#2TsBZ
Grałam z siostrą na komputerze, on zaczął nas wołać, że umiera i żeby zawołać mamę, która była w pracy (często tak krzyczał jak dużo wypił, więc nie zwracałyśmy uwagi). W końcu do niego poszłam, żeby się odczepił.
Wiadomo, zaczęłam krzyczeć, płakać. Starsza siostra zadzwoniła po mamę i karetkę. Przyjechała policja.
Okazało się, że to była krew zabitej świni.
W psychice ten widok pozostanie na zawsze.
Kilka lat później ojciec umarł. Zapił się. Różnie mnie ocenicie, ale to była dla mnie dobra wiadomość. Koniec piekła.
Jak to rodzina, na pogrzebie siedziałam za trumną. Przez całą uroczystość płakałam. Nie, nie było mi smutno. Zanosiłam się szlochem, bo cały czas myślałam, że wyjdzie z trumny i powie "żartowałem". Jak kiedyś.
Chory człowiek i chore dzieciństwo. Nie spodziewam się, że ktokolwiek będzie oceniał Twoją reakcję na jego śmierć. Zwłaszcza, że rozpaczliwie zareagowałaś na nią parę lat wcześniej. Trzymaj się.
To cholernie niesprawiedliwe, że niektóre dzieci otrzymują tak koszmarny ciężar ze strony rodziców :( Cieszę się Twoim szczęściem i mam nadzieję, że zdołasz ułożyć sobie piękne, pozbawione trosk życie :)
Co do udawania, to miałam ciotkę, która przez całą swoją młodość była zdrowa jak koń. W pewnym wieku, siłą rzeczy, przyplątały jej się pewne dolegliwości i gdy zauważyła, że bliscy zaczęli wokół niej skakać, to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki z twardej babki przeobraziła się w turbohipochondryczkę. Po pewnym czasie (i kilkunastu zbędnych wizytach na SOR) wyszło na jaw, że symuluje, więc każda kolejna - iście teatralna - próba wymuszenia "pomocy" kończyła się przywołaniem do porządku.
Pewnego dnia znów "wyła z bólu". Tym razem naprawdę. Miała wylew krwi do mózgu. Nikt nie zareagował, zorientowali się kilka godzin później, gdy nie pofatygowała się na obiad. Też odetchnęli.
Szkoda, że tylu ludzi czuje się ocenianych tutaj. Ta strona chyba nie po to powstała. Jeszcze te argumenty, że jak ktoś się czymś dzieli, to musi się liczyć z opinią. No nie musi, a wyznanie na tej stronie nie daje prawa do oceny innych ludzi.
Do pewnej oceny moim zdaniem daje, ale przy takich wyznaniach powinno się pomyśleć dwa razy, zamiast srać bezmyślnym hejtem
Kawał bydlaka, ale i Ty chyba nie byłaś zbyt lotna skoro wierzyłaś że wstanie z trumny.
Nie chodzi o jej wiarę a o sferę uczuć. Jak ją ojciec wyćwiczyć jako dziecko, że takie sytuacje to żart to czuła niepokój i przekonanie, że pogrzeb nie jest prawdziwy.
Sfera uczuć to jedno, nie wiemy co czuła. Napisała, że MYSLAŁA że wstanie i powie że to żart. W wieku kilkunastu lat chyba się wie, co oznacza śmierć. A jak się nie wie, to patrz mój komentarz wyżej.
Kiedy ośmiolatek zabił nożem babcię bo myślał że wstanie jak w grze to było powszechne niedowierzanie. Ona miała kilkanaście lat i myślała tak samo. To tym bardziej niedorzeczne.