#AMEG8

Mój facet w ramach romantycznej wycieczki, zabrał mnie na narty na Łomnicę. Nigdy na nartach nie jeździłam, a narty wiedziałam w tv. Mój ukochany postanowił wrzucić mnie na głęboką wodę i już pierwszego dnia wwiózł mnie wyciągiem na górę. O ilości moich upadków nie będę pisać, wystarczy jak wspomnę, że jeden z nich był tak energiczny, iż kijek od nart, na który gruchnęłam, zmienił znacznie swój kształt, a ratownicy, którzy mieli niedaleko stację, stali w gotowości na skraju trasy. Odpuścili dopiero jak odzyskałam dech i wyrzuciłam z siebie taką salwę przekleństw, aż uszy więdły.

Zrozpaczona wypięłam narty, w myśl: pier$_@&, nie jadę. Mój wtedy znienawidzony ukochany zaproponował, iż zjedzie na dół, zorientuje się, czy są wolni instruktorzy, a potem po mnie wróci i zjedziemy wyciągiem. Zaczęłam znów darzyć go miłością. Genialny plan. Usiadłam sobie nieopodal w schronisku pijąc herbatkę i czekałam na lubego. Jakież moje było zdziwienie jak wrócił... Ale z instruktorem! Przy jego pomocy zjechałam z tego Mordoru. Na dole moje kochanie opowiedziało mi, jak doszło do wynajęcia instruktora. Otóż wchodząc do domku instruktorów zakomunikował, iż potrzebuje najbardziej cierpliwego i najbardziej doświadczonego osobnika do nauki 30-letniej baby, która nart nigdy nie widziała. Na pytanie gdzie owa baba czeka, wskazał palcem w górę i oznajmił, iż tam utknęłam, kończąc zdanie "Panie, ratuj, bo ona mnie zabije". Podobno dostał najpierw zje***, że mnie tam wywiózł, ale dla nich sytuacja była tak absurdalna i skrajnie głupia, że zaczęli wyć ze śmiechu.

Wyjaśniałoby to dlaczego gdy zjechałam na dół, wszyscy instruktorzy ze swojego domku wyszli popatrzeć z jaką to pierdołą zjeżdża ich kolega.
Wycieczka była udana, nie zraziła mnie ta przygoda. Dziś jeżdżę już na nartach jako tako. Czasami biorę instruktora, żeby mnie nauczył nowych rzeczy. Tydzień temu będąc na stoku ćwiczyłam z jednym z nich. W trakcie nauki opowiedział mi ciekawą historię usłyszaną od kolegi, który słyszał od innego kolegi. O pewnym wariacie, który wtarmosił swoją niedoświadczoną ukochaną na szczyt góry i kazał jej zjeżdżać! Skwitował, iż kobieta miała chyba nierówno pod sufitem, a facet musiał jej nie kochać, że jej to zrobił...

Jestem, kurde, legendą! Jaki wstyd!
AnonimowaKosem Odpowiedz

Mi instruktor opowiadał taką samą historię :D

blebleble123321

Sułtanka Kosem?😏

AnonimowaKosem

Jesteś już 999 osobą, która o to pyta. Gratulacje!

SowaHedwiga Odpowiedz

Piękne wyznanie😂😂😂

Obito Odpowiedz

Uświadomiłaś mu, że to ty byłaś? XD

Senac Odpowiedz

Super historia
I jesteś legendą :)

Pinda Odpowiedz

Ja się przez takiego pseudonauczyciela tak zraziłem do nart, ze po prostu ich nienawidzę. "Uczyłam się" tez jako już dorosła kobieta. Mój ówczesny facet nie mógł zrozumieć, ze boję sie wysokości, prędkości itp. Nie potrafiłam się wyluzować, czego efektem było to, ze po tygodniu "jazdy" wrocilam z tak okropnym zapaleniem stawow i mięśni, ze leczyłam się kilka miesięcy. Chciałam instruktora, to nie. Sam Cię nauczę. Dureń kolejny.

