#vUHmE

Kiedy w moim życiu pojawiła się czwarta pociecha, podjęliśmy z mężem decyzję, że ja zostaję w domu i zajmuję się nim i dziećmi. Mimo tego, że mogłam spokojnie pracować, to po podsumowaniu wad i zalet postanowiliśmy, że tak będzie lepiej.

Pierwszy miesiąc był naprawdę ciężki, docinki ze strony rodziny typu "po co studiowałaś tyle czasu, żeby teraz zostać kurą domową?!".
Co mądrzejsze kuzynki zaczęły wykorzystywać fakt, że mam więcej czasu i prosić mnie o różne rzeczy. "Odbierz Olafka ze szkoły baletowej, bo nie zdążę " albo "Weź się zajmuj moimi dziećmi, bo ja pracuję".

Takich sytuacji było aż nadto, zezłościłam się, bo w ciągu tygodnia potrafiłam mieć po 3 telefony z takimi rozkazami. Nic nie mam do pomocy im, ale zaczął mi się nie podobać fakt, że mnie nagminnie wykorzystują. Z czasem nie było łatwiej, na każdym rodzinnym spotkaniu moja kochana siostra opowiadała, jak to ona ciężko pracuje i zajmuje się swoim dzieckiem, a ja się opierdalam.
Dłuższy czas starałam się to puszczać mimo uszu, dla świętego spokoju.
Horror.
Aalaa Odpowiedz

Nosz kurcze, jeszcze rozumiem takie docinki dla kobiety która ma jedno dziecko (choć i tak nie ich sprawa) ale czwórka to hardkor na czterech kółkach. Ja ledwo dwójkę ogarniam...

Kolor

W sumie, niewiadomo w jakim wieku są dzieci. Jeśli załóżmy dwójka ma po 15+, to tutaj w sumie nie ma nic do ogarniania, bo w tym wieku zajmujesz się swoimi rzeczami (a co dopiero, gdy jedno z dzieci dojeżdża na przykład do liceum to w ogóle rzadko jest w domu).

AmziToIzma

@Kolor, czyli uważasz, że dziećmi w wieku 15+ już nie trzeba się zajmować? Niech robią co chcą, bo prawie dorosłe? Nie mają potrzeb, nie potrzebują rozmowy, nie mają swoich problemów, z którymi trzeba pomóc, nie sprawiają żadnego kłopotu, nie trzeba pilnować z nimi ich obowiązków (np. szkolnych), po prostu nie trzeba już nic, bo są duże? Jak myślisz, skąd wzięło się powiedzenie "małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci, duży kłopot"?

Ankaaa

@AmziTolzma Na dobrą sprawę to takim dzieckiem nie trzeba się na codzień zajmować, a już na pewno nie w godzinach pracy, bo zazwyczaj jest wtedy w szkole, a po lekcjach może spotykać się ze znajomymi, czy zajmować nauką, hobby - generalnie swoimi sprawami. To nie jest tak, że trzeba je całkiem olać, oczywiście, że nie, ale potrzebuje zdecydowanie mniej uwagi. To przecież nie jest tak, że każdy nastolatek codziennie ma masę problemów, którymi trzeba się zająć, albo sprawia tyle kłopotów, że trzeba go cały czas pilnować. Takie sytuacje zdarzają się raczej sporadycznie. Zazwyczaj nie trzeba też pomagać w lekcjach, karmić, sprzątać po nim. A wręcz przeciwnie, nawet pomoże dom ogarnąć, czy pójdzie do sklepu, odciążając tym samym rodziców. Tutaj nie ma w ogóle porównania z ilością obowiązków przy małym dziecku.

AmziToIzma

Ale mi nie chodzi o podstawianie obiadku pod nos, czy sprzątaniu za nastolatka. Każdy nastolatek jest inny, niektórzy wchodzą w okres buntu (ja byłam niestety takim przypadkiem). A co do problemów, pamiętam jak miałam 15 lat. To, co teraz problemem nie jest, kiedyś było, nawet ważnym, potrzebowałam czasem rozmowy, porady itp. Rodzice czasem nie zdają sobie sprawy z problemów dziecka, bo nie każdy o tym mówi, czasem rodzice nawet je ignorują, bo "dziecko, co ty wiesz o problemach" i na tym się kończy. Nie twierdzę, że każdy nastolatek przechodzi jakiś bunt, czy ma problemy, ale zostawienie go samemu sobie też nie jest wg mnie do końca w porządku. Obowiązki domowe, to co innego, jakieś mieć musi. Wielu rodziców moich znajomych ze szkoły nawet nie zdawało sobie sprawy z tego, że dziecko wagaruje, nie uczy się, jest ofiarą, czy zamiast nocować u kolegi, pół nocy siedzą na działkach i piją piwo kupione przez menela. Na pozór "dobre dziecko, nic przy nim robić nie trzeba", a co przeżywało od środka to jego. Po czasie każdy się z tych "problemów" śmieje, ja też, ale kiedyś śmieszne nie było, o czym wielu zapomina.

