#wpkvU
Przejdźmy dalej, zajęcia typu laboratoria, ćwiczenia stricte z grafiki idą mi świetnie, zaliczenia najniżej na 4. Ale ktoś "wyżej postawiony" doszedł do wniosku, że należy nam wrypać filozofię... Tak! Filozofię na Grafice Komputerowej, to jest jak wrypanie rozszerzonej matmy dla studentów prawa.
Tak więc wykładowca z filozofii jest bardzo ambitny, Mur Chiński przy jego ego to krawężnik. Oblałem termin zerowy egzaminu, oblałem termin główny, oblałem poprawkę, czas na warunek. Najbardziej mnie boli w tym wszystkim to, że wiem, że jestem dobry w tym co robię, czyli w grafice, a mogę nie ukończyć studiów przez durny system. Ch*j, że jesteś w czymś dobry, my zrobimy tak, że i tak nic ci to nie da.
Pozdrawiam Wszystkich, którzy mają ten sam ból :)
Miałam podobnie. Przedmioty dotyczące wychowania fizycznego jako dodatkowe i obowiązkowe, ledwo zaliczyłam a tyle wspólnego miały z moim kierunkiem co kot napłakał . Plus papier o możliwości uczenia dzięki tym zajęciom w kl 1-3 został nam nieprzyznany bo uczelnia stwierdziła że nam to niepotrzebne. Tyle w temacie logiki studiowania
Nie do końca zrozumiałam o co chodzi, ale prawdopodobnie o to, ze dostalas usprawnienia do uczenia, tyle że bez klas 1-3. Ciężko się odnieść jesli nie piszesz co to za kierunek, ale wydaje mi się że to dlatego, że edukacja 1-3 różni się zupełnie od 4-6 i dalej. Wybierając jakiekolwiek studia nauczycielskie to przygotowują Cię albo do nauczania 1-3 albo później, a zeby móc uczyć wszędzie to trzeba zrobić dodatkowe studia :-) Ale szczerze mówiąc ja i tak bym nie narzekala- masz dodatkowe zajecia które dają Ci dodatkowe uprawnienia, większość ma je po prostu, bez żadnych dodakowych korzyści (oprócz wiedzy)
Obstawiam, że chodzi o pedagogikę specjalną, uczelnie często dają uprawnienia do nauki w klasach 1-3 absolwentom tego kierunku
Tru, studiowałam kierunek uprawniający mnie do pracy z dziećmi trudnymi i z rodzin patologicznych. Specjalizacja na drugim roku polegała na dodatkowych zajęciach z których powinnam mieć osobny papier na naukę dzieci z klas 1-3 w zwykłej szkole jako wychowawca fizyczny, ale pomimo zdania tych przedmiotów i tego że poprzednie roczniki dostały ten papier, nasz rocznik nie dostał bo szkoła to wycofała. Dlaczego? Nie wiem. I niestety, ale ograniczyło to moje kwalifikacje zawodowe i to jest właśnie dla mnie absurd :)
"to jest jak wrypanie rozszerzonej matmy dla studentów prawa"
Akurat matma na prawie jest ważna, bo rozwija umiejętność analitycznego myślenia. Jak szłam na studia to koledzy składający papiery na prawo zdawali matmę rozszerzoną bo była normalnie punktowana przy rekrutacji.
Tak samo jak i filozofia. Dokładnie w tym samym celu. Słabi wykładowcy to jedno ale sama dziedzina - podwaliny nauki! - jak można o niej powiedzieć że to bez sensu?
Wstyd takie głupoty nawet gadać. Człowiek z wykształceniem wyższym powinien umieć się ogarnąć i wykorzystać wiedzę. Kończyłam ten sam kierunek i filozofia była bardzo przydatna. Chociażby do zrozumienia historii sztuki i historii ogólnie, przecież to wszystko się przenika, kultura, sztuka, nauka, życie ludzi, kategorie estetyczne, myśliciele i literaci tworzyli społeczeństwa, jednoczyli ideologie. Coś co artystę powinno interesować. Techniczne tworzenie to tylko narzędzie, tak jak znanie języka. Ale żeby coś ciekawego opowiedzieć potrzebna jest ciekawość świata i umiejętność narracji... Chyba że chce mówić do końca życia historie innych, ale studia nie są konieczne do wykonywania tego zawodu.
