#zbDaX

Czasy mojej szkoły podstawowej. Mała wieś, 15 dzieci w klasie i Madzia. Madzia była zawsze najmądrzejsza, najładniejsza, najzdolniejsza. Madzia była gwiazdą w naszej klasie. Na czym polegał jej fenomen? Jej mama była dyrektorem szkoły. Z tej racji sporo nauczycieli aby wejść w tyłek pani dyrektor podwyższało Madzi oceny. Jak? Np. sprawdzian, dostajemy kartki z pytaniami, z przodu kartki trzy pytania, z tyłu dwa. Rozdanie sprawdzianów, nauczycielka obwieszcza wszystkim, że Madzia dostaje piątkę, mimo że nie odpowiedziała na te dwa pytania z tyłu kartki, bo pewnie ich nie zauważyła, ale gdyby zauważyła, to na bank znałaby na nie odpowiedź.

Madzia przecież zawsze była stawiana za wzór, zawsze, gdy z kimś rozmawiała była niczym smerf ważniak ze swoimi radami i mądrościami, zawsze musiało być tak jak ona chce, mimo że nie zawsze miała rację. Mama Madzi przychodziła pod koniec roku do nauczycieli, zaglądała w dziennik i pytała, jaka ocena Madzi wychodzi, a gdy słyszała „cztery”, potrafiła z pretensjami rzucić „To trzeba dopytać, ona w domu przecież się uczy”. Madzia zawsze w każdym przedstawieniu grała główne role, nawet te śpiewane, gdzie zdolności muzycznych nie miała żadnych. Długo by opisywać...

Madzia jako jedyna poszła do szkoły średniej do Warszawy, ambitnie, ale czy wyszło jej to na dobre? W drugiej klasie Madzia miała komisja w wakacje, tam władza jej matki nie sięgała i Madzia nie była już klasową prymuską. Studiów nie skończyła, rzuciła po roku. Dziś na fejsie co chwilę widzę, jak ludzie z naszej klasy zakładają rodziny, jeżdżą na wakacje, a Madzia została na wsi z rodzicami i z tego co wiem, nigdzie nie pracuje, czasem dorywczo przy zbiorze owoców. Miłości też nie znalazła żadnej, jest sama. Bez wykształcenia, bez pracy, bez perspektyw. Madzia dalej niczego się nie nauczyła, cały czas, gdy się gdzieś zobaczymy zadziera nosa i udaje najmądrzejszą...

Miło popatrzeć, że życie weryfikuje.
Anonimowabulbulator Odpowiedz

Zamiast mówić o niej z pogardą pomyśl że została przez matke i nauczycieli po prostu skrzywdzona. Gdyby była traktowana tak jak inne dzieci mogłaby wyrosnąć na zupełnie innego człowieka.

MaryL

Tak, ale i nie ;P poza tym, że wychowanie wywiera na nas ogromny wpływ, to w pewnym wieku człowiek staje się zdolny do autorefleksji. I dzieci wychowywane w niewłaściwy sposób zaczynają się wstydzić swoich dawnych zachowań i nad sobą pracować. To że Madzia takiej autorefleksji nie ma, to jest już jej decyzja i "wina".

Cystof

Nie do końca się zgadzam. Autorefleksja wymaga pewnej zdolności do autokrytyki i spojrzenia na siebie z perspektywy trzeciej osoby. To potężne umiejętności ale trzeba w nie zostać wyposażonym na drodze wychowania.

Pomaga w tym poniesienie porażki i konsekwencji własnych działań.

Z opisu wynika że tych dwóch rzeczy raczej nie posmakowała za sprawą madki z piekła rodem i nauczycieli włazidupków.

Jak ona ma na siebie spojrzeć z pewną dozą autorefleksji jak jej całe życie wmawiano że nie musi tego robić bo jest najlepsza/najładniejsza/najcośtam i zawsze ma rację?

MaryJan

Autorefleksja to jedno, ale dziewczyna nie została w żaden sposób przygotowana do życia, do brania odpowiedzialności za swoje sprawy. Od dziecka matka wszystko za nią załatwiała, więc laska była nauczona, że nie musi się starać. Do tego wmawiano jej, że jest wspaniała i wyjątkowa i zawsze najlepsza. Nie nauczono jej radzić sobie z porażkami. Zderzenie z rzeczywistością musiało być bardzo bolesne.

