Kilka lat temu mała ja (miałam jakieś 10 lat) lubiłam bawić się petardami. Kiedyś z koleżanką wpadłam na pomysł, by petardy wsadzić w... psią kupę.
Pech chciał, że nie odsunęłam się w odpowiednim momencie i dostałam kupskiem w twarz.
Od tamtej pory nie bawię się wystrzałowo. Nawet w sylwestra.
Dodaj anonimowe wyznanie
Byli już tacy, co wpadli na pomysł, żeby w ciekawsze miejsca wsadzać (sobie lub koleżance) odpalone petardy.
Skutki też były ciekawsze.
Od dzieciństwa nie cierpię petard. Mój poprzedni pies na nie w ogóle nie reagował (to był foksterier, więc w sumie ma sens, teoretycznie pies myśliwski), dawało się z nim normalnie wyjść na spacer o północy w sylwestra i nie przejawiał żadnych oznak stresu. Do czasu, jak jacyś debile w niego rzucili petardą z balkonu gdy przechodziłam z nim obok :/ na szczęście nic mu się nie stało, ale pierdyknęła zaraz obok i wywołała w biedaczku taką traumę, że pozostałe 12 lat życia był na granicy zawału nawet jak z daleka pogrzmiewało, a w Sylwestry zdarzało się że rodzice z nim siedzieli na dyżurze weterynaryjnym pod narkozą, bo uspokajacze dane przez weta do domu nie starczały.
Najgorzej, że dokładnie pamiętam, że to było dwóch chłopców wtedy mniej więcej w moim wieku, więc około 10 lat. Jakby coś takiego się zdarzyło teraz, to chyba bym przeszła wszystkie mieszkania żeby znaleźć szczyli i im nakopać.
Miałam dokładnie tak samo. Suczka marki kundel bury, nie bała się fajerwerek ani petard, czasem na nie jej się zdarzyło zaszczekać, ale nic po za tym. Jakieś dzieciaki rzuciły jej z balkonu petardę pod łapy, nawet nie zauważyłam dopóki nie usłyszałam huku. Całe szczęście żadnych fizycznych obrażeń nie miała, ale od tamtej pory musiała brać uspokajacze od weterynarza w okolicach od połowy grudnia do początku stycznia, bo poprostu była przerażona, trzęsła się i sapała jakby miała zawału dostać. Znam też przypadki gdzie debile rzucali petardy ludziom do kapturów. Nie rozumiem fascynacji petardami. Fajerweki to chociaż ładne są, a tutaj zwyły huk. Niektórzy jak tak bardzo lubią chałas, to niech może szukają pracy w fabrykach lub zakładach pracy, może zaspokoją swoją potrzebę słuchania przekroczonych norm decybeli.
Kalafiorkowa, takim debilom powinno się wrzucać te petardy do mordy. Ich śmierć będzie zbawieniem dla reszty społeczeństwa. Porażka jakaś. Jak można rzucić petardy komuś pod nogi (pies mógł zostać ranny) albo do kaptura?
Jedyne rozwiązanie to prawo do zabicia takiego debila poprzez wciśnięcie mu do gardła odpalonych petard/fajerwerków.
Jak miałem ~~10 lat też lubiłem się bawić petardami, ale 4 szwy na dłoni mnie tego oduczyły.
Teściu mojego kumpla pozbył się palców i rąk przez petardy. Dziękuję za taką wystrzałową zabawę.
A brat mojego kolegi połamał się przez jazdę na rowerze. Wszystko może być przyczyną niebezpieczeństw
Gdybym miał zostać przez to inwalidą, to bym wolał unikać.
Dobrze ci tak.
aż mi sie przypomniało to wyznanie o lasce co jadła kupy swojego kota XD
Co za gówniana historia
#karmaInstant