#veP6G
Gdy byłam nastolatką, a potem studentką, jeździłam z nią na wakacje, bo ona nie miała z kim (brak chłopaka i koleżanek), nawet w związku jeździłam z nią na 2-3 noce w góry albo nad morze, żeby nie była taka samotna. Jednak od wyjścia za mąż naprawdę nie mam czasu ani ochoty, by dotrzymywać jej towarzystwa, zwłaszcza że siostra ma bardzo trudny charakter i nie da się jej zadowolić. Pracuję na cały etat, mąż też, obydwoje mamy dla siebie tak mało czasu, że tydzień wakacji raz do roku chcielibyśmy spędzić sami z małą. Siostra tego nie rozumie i co roku jest płacz i awantura, że ona nie może z nami jechać.
Mojego męża wręcz nienawidzi. Za plecami nazywa go debilem. Ale do kogo dzwoni, gdy trzeba naprawić komputer albo ściągnąć jej aplikacje w telefonie? Do Areczka, oczywiście. Gdy obydwoje się zbuntowaliśmy, że nie będziemy jechać 50 km w jedną stronę, żeby ściągnąć jej Candy Crush, co było? Płacz i awantura.
Nie ma własnych znajomych i wszędzie próbuje się wcisnąć. Hitem było, jak stwierdziła, że ona pójdzie z nami na wesele do naszych znajomych, bo nie ma planów na weekend. Gdy odmówiłam, standardowo: płacz i awantura.
Od początku ciąży tłumaczyłam całej rodzinie, żeby małej nie całować w usta i ręce. Bałam się chorób, opryszczki itp. Wydawało mi się to rozsądne. Ostatnio jednak byliśmy u mojej mamy, patrzę, a siostra obcałowuje moje dziecko po twarzy, po rękach, w usta... Gdzie brało ja przeziębienie. Zwróciłam jej uwagę, żeby tak nie robiła, że nawet fajnie by było, jakby ten weekend małej nie nosiła, skoro jest chora. Co było? Płacz i awantura. Co się okazało dwa dni później? Że siostra ma covid.
Ostatnio zapytała mnie, czy mogę oddać jej swoje dziecko, bo ona nie ma, a by chciała...
Próbowałam rozmawiać z mamą, bo jej wieczne telefony do mnie z płaczem i pretensjami mnie po prostu wykańczają. Mama rozkłada ręce, sama jej tłumaczyła, że mam swoją rodzinę, swoje życie i nie będziemy już nigdy tak blisko jak wtedy, gdy byłyśmy dziećmi. Dla mnie siostra cofa się w rozwoju, serio. Miała więcej rozsądku 10 lat temu niż teraz. Obwiniam o to brak zajęcia, brak koleżanek, chłopaka. No ale sama jej nie przymuszę do znalezienia znajomych. Kiedyś miała aplikację randkową, to każdy był nie taki. Kilka lat temu startował do niej też fajny gościu: prawnik, niebrzydki, poukładany, nastawiony na rodzinę. Był płacz i awantura, bo on jest brzydki, ona brzydala nie chce. Jakby sama wyglądała jak Miss Polonia. Po prostu ręce opadają...
Czy ta siostra jest upośledzona?
Albo to frustracja albo już zaburzenia osobowości. To ona powinna nad sobą pracować, a nie ty musieć szukać tarczy obronnej, taka prawda. Ale co z tego, że coś powinno być, jak nie jest. Dobrze, że się trzymasz dzielnie, masz prawo żyć tak jak żyjesz i nie być jej opiekunką, matką, kolezanką, przyjaciółką i właściwie wszystkim czym się da.
Obawiam sie, że z takim charakterem to ona żadnych znajomych przy sobie nie utrzyma, o chłopaku nie mówiąc. Tyle dobrego, że Twoja mama też to widzi.
urwalabym z nia kontakt
Twoja siostra powinna odwiedzić psychiatrę
Miałam bardzo podobną sytuację z przyjaciółką. Ona od kilku lat sama, od kiedy wyszłam za mąż (a tak naprawdę od kiedy związek zaczął robić się poważny) wszędzie próbowała się wcisnąć, sytuacje tak samo absurdalne jak Twoja z weselem, narzekanie że ona chciałaby tak jak ja, a jest sama, więc powinniśmy ją wszędzie uwzględniać itd. Dobrze Ci radzę, porozmawiaj z nią sam na sam raz a porządnie, jak nie zrozumie to powoli odcinaj kontakt. Im bardziej będzie sfrustrowana i nieszczęśliwa, tym bardziej będzie próbowała unieszczęśliwić Ciebie. Dobrze, że Twój mąż widzi, jaka jest, bo podejrzewam, że jego też Ci zazdrości. Trzymam kciuki za to, żeby do niej dotarło, jak się zachowuje.