#6znuC
Gdy jego wkurw przybrał na sile i zaczął się buntować, postanowiliśmy przydzielać sobie punkty. Wypisaliśmy listę zadań domowych i wspólnie przydzieliliśmy im punkty w zależności od czasochłonności danej pracy czy energii, jaką musimy w nią włożyć. No i zaczęliśmy liczyć. Najpierw miesiąc na próbę. I co się okazało? Miałam o jakieś 30% więcej punktów od swojego partnera.
Wiecie dlaczego on myślał, że robi więcej? Bo wiecznie jęczał i zaznaczał, że on to i to zrobił. A ja po prostu szłam, odwalałam swoją robotę i potem nie szczyciłam się, że udało mi się domyć kamień z baterii w umywalce.
I tak oto partner chce wrócić do poprzedniego układu, co mi akurat obecnie nie odpowiada.
Polecam wszystkim, którzy mają wrażenie, że ich partner się miga od pracy :)
A mi się sposób podoba, jak ktoś ma problem z podziałem obowiązków. Nie widzę powodu, dla którego jedna strona miałaby notorycznie robić więcej, albo być nie doceniania.
Mi się podoba samo rozdzielenie obowiązków w 100% po równo. Tylko to wieczne jęczenie partnera strasznie dziecinne.
elbatory: Tobie nie przyszło to do głowy, dlatego to jest złe? Statystycznie częściej kobiety zajmują się obowiązkami domowymi, wszyscy się zakorzenili w tym przyzwyczajeniu i trudno je przełamać. Nawet podświadomie obie strony mogą do tego dążyć, mimo, że świadomie chcą podzielić po równo. Skoro punkty pomagają podzielić obowiązki, to czemu z nich nie korzystać?
Dopóki nie zmieni się myślenie, że to kobiety odpowiadają za dom, dopóty trzeba będzie dzielić się obowiązkami po pół, bo jak widać po historii - wielu mężczyzn wyolbrzymia swój wkład w prowadzenie domu. Wymyślasz jakieś dodatkowe problemy, które są mało istotne ze względu na ich incydentalność. Gdyby zdarzały się często, to byłyby brane pod uwagę przy ustalaniu podziału. To nie jest problem dojrzałości, tylko "tradycyjnego" podziału ról, który przez setki lat był wciskany ludziom.
50 lat temu to był problem? To nadal jest problem. Nawet na tej stronie było parę wyznań facetów, którzy uważali się za super partie, bo sprzątają czy gotują. To powinno być normalne, ale nadal nie jest. W części związków partnerzy mają równy podział, ale jak jest problem to co - lepiej obrażać, czy próbować problem rozwiązać?
Krzyczy się o równouprawnieniu - to weź prosty przykład - ilu mężczyzn bierze dłuższy urlop po urodzeniu dziecka? Wiesz, ile razy słyszałam, że mam super męża, bo chodzi z własnymi dziećmi na spacer? Ten stereotypowy podział ról nadal jest obecny, nie zniknął nagle - więc każda zmiana prowadząca do postrzegania równo kobiet i mężczyzn jest dobra.
Tyle oburzonych w komentarzach, a co drugi chłop odstawia takie cyrki, jak się mu każe coś zrobić w domu.
Piszesz o sobie jak o dorosłych ludziach, a brzmi jak kłótnia rodzeństwa, którym mama kazała sprzątać w pokoju. I jedno drugiemu nie chce ustąpić. Zabawne.
A jak to sobie inaczej wyobrażasz? Ma robić za niego? Chłopak zgłosił problem, to zamiast się kłócić zaproponowała rozwiązanie.
@MaryL
I kolejne dziecko się znalazło. Ja sobie wyobrażam to tak, że ludzie się dogadują. I współmałżonek to nie współlokator że ktoś robi coś za kogoś. Bo jeżeli ona straci pracę to on ma pracować za nią?
Jak ktoś jest w związku to nie ma prawie robienia czegoś "za kogoś" bo oboje tam żyją i wspólnie budoją sobie życie. I sprzątanie można podzielić. Bo np jedna osoba może nienawidzić zmywania naczyń ale np ścieranie kurzy, czy zamiatanie czy robienie prania jej nie przeszkadza. A może warto zainwestować w rumbę co już od 800zł można kupić. Albo i kupić droższą co i podłogę będzie przemywać.
