Cześć, piszę tutaj bo czuję że przegrywam życie. Znaczy jestem na studiach, nawet dobrze sobie radzę, ale nie oto chodzi. Mam 24 lata i po prostu nigdy się nie całowałem. Niektórzy znajomi już mają dzieci lub są po ślubie, a ja? Po prostu czuję się głupio, szczególnie wtedy gdy ktoś wziął ślub.
Dodaj anonimowe wyznanie
Miarą bycia przegrywem nie jest to, ile razy się całowałeś.
A co zrobiłeś, żeby to zmienić? Jeśli boisz się zagadać w realu, spróbuj w internecie.
Ale to, czy się całowałeś, lub kogoś masz nie decyduje o wartości Twojego życia :)
Nic się samo nie wydarzy, jeśli chcesz w końcu sprawdzić jak to jest to zaproś dziewczynę na randkę albo spróbuj poderwać jakąś w klubie czy na koncercie. Pamiętaj, że do odważnych świat należy :)
To ostatni dzwonek - pytaj znajomych, instaluj tindera - zrób ruchy. Bo za 10 lat będziesz żałował, że niczego nie zrobiłeś w tym kierunku - tera masz jeszcze szansę na przygody w stylu "wyjść na jeden dzień i wrócić po tygodniu" czy jakieś wypady stopem nad morze. A nawet jak poznasz kogoś za 10 lat to przyszła dziewczyna nie będzie takimi aktywnościami zainteresowana i masę rzeczy Ciebie bezpowrotnie ominie.
Przykro mi z powodu Twojego problemu. Jeśli mogę coś poradzić, to powiedziałabym, abyś nigdy nie podchodził do dziewczyn z wyczuwalną desperacją.
Na wyjazdach i przy alkoholu jest łatwiej. Jak się tego obawiasz to pomyśl że lepiej dostać dziesiątki koszów niż nie poczuć bliskości. Kiedy dostaniesz kosza machnij ręką i próbuj dalej- do skutku
Bez przesady. Jesteś jeszcze młoda