#EU330
Parę lat temu wybierałam się ze znajomymi na daleki wyjazd, ponad 1000 km samochodem w jedną stronę. Kiedy znajomi przyjechali po mnie, moja mama zeszła ze mną, żeby pomóc mi znieść bagaże, pomogła mi je zapakować do auta, uścisnęła mnie na pożegnanie, po czym podeszła do kierowcy i głośno i powoli, żeby wszyscy zrozumieli, powiedziała: "Niech pan jedzie ostrożnie, bo wiezie pan to, co dla mnie w życiu najważniejsze. Jeśli coś jej się stanie, to mnie też będzie miał pan na sumieniu". Po czym jak gdyby nigdy nic odeszła od samochodu i zaczęła nam machać na pożegnanie.
Dopiero po powrocie kolega-kierowca przyznał się, że za każdym razem, kiedy choć minimalnie przekraczał prędkość, miał przed oczami wzrok mojej matki.
Mamo, kocham cię!
Nie ma to jak szantaż emocjonalny. Gdyby wszyscy samobójcy się zabili, nie byłoby już żadnych samobójstw na świecie.
wiecej samobojcow to mniej samobojcow?
No jak się wyzabijają to już ich nie będzie, chyba logiczne :)
No ale nie można być samobójcą nie popełniając samobójstwa, co nie? Ewentualnie można być niedoszłym. Czyli nie ma żywych samobójców, z czego wynika im więcej samobójców, tym więcej samobójców :P
Dragomir, już kiedyś o tym wspominałem. Wszyscy samobójcy się zabili z definicji. Gdyby wszystkie osoby z myślami samobójczymi się zabiły, to wówczas (przez jakiś czas) nie byłoby żadnych osób z myślami samobójczymi.
To wyznanie jest sprzed kilku lat. Czyżby anonimowe się kończyły?