Orrin Odpowiedz

Ale się z Ciebie jad wylewa.

21WiekXD Odpowiedz

Madzię skrzywdziła jej stara, a Ty dalej mimo dorosłego wieku jesteś zbyt ślepa, żeby to dostrzec

DioBrando Odpowiedz

,,Dziś na fejsie co chwilę widzę, jak ludzie z naszej klasy zakładają rodziny, jeżdżą na wakacje." Normalnie ludzie sukcesu, znaleźć sobie pierwszego, lepszego partnera do związku i wydawać pieniądze na wyjazdy.

ohlala

To interesujące, że od razu zakładasz same złe rzeczy. Przykre, że masz takie smutne życie.

Hvafaen

Myślisz, że skoro ty nie możesz nikogo znaleźć to nikt nie znajduje drugiej połówki, tylko bierze byle kogo? W Polsce jest kilkadziesiąt milionów ludzi, ktoryś z nich na bank pasuje do kogoś jak nikt inny. I tak jest z każdym jednym człowiekiem, do kogoś na bank ktoś tam pasuje. I po co są pieniądze jak nie po to by je wydawać? Dlaczego mam trzymać to na koncie niż popływać, pozwiedzać, zobaczyć jak inni żyją?
Typowa logika małpy Janusza i biedaka „patrz, dorobił się złodziej”. Pretensje lub krytyke o wydawanie pieniędzy możesz mieć dopiero wtedy, gdy będą kradzione lub twoje. Oni sobie zarobili na te wakacje.

DioBrando

Napisałem neutralny komentarz, a wy się przypierdzieliłyście, nie wiadomo o co, nie wiadomo po co. Wypierdzielać mi stąd.

Hvafaen

Nie jest neutralny. Skrytykowałeś i obraziłeś ludzi za wyimaginowane przewinienia.

DioBrando

Nikogo nie skrytykowałem. Napisałem, że kupienie sobie czegoś i posiadanie partnera, nie jest wyznacznikiem sukcesu. Nie napisałem też , że jedno czy drugie to coś złego.

Hvafaen

Napisałeś, że wzieli sobie pierwszego lepszego, tak jakby miłość i dopasowanie normalnie nie istniały.
I napisałeś wydawanie pieniędzy na wyjazdy by to zabrzmiało jak coś niepotrzebnego, a oni szastali (prawie, że twoją kasą).

pantarei

@Ona0302
Tu zgadzam się z argumentami Hvafaen.
DioBrando nie napisał neutralnego komentarza, ale sam często takich nie piszę.

"Z wyznania wynika, że Madzia jest gorsza, bo nie zaliczyła jeszcze kolejnych poziomów w grze"
Nie zalicza żadnego "poziomu", w żadnej "grze".
Nie pracuje nad charakterem, jest na utrzymaniu rodzicow, nie rozwija się w żadnym kierunku. Nie wyróżnia się na żadnym froncie, a dalej ma przerośnięte ego. Nienajlepiej to o niej świadczy.

"Napisałem, że kupienie sobie czegoś i posiadanie partnera, nie jest wyznacznikiem sukcesu"
Ależ jest. Nadmiar gotówki jest oznaką przynajmniej umiarkowanego sukcesu ekonomicznego(tu odsyłam do statystyk, przerażająco mało osób może się pochwalić brakiem kredytów i wolnymi środkami),
Z kolei posiadanie partnera(nie w każdym przypadku) oznacza, że staliśmy się wystarczająco atrakcyjni, żeby "usidlić" drugą osobę. I otwiera jedna z dróg do sukcesu rozrodczego, czyli zapewnienia przetrwania swoich genów. A z ewolucyjnego punktu widzenia jest to głównym celem każdego osobnika, każdego gatunku

czarnaskorupa

Ona0302
Ale nie oszukujmy się. Kto by nie chciał się odciąć od problemów i codzienności na wakacjach? Kto nie uważa możliwości najwyższego zrelaksowania się za sukces w dobie dzisiejszych czasów?
Kto uważa, ze brak własnych pieniędzy i życie pod kimś to sukces?
Prawda jest taka, ze ludziom się zwyczajnie nie chce pracować.
Prawda jest też taka, ze osoby z partnerami żyją dłużej. A przemoc domowa to rzadkość, więc nie mów, jakby była to codzienność i główna przyczyna rozwodów dzisiejszych czasów.

