Gorący letni dzień. Byłem u znajomych na wsi. Szedłem do sklepu po piwo, gdy zobaczyłem na poboczu psa. Podszedłem do niego i zobaczyłem, że otworzył oczy, ale nawet nie podniósł głowy. Domyśliłem się, że pewnie potrącił go samochód i nie może się ruszać, pewnie umiera. Było mi go bardzo szkoda, więc podniosłem go, delikatnie przeniosłem kawałek dalej i położyłem na trawie w cieniu pod drzewem.
Ledwo go położyłem, a ten wstał, przeciągnął się, pomerdał ogonem i poszedł na pobocze jezdni, gdzie znowu się położył :D
Dodaj anonimowe wyznanie
Zwierzaki lubią ciepło, lubią leżeć na słońcu - oczywiście bez przesady.
Jeżeli byś znalazł gdzieś konającego po potrąceniu psa, to raczej powinieneś sprowadzić weterynarza.
Przeszkodziłeś mu w opalaniu się :P
Jeśli potrącone zwierzę żyje, powinno jak najszybciej trafić do weterynarza. Wychodzenie z założenia, że 'pewnie umiera" i zostawienie zwierzęcia tak po prostu - kij z tym, czy na poboczu, czy na trawie, nie różni się prawie niczym od zostawienia na środku drogi. I w jednym i w drugim przypadku z dużym prawdopodobieństwem faktycznie umrze. Z tą różnicą, że "na trawce" może dogorywać i ładnych kilka dni, a umrzeć z odwodnienia,, czy wychłodzenia organizmu, podczas gdy jedyne co mu może być to ogólne potłuczenie, bez żadnych złamań, czy obrażen wewnetrznych