#9Sldq
W domu, jak na złość, żadnego stoperanu, czy innego środka o podobnym działaniu. Na szczęście do sądu miałam niedaleko, więc ścisnęłam poślady i ruszyłam w drogę z zamiarem skorzystania z toalety już w środku, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Siedziałam na korytarzu, czekając na swoją kolej w zeznaniach, kiedy poczułam bulgotanie w brzuchu. Z każdą chwilą co raz większe, więc czym prędzej udałam się do toalety. Byłam ostatnia na liście świadków wiszącej przy drzwiach, więc wiedziałam, że mam dużo czasu, zanim zostanę wezwana. Jako, że nie jestem zwolenniczką siadania na obcym sedesie, uderzyłam na Małysza... I to był błąd.
Jak się domyślacie - zasrałam sedes. Cały. Nie tylko w środku, ale i deskę, a nawet klapę i kawałek ściany. Nie wiedziałam, że to możliwe, zawsze myślałam, że osoby dzielące się tego typu wyznaniami zwyczajnie historię podkoloryzowały, że niemożliwe jest zrobienie czegoś takiego! Pierwsza myśl - ucieknę. Nie przyznam się. Przypomniałam sobie jednak o kamerach, które w sądzie nie były raczej atrapami. Przestraszyłam się, że jeśli ktoś zobaczy moje dzieło, to obejrzy film z kamer i dojdzie do wniosku, że to ja jestem winna tej zbrodni. Więc, w odróżnieniu od wielu anonimowiczów, chwyciłam za papier i posprzątałam po sobie, choć było ciężko, a moje dzieło z początku tylko beznadziejnie się rozmazywało...
Ręce mi się trzęsły z rozpaczy, nie wiem jak długo wycierałam własne gówno i ile razy o mało nie zwymiotowałam, ale udało się... Po wszystkim chciałam szybko umyć ręce, ale oczywiście nie było mydła. Musiałam więc opłukać je jedynie wodą, a potem (siedząc w korytarzu, potem zeznając) cały czas wydawało mi się, że niemiłosiernie wali ode mnie gównem.
Przynajmniej posprzątałam, szkoda tylko, że nie z własnej woli, a ze strachu przed aresztowaniem z powodu zasrania toalety sądowej.
Ale posprzątałaś po sobie i to się liczy. Brawo!
Paru szanownych prawników w takiej g..j sytuacji nie pohańbiło by swojego urzędu sprzątaniem kibla.
Ale że strachu a nie dlatego że tak trzeba
Masakra. W sumie dobrze że mi się takie coś nie zdarzyło, gdy wezwali mnie kiedyś na przesłuchanie jako świadka ws czyjejś śmierci.
Ten przyjaciel z Hiszpanii?
Nie. Poczytaj sobie jak masz ochotę
#YNi6o
Typowa dewi, pod wyznaniem musi opisać swoją historię życia, w poszukiwaniu atencji. Klasyka!
Typowe, nie może mi się nic kojarzyć, bo będę atencjuszką.
No nieźle. Kolejna dusza przewieziona przez Styks. Ja bym wysiadła.
Dantavo, imo dewi to najciekawsza osoba na stronie. Pisała wam, że jak się nie podoba, omijajcie se jej wpisy. Wilk syty i owca cała.
Charon, Tanatos, shinigami... mi też się nie podoba ta cała symbolika no ale co zrobić...
Dzięki, ale nie przekonuj ludzi do ignorowania, Wrath, bo wszechświat działa na opak i będą szukać tych komentarzy jeszcze bardziej.
@Dantavo
"Typowa dewi (...) w poszukiwaniu atencji (...) Klasyka!"
Domyślam się, że ciągle pamiętasz to "tak jakby niepełnosprawna, bo w spektrum", ale tutaj dewi przecież tylko odpowiedziała na pytanie Wrath.
Gdzie w tym jakieś poszukiwanie atencji?...
On się chyba tylko droczy, luzik.
Ej, a Ty przypadkiem nie jesteś szinigami? Podobny styl pisania.
Jest taka możliwość.
Nikt nie aresztuje cię za obsranie kibla - spokojnie :)
Co najwyżej dostanie mokrym mopem po łbie.
Nie bez powodu powstała jedna z głównych polskich zasad - lepiej się wysrać i spóźnić niż być na czas i się zesrać xD
Oczywiście w takiej sytuacji należało dostarczyć zwolnienie lekarskie i w ogóle nie iść na rozprawę. Lekarz w prywatnym gabinecie wypisał by od ręki , oczywiście trzeba zapłacić za wizytę ale lepsze to nich z głośnym trąbieniem zrobić kupę w spodnie na rozprawie.