#zna0m

Mieszkam w bloku, mam 32 lata i kiepską, ale za to zdalną pracę w telekomunikacji. W październiku pożegnałam kochanego kotka, w listopadzie dziadka, a w grudniu zaczął się ciężki okres w pracy... Coraz mniej zleceń – niestety pracuję na umowę zlecenie już trzy lata i niestety jest coraz więcej absurdalnych, stresowych sytuacji ze strony kierownictwa. Szukam innej pracy już jakieś dwa lata, uczę się, szkolę i próbuję się przebranżowić, ale jeszcze się nie udało. Od jesieni z tego wszystkiego popłakuję sobie z rana lub z wieczora, różnie.
Wczoraj podczas wizyty w piwnicy po ogórki spotkałam sąsiadkę, mieszkającą piętro niżej. Zwierzyła mi się, że od około pół roku słyszy psa, który płacze, skamla. W naszej klatce jest tylko jeden pies, który mieszka piętro wyżej niż ja. Pytała się, czy może ja nic nie słyszę, w końcu to ja mam bliżej do tego pieska. Odpowiedziałam, że ja nic nie słyszę, i że może sąsiadka z sąsiedniej klatki gdzieś przez ścianę coś słyszy. Pomartwiłyśmy się jeszcze chwilę o zwierzaka, pożyczyłyśmy sobie zdrówka i pożegnałyśmy się.

I teraz zastanawiam się, czy to mnie sąsiadka słyszy, czy serio jakiegoś psa :-(
bazienka Odpowiedz

byl taki mem- rozmowa lokatorki z wlascicielem, ze sasiedzi skarza sie na wyjacego psa
i pointa, ze to nie pies wyje, to lokatorka placze

Dodaj anonimowe wyznanie