To przykre....no, ale niestety niewiele możesz zrobić. Nie wiadomo (a raczej nie sądzę) aby walka z 'systemem' coś dała, jak masz ducha walki to może jakieś petycje czy coś...ale zdecydowanie łatwiej będzie Ci jeżeli to jednak zaliczysz.
Też kolokwium z filozofii zaliczyłam bodaj 5 razy. Wykładowca dawał kilka szans ponieważ na ok 100 osób (1 rok) przed 5 razem zaliczyło jakieś 30 osób.
*zaliczałam
Dworniak: zaliczyłam i zaliczałam to słowa o różnym znaczeniu 😉
Taki program, na ścisłych studiach też muszą być przedmioty humanistyczne. Ja miałam studia typowo naukowe i też miałam śmieszny przedmiot - wojny starożytne. Po co naukowcom wiedza o wojnach? Nie wiem, ale dziś się z tego śmieję ;)
Przez 5 lat studiów, na każdym semestrze miałam taki przedmiot - a to komunikacja interpersonalna (to było ok), a to gospodarka, kiedyś filozofia, teraz mam historię muzyki :D Na ostatnim mam podobno mieć historię muzyki mojego regionu :D Prawdę mówiąc, wolałabym coś, co bardziej mi się przyda - jakaś psychologia może. No ale niestety.
Ja na inżynierskich miałam socjologię :D
U mnie jedyny przedmiot typu "HES" to prawne i etyczne aspekty inżynierii, czyli chyba nie jest tak źle :D
Zgadzam się, socjologia jest wszędzie :D Na szczęście ja trafiłam na naprawdę bardzo w porządku wykładowcę. Rozumiał, że na ścisłym kierunku takie rzeczy są totalnie z dupy i przed egzaminem podał nam dość szczegółowe zagadnienia, wszystkie z wykładów. Wystarczyło mieć notatki i poprzedniego wkuć parę regułek :) Ale gdyby nie te zagadnienia i w miarę prosty egzamin, to marnie bym widziała swoją dalszą karierę na uczelni ;) Na ten semestr wpakowali nam filozofię, jeszcze lepiej. Na szczęście (po rejestracji na USOS) widać, że na kolejnym semestrze już nie władują nam takich bzdetów.
Na pewno? Nawet "wyższe szkoły czesania chomików" i "zarządzanie drzwiami", panie skromny?
Po prostu cytuję twoje słowa, hipokryto.
Dla przypomnienia: to również komentarz, w którym piszesz: "Dam ci dobrą radę. Szczekaj puki możesz, bo ze mną nie wygrasz dziewczynko. Jesteś na to za cienka.
Zniszczę cię. Zobacz, rockandrollqueen usunęła konto, PiratTomi i ad13 nie dodają komentarzy. Ty też znikniesz". To tylko pokazuje, na jakim jesteś poziomie. Zarówno inteligencji, kultury, jak i ortografii xd
Ale tam nie ma słowa "hipokrytko". Nawet tego nie umiesz rozpoznać xD
Ona napisała o chomikach, ty o zarządzaniu drzwiami, wciąż chodzi o czucie się lepszym od innych z tak głupiego powodu.
Nie uważam, że jestem stronnicza, uważam, że obydwoje jesteście siebie warci.
PS Podpowiem: nie ma takiego słowa jak puki.
Czy tylko mnie zastanawia, czemu dworniak odpowiada sam sobie? XD
"@Dworniak, gamoniu, kierunek się liczy. Czym się różni socjologia na UW od tej w małej niepublicznej uczelni? Każde studia są naukowe, bo mają na celu przygotowanie do pracy naukowej. To, że większość kończy na magisterce, to inna sprawa. Zresztą nawet nie ma czegoś takiego jak "szkoła czesania chomików" i "zarządzanie drzwiami" więc o czym ty pieprzysz?"
Dokładnie w tym
@Dworniak, nie chodzi mi o treść twojego komentarza i o to, czy był on odpowiedzią czy nową myślą tylko o to, że oznaczyłeś sam siebie xD poza tym nie masz prawa mnie obrażać ale rozumiem że skoro nie masz argumentów to tylko to ci zostało
Większość uczelni i kierunków jest teraz po to, żeby zapewnić etaty profesorom a nie kształcić studentów i przygotować ich do zawodu.
Zapytałem szwagierkę, dr hab. na jednym z naszych uniwerków, dlaczego otwierają takie kierunki, że ja nawet jako ignorant w jej dziedzinie wiem, że nikt po tym pracy nie dostanie.
