#DbEZP

To było w moich czasach studenckich, kilka lat temu. Kolega miał urodziny i robił u siebie w kawalerce dziką imprezę. Wiadomo – głupio przyjść z pustymi rękoma, więc każdy ogarnął jakiś prezent. Najczęściej zapakowaną w szklaną butelkę przezroczystą ciecz o właściwościach znacznie wpływających na odbiór grawitacji u ją spożywających.
Jeden z kolegów postawił jednak na oryginalność i zamiast przynosić na balangę wódę, postanowił podarować solenizantowi porcyjkę przedniej jakości marihuany. A żeby było śmiesznie, woreczek z suszem umieścił wewnątrz jajeczka z niespodzianką. Zadbał o to, aby nie było znać, że łakoć był otwierany. Prezent został wręczony i wylądował gdzieś w kącie. Szybko o nim zapomnieliśmy i rzuciliśmy się w wir imprezowych ekscesów.
Następnego dnia pan domu obudził się ze straszliwym kacem. Zebrał się więc do kupy i podjął decyzję o wyprawie do osiedlowego sklepu pani Jadzi. W przedpokoju znalazł jajeczko z niespodzianką. Obejrzał je dokładnie i uznał, że nic mu po takim podarunku – słodyczy przecież nie je, a zabawkami przestał się bawić gdzieś na etapie berka. Wziął więc jajo i postanowił zrobić coś dobrego. Jak sam potem mówił „Jakiś dzieciak będzie szczęśliwy, a pani Jadzia sobie zarobi”. Położył swój prezent między innymi jajeczkami na półce sklepu, zrobił zakupy i wrócił do domu leczyć ból makówki.

Właściwie nikt by o sprawie nie pamiętał, gdyby nie awantura, która wybuchła dwa tygodnie później. Jakiś facet kupił dziecku jajko z niespodzianką, małolat spałaszował czekoladę, otworzył pomarańczową kapsułkę, a tam niespodzianka z prawdziwego zdarzenia – najlepsze zielsko w mieście, holenderski skun! Wezwana została policja, pani Jadzia trafiła na kilkanaście godzin do komisariatu, gdzie była przesłuchiwana, policja wpadła do sklepu otwierać konserwy z fasolką i sprawdzać, czy wewnątrz nie ma przypadkiem kolumbijskiej koki…
Temat podłapały brukowce, które przez tydzień wałkowały wątek przemytu narkotyków ukrytych w produktach firmy Kinder. Na szczęście sprawa rozeszła się po kościach, nie znaleziono żadnych innych trefnych jajeczek, pani Jadzia nie usłyszała zarzutów, a jedynym pozytywnym efektem całego zamieszania był nagły wzrost zainteresowania jajeczkami z niespodzianką w osiedlowym sklepiku. Przez dobry miesiąc łakocie te sprzedawały się niczym świeże bułeczki.

Niestety, żaden z małolatów pragnących wejść w posiadanie owocu zakazanego nie znalazł ukrytego w czekoladce zawiniątka z upragnionym suszem.
A solenizant był wkurzony. Na siebie. Nie dość, że narobił kłopotów pani Jadzi, to jeszcze pozbył się wyśmienitego prezentu. Pluł sobie w brodę, twierdząc, że kac zabrał mu połowę rozumu i kazał twierdzić, że wręczony mu przez przyjaciela prezent jest zwykłym, czekoladowym jajeczkiem z jakimś bublem w środku.
bobylon89 Odpowiedz

Próbowałem znaleźć jakąś informację na ten temat, ale jest sporo artykułów na temat ludzi chowajacych narkotyki w plastikowych pojemnikach po jajku niespodziance, ale nic o takim przypadku. Ktoś znalazł jakiś link?

RespectTheChemistry

Historia chłopaka z Irlandii brzmi podobnie :/

MrsManson

Z jakiegos dziwnego powodu mysle, ze sie znamy @bobylon89

BellaIza Odpowiedz

Ludzie... Nie wierzcie w to. Przecież nikt nie byłby na tyle durny, żeby opisywać tego typu historię tutaj, narażać się na złapanie i naprawdę solidne konsekwencje, czyż nie?
Poza tym - internet nie zapomina. A wzmianki na ten temat nie ma żadnej.
Także kolego - bajki to Ty pisz do zeszytu, a nie tutaj.

Sagad

Konsekwencje za co? Za posiadanie narkotyków których już ktoś nie ma w posiadaniu? To tak jakbym ja napisał że biorę kokainę na kilogramy, ale tak długo jak nie jestem pod wpływem lub w/w substancja nie została znaleziona przy mnie lub w miejscu stałego pobytu nie ma podstaw do pozbawienia wolności. Wpis w internecie jedyne do czego może doprowadzić to do przesłuchania i przeszukania. Bez dowodu rzeczowego tzn. testu na narkotyki lub faktycznego narkotyku żaden sąd nie wyda wyroku skazującego.

BellaIza

Sagad - nie za posiadanie. Za narażenie życia i zdrowia dziecka.
desdemona - skoro zmienione zostały wszystkie szczegóły, to już nie jest anonimowe, a zwyczajne dyrdymały. Po co wtedy w ogóle pisać?
Zacznijcie czytać lepiej Andersena, skoro w to wierzycie :)

PurpleLila Odpowiedz

Jakoś nie widać by brukowce rozpisywały tę historie

zakretas123 Odpowiedz

Serio? I nic nie byłoby słyszeć..

WildDiamond Odpowiedz

Jak to jest, że taka sprawa nigdy nie była pokazana w wiadomościach albo chociaż w gazecie Fakt?

Malinowysorbet Odpowiedz

W końcu jakaś przydatna zabawka z jajek :D

Dodaj anonimowe wyznanie