Pracuję w żłobku i jedną z niewątpliwych zalet tej pracy jest fakt, że mogę mogę czasem bezkarnie puścić cichacza. Nie tym razem... Koleżanka zaczęła szukać bomby biologicznej w pampersach. Szukałam razem z nią ze łzami w oczach - do tej pory nie wiem, czy łzy wycisnął wewnętrzny chichot, czy żrący gaz...
Dodaj anonimowe wyznanie
Czyli praca w żłobku nie różni się zbytnio od pracy sapera? W końcu tam też trzeba rozbrajać miny i jednocześnie uważać na bomby biologiczne - zwłaszcza, że pewnie nie jesteś tam jedyną, która sobie pozwala na bezkarne odgazowanie i zwalanie winy na niemowlaki 😜
Gdyby szukała w twoich majtkach to rozumiem, że warto o tym napisać a tak to nie ma czym się chwalić, przynajmniej na anonimowych. Jestem niepocieszony.
Mój mąż tak kiedyś wykorzystał sytuację...od tamtej pory prędzej obwinie jego niż naszego synka ;-)
Juz to czytalam na anonimowych