Ankaaa

Ja przecież nie mówię, że dziecko trzeba olać! Sama piszesz, że tej rozmowy i pomocy potrzebowałaś czasem. Nie zawsze, codziennie i przez cały czas, jak to wygląda w przypadku małych dzieci. Takie sprawy można spokojnie załatwić po pracy.
Też byłam nastolatką i mimo, że problemów za bardzo nie miałam, to miałam dobry kontakt z mamą i lubiłam z nią posiedzieć i porozmawiać. Ale nie wymagało to od niej żadnych wyrzeczeń i zmiany trybu życia. Spokojnie mogła wracać z pracy o 20:00 i jakoś zawsze znalazł się czas, żeby razem zjeść kolację, posiedzieć, pogadać, obejrzeć jakiś film.
15-latek potrzebuje kontaktu z rodzicem (i to nie zawsze) i pomocy, ale nie potrzebuje już opieki. Nie trzeba mu specjalnie gotować obiadków, zawozić do szkoły, organizować czasu po szkole, sprzątać po nim. Ja się zgadzam, że tu "nie ma nic do ogarniania". Chyba, że dla rodzica chwila rozmowy z dzieckiem, to już niewiamo jakie "ogarnianie" i wyrzeczenie...

Morswinek

Plus starsze dziecko może pomagać w obowiązkach domowych i opiece nad mlodszymi, dzieki czemu odciąża matkę.

Cero

są nastolatki, które jednak potrzebują stałej opieki, dzieci i nastolatki też mogą mieć problemy psychiczne i nie mówię tu o zespole downa czy jakimś upośledzeniu tylko o gorszych sprawach, gdzie dziecko cały czas trzeba mieć na oku bo może stać się najgorsze.

nata

Decydując się na 4 dziecko, powinni zrobić to z głową.

Atalie Odpowiedz

Ja mam 3, też tylko mąż pracuje. Poszłam na studia, bo wcześniej chciałam mamą zostać a nie się uczyć - to słyszę i po co Ci te studia? A co Ty takiego robisz, w domu z dziećmi siedzisz.
A rodzince cennik zrób :D Powiedz, że założyłaś działalność i świadczysz usługi opieki itp nad dziećmi a cena za godzinę od 100zł w górę :D Będzie spokój :)

AgnieszkaOsiecka Odpowiedz

Zaproś siostrę do domu na tydzien. Niech chodzi do pracy, sprząta, gotuje, pierze, prasuje i zajmuje się czwórką dzieci w rożnym wieku. Wtedy zobaczy, że idzie się za przeproszeniem zapierdolić ;)

incensiss Odpowiedz

Takie są najazdy na pracujące matki ale jak już zostają w domu to obelgom i obgadywaniu nie ma końca..

Mondralalala Odpowiedz

Brzmi jakby miał być ciąg dalszy.

Lool23 Odpowiedz

Nawet z jednym a prawie rocznym jest co robic. Dziecko chce poznawac swiat, wiec lataj za nim non stop, pilnuj zeby nie spadlo ze schodow lub czegos nie zjadlo a przy okazji zrob obiad, pranie i posprzataj. Przy jednym wydaje sie to niemozliwe a co dopiero przy czworce. Robota na okraglo...

DarkPsychopathII

Można ogrodzić kawałek pokoju, żeby dziecko nie chodziło po całym domu...

PannaK

Tsia... Ogrodzić. Moja siostrzenica przelazi przez te bramki. :/

IkinciHaseki Odpowiedz

Studia kobieta zrobiła,
Ale męża nie zabiła,
Magister pozostał,
Ale ze związku dzieciarnia powstała,
Kobieta do pracy iść nie chciała,
Rodzinka tego nie zaakceptowała,
Lecz teraz proszą o podwózkę,
Tłumacząc „mam mało czasu, zawieź córę do lasu”,
Lecz kobieta nie wytrzymuje,

A ja odcięcie się od rodziny proponuję.

Lemon00 Odpowiedz

Ludzie czasami nie zdają sobie sprawy z tego,ile pracy jest w domu i przy dzieciach...

xyellowbananax Odpowiedz

Podziwiam Cie autorko !

Ahusaa Odpowiedz

W końcu masz 2000+. Po co pracować.

Zobacz więcej komentarzy (12)
Dodaj anonimowe wyznanie