zjemcikota Odpowiedz

Trzeba być idiotą, by siedząc pierwszy raz w nartach pchać się na stok... Nie było żadnej "oślej łączki"? Przecież na nartach spokojnie można zabić siebie albo innych uczestników ruchu, bo rozpędzi się taka sierota i hamować nie potrafi. Znajoma, która od lat jeździ zerwała sobie w tym roku całe kolano... Myślcie.

kingkong

Tak się robi. Uczyłam się z instruktorem, nie umiałam nic, a on do mnie, że jedziemy na stok i będziemy zjeżdżać. Efekt był taki, że oprócz miliona siniaków, łez i zwątpienia, drugiego dnia już zjeżdżałam czerwonymi trasami. A wszystko to we włoskich Alpach, które są dość wymagające. Także wiecie, " jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz".

HenrykGarncarz

Dobra, tylko że Ty od początku miałaś instruktora = kogoś, kto nad Tobą zapanuje. Oni chcieli zjeżdżać bez, i w czasie zanim autorka nie zjechała do schroniska mogła kogoś uszkodzić

olaola222

tylko że trzeba naprawdę mieć świetnie opanowaną jazdę na nartach żeby wziąć za kogoś realnie odpowiedzialność na stoku. Nie wątpię że instruktorzy to mają, ale zwykły narciarz? Ja jeżdżę bardzo przeciętnie, ale jeżdżę, z tym że jak trzeba było uczyć dzieci jazdy, to nie miałabym odwagi, robił to mąż który jeździ świetnie.

Aliccjaa

Włoskie Alpy wymagające? Nie bądź śmieszna, lepiej uczyć się na takich fantastycznych stokach o szerokości 100 m niż w Polsce, gdzie mój tato się uczył, a raczej walczył o przetrwanie, gdzie były korzenie lód i wszystko za młodu. A propo Włoskich alp, jutro z nich wracam :((

Tylkopoco

@king kong, można by to zrozumieć gdyby facet wiedział że umie uczyć jeździc na nartach bo juz kogoś uczył i na dole chociaż minimalne wprowadzenie zrobił, jazda pługiem chociaż kawałek i potem poszliby na łatwy stok. Aczkolwiek i tak z instrukturem bezpieczniej bo są oznaczeni i ludzie na stoku ich omijają w bezpiecznej odległości (zazwyczaj).

A metoda "wrzucania na głęboką wodę" też nie wszystkim pasuje. Jak koleżanke uczyli pływac wrzucając do rzeki, to od tamtej pory się panicznie boi nawet do basenu wejść, bo sie wtedy prawie utopiła... A na nartach równie łatwo sobie zrobić krzywdę.

BananowyArbuz Odpowiedz

No muszę przyznać, że najmądrzejszy to on nie jest. Powiedziałbym, że raczej skrajnie głupi. Poza tym zaciekawiło mnie to, czy osoba która pierwszy raz jeździ na nartach potrafi się na tyle rozpędzić, żeby wygiąć kijek

Aliccjaa

Jak pojedzie na krechę to się rozpędzi

GardenTiger

on? a to ta dziewczyna rozumu swojego nie miała?

olaola222 Odpowiedz

30 letnia kobietka, facet pewnie starszy. Ręce opadają na taką bezmyślność, przecież toto może będzie miało dzieci w przyszłości. Strach pomyśleć do czego będzie zdolny, jak będzie musiał myśleć i za nie, jak to rodzic!

GardenTiger Odpowiedz

dobrze, ze sie dobrze skonczyło, ale zastanawia mnie jedno. czy wy, baby, to nie macie swojego rozumu? tak ślepo patrzycie w tych facetów i robicie wszystko co wam każą? przecież nie przypiął cie do wyciągu na siłę?

Runin Odpowiedz

Popłakałam się ze śmiechu.

Zobacz więcej komentarzy (9)
Dodaj anonimowe wyznanie