I jej odpowiedź - ale co mnie to obchodzi? Ja pracę mam.
I teraz wszystkich profesorów i doktorów wrzucasz do jednego wora, bo Twoja szwagierka to beznadziejna egoistka, która inaczej nie potrafi wytłumaczyć decyzji o otwarciu nowego kierunku na uczelni, na której sama wykłada.
IWannaMore - ale dlaczego beznadziejna egoistka? Ona tylko tam wykłada, przecież to kierownictwo uczelni decyduje, jaki kierunek zostanie otwarty. Tutaj jest przyczyna problemu, we władzach szkół, a nie w wykładowcach.
Ona zdaje sobie sprawę z tego, że dany kierunek nie ma przyszłości, ale przecież nie może otwarcie zniechęcać do niego studentów, bo wyleciałaby z pracy.
u mnie w instytucie fizyki na polibudzie główną pracą wykładowców jest prowadzenie badań w zespołach (np. fotoniki, monokryształów etc.). Prowadzenie zajęć (wykładów) to jest ich kolejny obowiązek, a nie główny i jedyny...
Żeby prowadzić zajęcia na uczelni trzeba prócz tego coś jeszcze robić. To nie gimnazjum, gdzie nauczyciel studiuje pięć lat, albo i mniej, później ma 20 godzin pracy w tygodniu i w wakacje nie robi nic. U nas np. doktorzy robią wszelkiego typu publikacje, badania, "produkują" nowych inżynierów itp. 90% z nich ma swoje działalności, pracują w różnych firmach, gdyż ciężko by im było godnie żyć z takiej pensji.
Pytanie jaki to kierunek, bo to, że nie widzisz w nim sensu nie oznacza, że go nie ma.
Mój kierunek wiele osób wyśmiewało, a nikt nie ma problemu ze znalezieniem pracy w zawodzie.
I tak, szwagierka ma rację, bo ona nie jest od tego aby ją obchodziło, czy student dostanie pracę. Jest od prowadzenia badań i przekazywania wiedzy, jak ją potem ludzie wykorzystają, gdzie pójdą i co w ogóle zrobią po studiach jest ich problemem, a nie jej.
Zachowaj stoicki spokój :)
Stoicki spokoj, dobre 😁
Też się wkurzałam zawsze na "zapychacze" niezwiązane z kierunkiem studiów. Ostatnio profesor nas jednak uświadomił, że jak ktoś chce mieć tylko zawód to powinien iść do zawodówki albo na jakieś kursy czy to szkół specjalnych, bo studia są po to, by poszerzać horyzonty. I tak jak nadal się denerwuję różnymi przedmiotami, tak chyba jednak ma facet trochę racji.
Miałem wpaść do sekcji komentarzy, żeby napisać coś od siebie. Ale po przeczytaniu Twojej wypowiedzi mogę jedynie dać "łapkę w górę" i słownie poprzeć to co mówił Twój profesor.
Tak to niestety wygląda na uczelniach wyższych. Najważniejszymi przedmiotami nagle okazują się te wyjęte totalnie z dupy, jak filozofia, etyka i tym podobne bzdury oraz - oczywiście - wf. W zeszłym semestrze przeszłam prawdziwą batalię z moją wuefistką, która nie chciała mi dać zaliczenia, ponieważ - uwaga - dla niej wypis ze szpitala nie był wystarczającym usprawiedliwieniem braku obecności na zajęciach. Poczułam się, jak w jakimś marnym programie komediowym.
Ogólnie wf na studiach jest kompletnym zapychaczem czasu, jak dla mnie. Pan czy pani magister wychowania fizycznego leczą swoje kompleksy, wymagając od studentów Bóg wie czego. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i wydaje mi się, że ktoś, kto chce uprawiać sport, będzie go uprawiał tak czy siak. Ale nie, trzeba wcisnąć niepotrzebne zajęcia, zabierając tym samym czas, w którym student mógłby zdobywać praktykę potrzebną do pracy w zawodzie.
Zgodzę się z Twoją opinią co do WF-u, ale filozofia jest ważnym przedmiotem. Jak ktoś bardzo mądrze wyżej napisał, od niej wzięły się wszystkie nauki ścisłe, po za tym bardzo poszerza horyzonty.
pozdrawiam - studentka Fizyki Technicznej, której od pół roku jedynym niezaliczonym przedmiotem jest prawo...
Prawo jest logiczne. Fizyka nie? Serio masz problem z ogarnięciem tego na 3?