#264ac

Pojechałam kiedyś na zagraniczną wycieczkę, a konkretniej w góry. Mieliśmy przewodnika, grupę itd. Zapowiadała się całodniowa wyprawa na pewien szczyt. Następnego dnia rano mieliśmy wracać do hotelu, więc nie brałam ze sobą żadnych dodatkowych rzeczy, poza tymi niezbędnymi. Początek trasy wspominam wspaniale. Piękne widoki, fajne towarzystwo, dużo energii. Jednak moim jelitom coś nie pasowało. Być może obfite śniadanie okazało się dla nich zabójcze, więc na złość, gdy tylko minęliśmy wszelkie obiekty zawierające WC, postanowiły zrujnować mi resztę dnia.

Zaczęło się niepozornie, od bólu brzucha. Potem czułam, że zrobiło się już naprawdę słabo i idąc w krzaki „na siku”, zobaczyłam, że moje majtki zdobi mokra, brązowa plama. Aż dziwne, że tego nie poczułam. Na szczęście miałam ze sobą majtki na drugi dzień, więc szybko się przebrałam. To jednak nie wystarczyło, bo mimo licznych przystanków w krzakach wciąż się ze mnie lało, a ja mimo wysiłku nie potrafiłam tego zatrzymać. Co gorsza, miałam ze sobą wszelkie tabletki na najróżniejsze wypadki, ale zapomniałam o tych na biegunkę. Z tego co pytałam, nikt inny też nie miał. Pech.

Zaczęło się robię beznadziejnie, gdy zapasowe majtki się już porządnie ubrudziły, a asekurujące je chusteczki i papier praktycznie się skończyły. Wyrzucając ostatnią zafajdaną chusteczkę ze swoich majtek, dostrzegłam dużą reklamówkę w plecaku. W tej desperacji uznałam, że lepsze to niż obsrane spodnie podczas następnych 4 godzin marszu. Reklamówka była z tych cienkich, elastycznych, a do tego całkiem spora, więc po jej bokach zrobiłam dziury na nogi, a uszy zawiązałam w supeł, aby reklamówka mi nie spadała. Musiałam wyglądać jak najbardziej żałosny człowiek świata, ale zadziałało! Mimo ogromnej niewygody, wszystko co ze mnie wylatywało, zostawało w reklamówce.

Będąc już w schronisku, zawartość reklamówki dosłownie wylałam do sedesu. A potem długi prysznic, bo chyba nie muszę opisywać jak bardzo nieapetycznie wyglądał po czymś takim mój tyłek. Na całe szczęście rano poczułam się dobrze i spokojnie, choć bez bielizny, wróciłam do hotelu. A od tamtej wycieczki absolutnie wszędzie noszę ze sobą kilka awaryjnych majtek. I lek na biegunkę.
Czaroit Odpowiedz

Świetnie sobie poradziłaś. Brawo za zaradność.

Dodaj anonimowe wyznanie