I nie oszukujmy się, ze dziewczyna nie ma perspektyw po prostu - probówala iść dalej, składając papiery do liceum w dużym mieście, i chcąc kształcić się wyżej. Jej działania jasno wysnuwają cele, jakie chciała osiągnąć, ale przegrała życie.

Także nie, to, co ma to nie jest jej sukces i wcale nie jest zadowolona.

ohlala Odpowiedz

Z jednej strony dziewczyna została skrzywdzona przez matkę, z drugiej - jako dorosła kobieta dalej zadziera nosa, więc nie dziwię się, że innym ciężko zdobyć się na współczucie.

ILLogic

Poczytaj komentarz Anonimowabulbulator i odpowiedzi do niego. Ludzie ci mają dużo racji. Tak, jest pełnoletnia, ale dorosłość to coś więcej. Mam ciotkę, która dorosła dopiero po 30. Ja jestem pod 40. i w niektórych aspektach życia dalej nie czuję się jak „dorosły” dorosły.

Postac Odpowiedz

W podstawówce też miałam taką koleżankę, akurat w klasie. Całą podstawówkę mama za nią wszystko załatwiała. Byłam wtedy strasznie zawistna, bo mimo braku wiedzy, to ona dostała stypendium naukowe, a nie ja (było jedno na klasę). Już w gimnazjum zaczęły się jej problemy, wyszło, kto uczył się naprawdę. A teraz mi jej żal. Żeby zamieszkać z partnerem okłamała rodziców, że studiuje. Jak zaszła w ciążę rodzice się dowiedzieli i siłą przywieźli ją do domu. Wychowali jej dziecko jak swoje, a ona poszła do pracy i mieszka z nimi. Ona nadalz zadziera nosa jak się spotkamy, ale ciągle decydują za nią rodzice.

Jusibe

Sama jestem dzieckiem nauczycielki. Ale ja w szkole miałam prze*ebane. Matka zaniżała mi oceny, za każdy mój błąd, o jakim usłyszała od innego nauczyciela, miałam awanturę w domu. Wiedzę miałam cokolwiek rozleglejszą, niż moi rówieśnicy, więc na przerwach wykopywali mi książki z ręki, nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Dopiero w kolejnej szkole udało mi się wyjść ze skorupy, odkopać (częściowo)swoją pewność siebie i poczucie własnej wartości. I znaleźć przyjaciół. Ale terapia grana jest, bo mojej matki boję się do dziś, a i myśli o tym, że jestem nic nie warta - wracają jak bumerang. Nie polecam.

czekoladowemorze Odpowiedz

A może Madzia ma po tym wszystkim depresję? Może mieszka w domu z rodzicami, bo nie może iść na studia i się uczyć bo nie ma siły? Trzeba popatrzeć też z tej drugiej strony.

TakaOna100 Odpowiedz

Miło ci patrzeć, ze osoba która skrzywdzili rodzice, nauczyciele z giętym kręgosłupem i idiotyczny system jest sama, bez perspektyw i poczucia stabilności?

Vito857 Odpowiedz

Nic odkrywczego - wiele matek robi taką krzywdę swoim dzieciom i potem wyrastają na egoistycznych nierobów.

Tayane Odpowiedz

W urzedach nie moze pracowac wstępny, zstępny i małżeństwo oraz bliska rodzimna burmistrza/wojta/prezydenta. U skarbowce to samo - dzien po slubie prace musial zmienic facet, ktory stal sie w weekend zięciem naczelnika.
To samo powinno byc w szkolach. Dzieci dyrektorow i nauczycieli powinny uczyc sie w innej szkole.

RamboPierwszaKrew

Na jakiej podstawie prawnej?konkretnie jaka ustawa tego zabrania.

pantarei

@Rambo
https://letmegooglethat.com/?q=w+urzedzie+nie+moze+pracowac+rodzina

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie