#yQqkw

Historia z dzieciństwa.

Początek podstawówki. Generalnie beztroskie lata spędzane w "ekipie" znajomych z klasy, z którą robiliśmy mnóstwo rzeczy. Z reguły bawiliśmy się na zewnątrz, ale czasami umawialiśmy się na zabawy u kogoś - prawie zawsze u, powiedzmy, Z. "Prawie zawsze" z prostego powodu - rodzice Z. mieli gigantyczne (jak nam się, dzieciakom, zdawało) mieszkanie, dwupiętrowy dom - bliźniak na naszym osiedlu. Generalnie dom był tak duży, że nawet jak lało i nie dało się bawić w ogrodzie, to przenosiliśmy typowo zewnętrzne zabawy do środka. A taką typową zabawą była zabawa w chowanego. Serio lubiliśmy się chować po różnych zakamarkach tego domu, czasem doprowadzając rodzinę Z. do białej gorączki - wiecie, dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Kilka razy matka Z. prawie zeszła na zawał, bo nie będąc świadoma naszej zabawy napotykała kogoś z nas między kurtkami w garderobie, w schowku na rzeczy AGD i tak dalej.

Do rzeczy. Tamtego dnia siedzieliśmy u Z. i coś tam robiliśmy, na zewnątrz pogoda straszna, no i w pewnym momencie uznaliśmy, że TERAZ gramy w chowanego. Kolega zaczął liczyć, nam odbiło i się rozbiegliśmy po domu. Ja postanowiłem użyć mojego asa w rękawie - w domu Z. były dwie łazienki, w jednej z nich była wanna stojąca przy ścianie, ale tak, że między wanną (swoją drogą nieukończoną, bez bocznych listew - stała tak cały czas) było trochę miejsca - moja autorska, nierozpracowana kryjówka. Zadowolony ze sprytu wpełzłem w tą wnękę i czekałem.

I wtedy, po chyba minucie, otworzyły się drzwi. Myślę - koniec, zaraz mnie znajdą (jak się patrzyło na całość łazienki, to było jedyne miejsce, gdzie taki dzieciak mógł się schować). Cóż, po kryjówce.

Tylko że TO NIE BYŁ kolega. Usłyszałem głos najstarszej siostry Z (wtedy od nas starsza o jakiejś 10+ lat), jak coś krzyczała do matki, po czym drzwi się zamknęły. Siostra Z. była w środku, najwyraźniej nieświadoma mojej obecności. W tym momencie myślałem, czy może wstać i ujawnić się, ale - głupi ja - pomyślałem, że lepiej przeczekać, bo jeszcze biedna się wystraszy i będę miał ją na sumieniu.

Zacząłem żałować swojej decyzji po tym, jak usłyszałem dźwięk podnoszonej deski klozetowej. Tak, zgadujecie co było.
Następne dziesięć minut leżałem nieruchomy, totalnie cicho, sparaliżowany strachem, słuchając, jak siostra kolegi robi kupę.

Bogu dzięki przez cały proces załatwienia się siostra nie zauważyła (jak mi się zdaje) nic podejrzanego. Cudem udało mi się wyjść (po odczekaniu kolejnych dziesięciu minut) z łazienki na pusty korytarz i kolejnym cudem okazało się, że nikt z ekipy nie domyślił się co się mogło stać. Zabawa zakończyła się już dawno, ja wyszedłem na super ninję, którego nie mogli znaleźć nawet wspólnie.

Od tamtej pory chowałem się w garderobie.
Mojej super kryjówki nikt nigdy nie poznał.
Marynowanegrzybki Odpowiedz

I to jest zabawna i anonimowa historia z dzieciństwa :)

dobrytoransu Odpowiedz

jak przeczytałem ze weszła starsza siostra to juz mialem scenariusz w głowie, ze pójdzie sie kąpać i przy okazji sie masturbowac

za duzo anonimowych

Skobel1

Ja tak samo myślałam, że będzie. Potrzebuję odpoczynku od tej strony 😅

Drzewkooo Odpowiedz

Myślałam że rodzice Z będą sie bzykać w tej łazience

Cao

Też tak myślałem :)

Vito857 Odpowiedz

Dawno tak anonimowego wyznania tu nie było. Plusik.

Vemonis Odpowiedz

Tak się nie pisze historii. Trzeba było napisać że mama kolegi przyszła zmienić podpaskę a jak już zdjęła majtki ty zobaczyłes mysz i przerażony wyskoczyleś z ukrycia.

Dragomir

Oho, @egzemita snuje typowe dla siebie bajania.

Dodaj anonimowe wyznanie