#y9spm

Odkurzałem stare płyty CD i DVD nagrane w młodości i trafiłem na jeden plik.

Było to w okolicach 2000 r., miałem wtedy 16 lat. Moi rodzice mieli dom, a że koło tego domu była przybudówka po dawnym zakładzie, to przebudowali ją na dom gościnny i wynajmowali dwa pokoje dla studentów. Zysk niewielki, ale zawsze. W każdym razie wynajmowały jeden z pokoi dwie dziewczyny. Koleżanki z jednego kierunku.

W pewną czerwcową niedzielę rodzice pracowali w szpitalu i rozpoczynali nocną zmianę. To ja, szczęśliwy nastolatek, miałem czas na komputer i gry. Szczególnie iż był to czerwiec i oceny w większości juz ustalono. A że w poniedziałek miałem lekcje od 10.00, i to WF, to super. HOMM3 wymiata. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Okazało się, iż jest to Marta. Wpadła i z uśmiechem nr 5 prosi o przysługę. Wydrukowanie kilku kartek, dla niej i Sylwii.
OK, kilka kartek... Te kilka kartek to około 30, i to w kolorze. OK, tusz mam, ale poszło o co innego. Wcześniej kilka razy drukowałem dziewczynom jakieś sprawozdania i wielokrotnie miałem obiecywane „oddam za tusz”, „pójdę i napełnię” itd. I wiedziałem także, że koło ich uczelni punkt ksero i wydruki są czynne najwcześniej o 7:00, a ich zajęcia tak się rozpoczynały.
W każdym razie sprawozdanie, które miałem wydrukować miało poprawiony błąd typu 2+2x2=8 na poprawne 6, ale jako iż wynik wyskakiwał w wielu tabelkach, a błąd był typu krytycznego, to musiały go poprawić, zwłaszcza iż oddanie sprawozdania było wejściem na kolokwium. Zatem oddadzą i wejdą, ale nie zdają, bo błąd, lub nie wchodzą i też nie zdają.

Wtedy w mym nastoletnim umyśle narodził się pewien plan, przy sporym udziale hormonów (kilka dni wcześniej grałem z koleżanką z rozbierane karty i rozebrałem ją do goła, a byłem singlem i prawiczkiem wtedy). Plus te jaja z oddawaniem za tusz...
Walnąłem, wiedząc, że dziewczyny są pod ścianą „OK, druknę, ale wpierw seks z tobą lub Sylwią”. Marta w szoku mówi „Daj mi 5 minut”.
Słyszałem przez okno, jak dyskutują i wzajemnie się oskarżają o nieoddanie kasy, o błąd we wzorze itd. Chciały nawet dzwonić do znajomych z uczelni o wydruk, ale zero odpowiedzi. W końcu przychodzi Marta i mówi jedno słowo: „Drukuj”.

Dumny nie byłem, ale przeżycie super.
JMoriarty Odpowiedz

A potem się obudziłeś i się okazało, że się zesrałeś.

Patrzaj

Kiedy jeden krótki komentarz zamiata całe wyznanie ;)

Vito857 Odpowiedz

Prędzej by w podskokach zaiwaniały do tego ksero niż uprawiały seks za wydruk kilku stron. Aczkolwiek miła bajeczka.

Skołuj w roku 2000 czy 2001 o godzinie 23 kolorową drukarkę.

Dragomir

A twoja dziewczyna wie o tych marzeniach? Czy sama jest jednym z nich?

bazienka Odpowiedz

to sie nazywa GWALT

CzerwonaRurza

Raczej nie w tym konkretnym przypadku. Przewaga siły była najprawdopodobniej po stronie dziewczyny a stawka o którą szło nie była specjalnie wysoka. Myślę, że Marta oportunistycznie poszła po linii najmniejszego oporu bo nie chciało jej się kombinować.

karlitoska

Ja bym jak już to pociągnęła pod stręczycielstwo - nakłonił koleżankę do uprawiania seksu za wydruk :D

Raz nie oddawały za toner, kartki. Za to jechałem z kieszonkowego. Tu była w czarnej D.... A wiem że niewinna nie była bo co weekend inni faceci i dziewczyn nocowali.

Hvafaen

Jeske, niewinna? Była niewinna, bo uprawiała seks z kim chciała. Za to z tobą musiała się zmusić. Nie zgwałciłeś jej, bo miała wybór, a nawet dyskutowała wszystkie za i przeciw z koleżanką, ale uprawiałeś seks z kobietą, która tego nie chciała, więc jak gwałciciel powinieneś się czuć (mam na myśli, że ten seks odbywał się jak gwałt). Gwałt to nie zawsze płacz, krzyki itd. Czasami żona jest zmuszana przez męża i zmusza sama siebie do tych aktywności. Czyli nie gwałt, ale odbył się na prawie takich samych zasadach jak gwałt.

jakosbedzie

@bazienka, Hvafaen
No chyba raczej nie. Czy gwałtem będzie seks za pieniądze, lub inne korzyści (np. awans). Z opisu wynika, że nie było żadnego zmuszania, a przedstawienie wymagań i rozważenie przez dziewczynę. Bliżej temu do prostytucji, niż gwałtu.
Jaske, gratuluję, właśnie zostałeś alfonsem.

jakosbedzie

@Hvafaen
Co to niby ma znaczyć "Czyli nie gwałt, ale odbył się na prawie takich samych zasadach jak gwałt."
Albo gwałt, albo nie, zdecyduj się, bo to nie ma sensu.

PoraNaPiwo

Bazienka, to nie był gwałt. Laska miała wybór.

Hvafaen

Napisałam kilka razy, że to nie gwałt, ale dziewczyna się zmusiła, a on o tym wiedział. Co gwałt ma wspólnego z tą sytuacją? Uprawianie seksu z kimś kto tego nie chce. Zrobić nie znaczy chcieć, to nie on ją zmusił tylko ona siebie samą, więc autor miał doznania niczym gwałciciel nim nie będąc.

jakosbedzie

@Hvafaen Prostytutka też być może tego nie chce, ale się zmusza (nie dla wydruku, a dla pieniędzy) nie widzę różnicy. Wydaje mi się, że niepotrzebnie chcesz to zrównać.

jakosbedzie

P.S. Tak samo ktoś może nie chcieć chodzić do pracy, ale chodzi dla pieniędzy. Czy wtedy szef ma się czuć jak gwałciciel?

Zobacz więcej odpowiedzi (28)
ohlala Odpowiedz

Ahahahaha. Jasssne.

hugendubel Odpowiedz

Nadal prawiczek ale za to bajkopisarz?

Dodaj anonimowe wyznanie