#z2zGc
Humor nam dopisywał, radości i euforii lata nie było końca. Jako młode nastoletnie dziewczyny głodne wrażeń postanowiłyśmy wziąć ponton i popływać po jeziorze. Jednak gdy już wypłynęłyśmy niewielki kawałek od brzegu, ja przeczuwałam coś złego i zrezygnowałam z tej wyprawy, więc wciąż czując grunt pod nogami, doszłam do brzegu. Namawiałam dziewczyny, aby też to zrobiły, jednak one, pewne siebie, nie chciały mnie słuchać. Były złe, że sobie poszłam.
Obserwowałam je z pomostu. Patrzyłam na nie, i nagle, gdy były już dość daleko od pomostu, zauważyłam, że ich ponton zaczął napełniać się wodą, a one zaczęły się topić na moich oczach. Próbowały trzymać się pontonu, lecz ten im się wyślizgiwał. Niestety, dziewczyny nie umiały pływać. Ja też...
Skoczyłam, aby je ratować, bo wiedziałam, że liczy się każda sekunda. Nie przyszło mi na myśl, że utoniemy we trójkę, to było silniejsze ode mnie, aby ich nie zostawiać bez pomocy.
Dziewczynom jakimś cudem udało im się odwrócić ponton i dopłynąć do brzegu, gdzie wyszły z wody.
Ja natomiast czułam, jak idę na dno, jak lecę w dół. Oczy miałam otwarte i pamiętam, jakby to trwało wieczność. Nagle sobie pomyślałam - Boże, co się dzieje, nie mogę umrzeć, ja tonę! Zaczęłam w myślach się modlić, prosić Boga, aby dodał mi siły. Zaczęłam ruszać rękami i nogami tak szybko, panicznie, aby tylko się wydostać z wody. Doszło do mnie, że moje życie może się skończyć, jeśli się poddam.
Nie wiem jak to się stało, ale wypłynęłam spod wody, widziałam przebijający się blask słońca i się wybiłam na powietrze. Wtedy skoczyli do mnie chłopaki z pomostu i przyciągnęli mnie na brzeg.
Rodzicom nigdy się nie przyznałam, do teraz o niczym nie wiedzą. Ja wiem, że dostałam szansę od losu. I że życie jest nieobliczalne. Czasem ratując kogoś, ryzykujesz swoje życie. Niektórym się nie udaje.
PS Uraz do jezior i morza został na zawsze.
Nie wiem jak wielkim idiotą trzeba być żeby wypływać jakkolwiek tam gdzie się nie ma gruntu nie umiejąc pływać.
PS. Dodam jeszcze bez zabezpieczeń czyli kół, kapoków itp.
Wystarczy być po prostu (nastoletnim) idiotą. Rodzice też niezbyt mądrzy, skoro pozwalali chodzić nad niestrzeżone jezioro dziewczynom, które nie potrafią pływać...
Co nie? Jakim cudem rozumny, świadomy człowiek jest w stanie sam z siebie narażać się na niebezpieczeństwo? Też nie umiem pływać, dlatego lubię wodę dopóki nie jest głębsza niż moje 1,60cm. Zawsze wydawało mi się to naturalne i logiczne. Ale cóż, życie mnie zaskoczyło i okazuje się że nie wszyscy tak mają :')
ohlala rodzice zapewne nie wiedzieli.
@Niezywa
Może tak, może nie, jeździłam kiedyś na wakacje nad jezioro i pamiętam, że niektórzy rodzice potrafili być bardzo nieodpowiedzialni. I niestety pamiętam co najmniej jednego utopionego dzieciaka.
Największa odpowiedzialność rodziców traci swój zasięg tam, gdzie zaczyna się prawdziwa lekkomyślność ich dzieci.
No chyba, że ktoś nie spuści oka z dzieciaka, nawet na sekundę, albo przywiąże go do płotu, na łańcuchu.
Jak się nie umie pływać i nie ma się kogoś kto umie, ew. nie ma w pobliżu kąpieliska strzeżonego, to lepiej głębiej niż do pasa nie wchodzić. A poza tym to pogratulować waszym rodzicom, że puściły 3 nastoletnie gówniary nie umiejące pływać same nad jezioro.
Nie umiejąc płynąć wpław niezbyt rozsądnie jest wchodzić na ponton. Taka jest prawda.
tak tak pan bog ci pomogl tak tak
Pięknie opisana historia toniecia. Bo tonie się bezgłośnie.
Oczywiście niemądre dziewczyny, ale na litość, co za rodzice! Żeby 14-latka nie umiała pływać?!
Ja mam 33 lata i dalej nie umiem pływać. Nikt nie pomyślał nawet, żeby mnie nauczyć, mimo że za dzieciaka rodzice często brali mnie nad lokalne zalewy i jeziora. Im jestem starsza, tym większy mam lęk przed wodą. Nie że w ogóle, tylko zalewania oczu i nosa się boję. Jak mnie kiedyś koleżanka próbowała nauczyć pływać na basenie, to zrobiła mi proste ćwiczenie wykazujące u mnie totalny brak mózgu: kazała mi wziąć głęboki wdech i zanurzyć cały łeb. A ja co? Za każdym razem, mimo że brałam wdech, to pod wodą automatycznie wciągałam powietrze -.- straciłam wiarę, że się kiedykolwiek nauczę pływać.
Ręce na brzegu basenu, wyprostowane w łokciach. Wystaje głowa i szyja. Wdech nad wodą, zanurzasz twarz (nie cała głowę), wydech pod wodą. I wystawiasz głowę. Wdech ;)
Nie umiem zrobić wydechu pod wodą :/ Może za bardzo się boję, automatycznie łapię wdech...
No i właśnie dlatego trzeba zadbać zeby dzieciaki uczyły się pływać... nigdy tego nie rozumiałam. Jak można nie umieć pływać i bawić się nad wodą?
Głupota nie boli
raczej woda sama z siebie nie wciąga na dno, chyba że był tam jakiś wir.
Już się możesz przyznać. I tak jest już po.