Ale nie lepiej robić sobie TARGETY w pracy i punktować jedno drugie które więcej robi. Bo sprzątanie to sens życia. Naturalnie jedna osoba będzie częściej gotować, jedna osoba będzie więcej zarabiać, naturalnie jedna osoba będzie więcej sprzątać, naturalnie jedna osoba będzie więcej czasu spędzać w ogrodzie.
Tylko pytanie chcesz prowadzić związek czy spółkę z.o.o zajmującą się utrzymaniem domu. Jeżeli to pierwsze to pytanie jest czy celem jest to żebyście oboje byli szczęśliwi czy to, żeby mieć równy podział obowiązków.
@Ciomak kolejne dziecko w sensie ja?? A dlaczego tym razem? Zresztą, wolę być dzieckiem niż mieć takie problemy z czytaniem ze zrozumieniem jak ty. Bo raz, że napisałaś elaborat, a na moje pytanie odpowiedzieć nie potrafiłaś. A dwa, przecież oni robią dokładnie to samo, co ty opisujesz jako takie zajebiste u ciebie w związku - dzielą się obowiązkami.
Poza tym piszemy "budują życie", a nie "budóją życie". I na tym chyba skończę, bo denerwują mnie takie wypowiedzi, pozbawione logiki, jakiś taki losowy wyrzut słów, mający na celu tylko pokazanie "moje życie takie super, nie mamy żadnych problemów, a jak ktoś ma, to jest dziecko".
Czyli jedyny twój argument to znalezienie błędu ortograficznego? Oj dziecko, idź się uczyć do kartkówki, a za rozmowy z dorosłymi się weź jak zmądrzejesz i zaczniesz czytać ze zrozumieniem.
Oni się punktują za wykonywanie obowiązków a nie się nimi dzielą. Wyraźnie o tym pisałem. I proponowałem ZUPEŁNIE INNY PODZIAŁ OBOWIĄZKÓW, który nie opiera się na punktowaniu, deadlinach i odpracowywaniu. Bo uwaga dziecko, ale mieszkanie się SAMO NIE POSPRZĄTA. No ktoś ten kibel, podłogę i naczynia musi umyć. I nie wiem czego oczekiwałaś. Jakiejś modlitwy, której moc zstąpi na brudne naczynia? Ostatecznie ktoś to musi zrobić. I skoro ani podział punktowy, ani podział dyzurowy nie działa, to proponuje podział wedle zakresów przy jednoczesnym ułatwieniu pracy przez technologię. I wymieniłem odkurzacze, ale są jeszcze karczery do okien, lepsza chemia, specjalne szczotki do kurzu, zmywarki, suszarki do prania.
Natomiast problemy ze sprzątaniem mają dzieci. Jak czytam to wyznanie to mam w głowie 7 letnią Marysię co się skarży na 8 letniego brata Tomusia że ona wczoraj odkurzała za 5pkt i umyła stół za 2pkt a Tomuś jedynie pozmywał naczynia za 4pkt. I ja jak byłem dzieckiem to miałem dokładnie tak samo. Też nie chciałem odkurzyć pokoju, bo teraz była kolej brata.
Więc tak. Jeżeli problem, który masz, mają również 7 letnie dzieci TO JESTEŚ DZIECKIEM. I po Twoje wrażliwości w tym temacie tylko mnie utwierdza że jesteś mentalnym dzieckiem z dziecięcymi problemami.
@Ciomak, powtarzam, nie czytasz ze zrozumieniem, błąd ortograficzny nie był jedynym argumentem. Nie był argumenten w ogóle, po prostu daje ci wskazówki, bo widzę, że masz z ortografią duży problem.
Nie wiem jak jednocześnie możesz pisać, że moim jedynym argumentem jest wytknięcie ci błędu ortograficznego, a potem pisać dosłownie elaboraty jak to moje podejście do tematu świadczy o tym, że jestem dzieckiem. No to przedstawiłam swój punkt widzenia czy nie?
"Jeżeli problem, który masz, mają również 7 letnie dzieci TO JESTEŚ DZIECKIEM." idąc tym tokiem rozumowania, jeśli masz problem z czytaniem ze zrozumieniem, to też jesteś dzieckiem 😂
Nie obchodzi mnie co ty robiłeś jako dziecko. Proszę, nie opisuj mi tego, bo patrząc na rozrost treści które wypluwasz, to kolejny komentarz to już chyba w formie książki.
Oboje mieszkacie w domu to oboje sprzątacie. Logiczne.