę słów mojego narzeczonego: „On odszedł, bo zobaczył, że już może, że jesteś szczęśliwa, że ktoś się tobą zaopiekował, a więc i on odszedł szczęśliwy”.
GoMiNam Odpowiedz

Aż się popłakałam.
To jest tak zadziwiające i całkowicie niezrozumiałe: jak zwierzęta potrafią wyczuć człowieka i jego emocje.

WrozkaSmierci Odpowiedz

16 lat - pies był zadbany, że żył tak długo

User100

Mojej cioci na krótkim łańcuchu przy budzie dożył 17. Tak słyszałem, a działo się to około 30-40 lat temu.

DioBrando

Rasowe też generalnie żyją krócej. Więc jak na rasowego tym bardziej nieźle.

karlitoska

DioBrando a te dane to skąd? Dłużej żyją psy ras małych... Yorki potrafią przeżyć nawet 20 kilka lat.

CarminaBurana

@karlitoska - z biologii. Ogólnie mieszańce - i nie dotyczy to tylko psów - są bardziej żywotne i rzadziej chorują, i ta sama zasada dotyczy tak zwierząt, jak i np. roślin.

Dodaj anonimowe wyznanie