#vF2uK
Gdy dowiedziałam się o chorobie, byłam w 6. miesiącu ciąży. Zawsze z moim mężem pragnęliśmy dziecka. Staraliśmy się o nie przez 3 lata. Za każdym razem, gdy zachodziłam w ciążę, to roniłam w pierwszym trymestrze (dwa razy). Gdy straciłam córeczkę przez tego pieprzonego raka, przeżyłam załamanie nerwowe. Dorzucił się do tego ciężaru się mój mąż, który rozwiódł się ze mną, bo nie chce mieć "jałowej" żony.
Od tego czasu byłam u różnych psychiatrów, którzy zapisywali mi środki antydepresyjne, które mi nic nie dawały.
Chciałam się tutaj podzielić moją historią, bo wierzę, że dzięki temu łatwiej będzie mi się podzielić tym, co się wydarzyło.
Walcz dziewczyno! Przesyłam uściski :)
Frajer. Ale przynajmniej pozbył się sam.
Życzę dużo wytrwałości, a plus jest taki, że przynajmniej śmieci same się wyniosły. (oczywiście mam na myśli "męża"). Trzymaj się!
No i tyle z przysięgi "w zdrowiu i w chorobie, dopóki śmierć nas nie rozłączy". Trzymaj się, autorko. Raka pokonasz, a dziecko będziesz miała z facetem, który na to zasługuje :)
Dobrze, ze mąż odszedł. Po co ci taki jałowy kulson w życiu jak on.😐
Twój były mąż to ciota a nie facet. Przynajmniej zobaczyłaś jakie z niego dno i że nie jest wart by być ojcem. A dla Ciebie dużo powiedzenia i na pewno dasz radę :)
Powodzenia*
Najważniejsze, abyś się nie poddała. Na bardziej poważnego i odpowiedzialnego partnera przyjdzie czas. A dziecko - na nie jest mnóstwo rozwiązań, nie trzeba zamykać się tylko w tym jednym. Ale teraz skup się na jednym: walce z chorobą. Anonimowi trzymają kciuki i ślą serdeczne tuli. ;)
Ja mam inne pytanie, nie z tej beczki. Jak to się dzieje, że facet, którego kochamy itd. nagle okazuje się takim idiotą? Nie widać tego wcześniej? Jestem z moim 2 lata. Wydaje mi się, że go dobrze znam, jest najkochańszym człowiekiem jakiego znam i jak układać sobie życie to tylko z takim. Jestem młoda i może dlatego tego nie potrafię zrozumieć ale przecież nie pobieramy się z dnia na dzień, znamy tych ludzi.
A Tobie autorko - POWODZENIA.
Jeśli nie widzisz jego wad i potencjalnych problemów jakie ż nich w przyszłości wynikną to nie znasz to dość dobrze, żeby brać ślub :p A ludzie zmieniają się pod wpływem problemów, jakie spotykają. Podejrzewam że starania o dziecko były ciężkie dla obojga, trzecie poronienie i nowotwór to było za dużo dla niego. Co nie zmienia faktu, że zachował się jak tchórz. Ale takie wydarzenia zmieniają ludzi. Poza tym nie wiemy, jak to wszystko wpłynęło na autorkę. Bardzo często silny stres jest mniej lub bardziej świadomie odreagowywany na najbliższej osobie. Jeśli tak, ile mógł udźwignąć?
Ale czemu dziecko w 8 miesiącu nie przeżyło? Przecież w tym wieku(?) rodzi się wiele wcześniaków.
Może jakieś komplikacje przy porodzie, może urodziło się z poważną wadą genetyczną, która uniemożliwiła przeżycie, jest dużo powodów.
trzymaj się. też mam depresję i żonę, przez którą kilka razy już wychodziłem z domu w kierunku torów lub wysokiego bloku. nie wiem, jakim cudem tu jeszcze jestem. musimy się trzymać. przesyłam Ci dobre myśli!!