#yA5nq
Raz kobieta rzucała na mnie rzeczy, które jej się podobają i kazała sobie czytać ceny ubrań wskazując je paluszkiem, a ja za nią chodziłam.
Innym razem facet siedział tak długo w sklepie, aż w końcu nie znalazłam mu idealnych spodni. Obsługiwałam go parę godzin, przymierzył wszystkie modele, obrażając mnie gdy przynosiłam mu nowe. Według niego miałam zapierdalać, bo to mój obowiązek.
Kolejna sytuacja - niepełnosprawna kobieta, która na co dzień jeździ jak szalona po wszystkich sklepach w mieście i każe szukać sobie sukienek, jest boleśnie wredna i niewychowana. Na drugi dzień wszystko zwraca i składa skargi.
To tylko parę sytuacji, a już się nóż w kieszeni otwiera nie? Wiadomo sklep bez klienta upadnie, ale nikt im nie nadał tytułów szlacheckich żeby się tak panoszyć. Sprzedawca/kasjer/ekspedient nie jest do prywatnej dyspozycji.
Pracę tę lubię, przychodzą też klienci tak przecudowni i sympatyczni, że im nawet kawałek nieba potrafię uchylić. To, że te sytuacje przetrwałam to dlatego, że w odróżnieniu od tych ludzi jestem wychowana i nie zniżam się do poziomu tych ludzi i nawet najgorszych traktuję dobrze i jak do mnie należy.
Ale ludzie... Jak wchodzicie do sklepu to jak w gości - chyba nie chcecie, żeby ktoś przychodząc do was robił wam syf na całe mieszkanie, obraził rodzinę i dom, a na koniec okradł was i wytarł buty w biały dywan.
Szacunku trochę nikogo nie zabiło. A i nawet dostaniecie go w zamian.
Niestety ekspedientki też potrafią się źle zachować. Mnie niesamowicie denerwuje zachowanie sprzedawczyń w sklepach z nieco droższą odzieżą. Byłam ostatnio w takim sklepie z narzeczonym, szukaliśmy koszuli, a gdy tylko weszliśmy do sklepu to pracownice zaczęły się śmiać i szeptać między sobą. Byliśmy zwyczajnie ubrani, tak na co dzień, nieelegancko. Czy to oznacza, że jesteśmy gorszymi klientami, od tych w garniturach?
One tam zarabiają 2k, co z tego, że w sklepie są droższe ubrania. Po prostu mają kompleks niższości, chcą pokazać że jest na odwrót, a wystawiają się tym na pośmiewisko... Wielka pani ekspedientka 😂
Wystarczyło, że zobaczyły, że naprawdę chcemy coś kupić, to od razu inna rozmowa. Takie milutkie się zrobiły, wiele rzeczy proponowały. Niesamowicie denerwował mnie ich sztuczny uśmiech, ale przetrwałam 😀
Nie wiem jak polityka firmy u was. Ale w biedronce powiedzenie klient nasz pan się skończyło. Nie pasuje coś to odsyłamy na infolinie.
No tak nie do końca. Znajoma została oficjalnie skarcona przez regionalną za powiedzenie (bardzo neutralnym tonem, nie jakimś niegrzecznym!) "Jak nie ma na półce, to nie ma", bo klient jest najważniejszy...
@Stazystka. No nie do konca tak. Jak pracowalem w 2012 w biedronce to moj kierownik skarcil rejonowa ze przyszla do mnie z pretensjami. Wyjechal jej z regulaminami i ze jest cos takiego jak droga sluzbowa i jak ma problem to do niego i on to zalatwi😀
Regionalna to w lodówce może być, co najwyżej. Rejonem zajmują się rejonowi. :p
A pracownicy infolinii przez to muszą podawać wymyślone nazwiska bo już zaczęto się bać o ich bezpieczeństwo.
Chyba nowy rejon... u nas to już tak poznał klientów, ze tylko nam współczuje użerania się z nimi ;)
CukrowaPanna a możesz otworzyć drugą kasę? :D
Feniks06 Ja mogę zadzwonić po kasjerkę. A czy usiądzie na kasę i kiedy to już jej interes. Jak ma mrożonki to nie rzuci tego i nie poleci na kasę ;)
Pracuje na stoisku z efajkami, to samo. Ludzie dosłownie plują mi w twarz, a trzeba ich znosić... Taka "polityka firmy", że trzeba każdemu lizać tyły...
PS. To jedna z największych sieci w Polsce, a nie jakieś koguciki, i takie podejście do pracownika :)
Gdybym poszedł do sklepu z kimś, kto zachowalby się gorzej niż bydło, nie byłby już moim znajomym.
Ja też pracuję w sklepie, niby ekskluzywny butik, ale takie kwiatki się zdarzają, że szkoda gadać. Myślę, że jeśli każdy w swoim życiu popracowałby w bezpośredniej obsłudze klienta, to wszyscy mieliby do siebie więcej szacunku i wyrozumiałości :)
Też mam do czynienia na codzień z ludźmi i wiem, że w większości przychodzą do sklepów tylko po to żeby się wyżyć i wyładować swoje frustrację na pracownikach. Nie wiem jaką macie politykę firmy i czy macie płacone za nadskakiwanie klientowi, ale w życiu, nie dałabym sobą tak pomiatać jak Ty. Przez taką właśnie postawę, oni uczą się że wszystko im wolno.
Minus za to kładzenie uszu po sobie i posłuszne usługiwanie. Jeśli klient ma takie podejście, odmawiam obsłużenia go i w razie zaostrzenia sytuacji powiadamiam kierowniczkę i ona z nim rozmawia, ale też bez ustępstw. Jakoś wtedy tacy ludzie zyskują trochę pokory. Sama ich swoim podejściem przyzwyczajasz, że wolno im poniewierać ludzi.
A jeżeli Twoja przełożona prędzej stanie po stronie klienta niż Twojej, zmień miejsce pracy. Sklepów w Polsce i etatów w nich nie brakuje.
Ludzie to bydło.
Po liceum pracowałam przez pare miesięcy w małym osiedlowym sklepiku. Jeden facet chwalił się wszystkim klientom „jak to ładnie suke wytresował” za każdym razem jak dostał zimne piwo..
Nie jedno widziałam ale kopara mi opadła jak to przeczytałam.
Klient nasz cham...