#EXVFU
Razem ze starszym rodzeństwem i rodzicami mieszkaliśmy w bloku. Na parterze budynku poza mieszkaniami znajdował się ogromny hol i klub anonimowych alkoholików. Nie wiem dlaczego, ale składzik z krzesłami i innymi gratami oraz toaleta tego klubu nie znajdowały się w pomieszczeniu klubu tylko w wąskim korytarzyku na tym holu. Wiedziałam o tym, bo dzieci sąsiadki korzystały z tych toalet kiedy grały w ping-ponga na sali klubu (uczęszczały tam razem ze swoją mamą, która była kiedyś żoną alkoholika).
Tak czy siak wychodziłam akurat z mieszkania na zewnątrz, żeby pobawić się z dzieciakami i rodzeństwem. Na schodach na półpiętrze (1 piętro, tuż obok były drzwi do mojego mieszkania) zaczepił mnie obcy mężczyzna. Nie był naszym sąsiadem, wszyscy się tam znaliśmy. Zapytał mnie, gdzie może skorzystać z toalety. Ja jako rezolutna dziewczynka od razu powiedziałam, że na parterze, o tam (pokazałam palcem - drzwi do toalet było widać przez takie ozdobne kraty na półpiętrze) może skorzystać z toalety klubu AA.
Mężczyzna bardzo nalegał, żebym poszła z nim i mu pokazała, gdzie są te toalety. Powiedziałam, że jak nie wie, to niech pójdzie do klubu (wielkie drewniane podwójne drzwi na parterze z czerwoną tabliczką, które musiał minąć, żeby wejść na pierwsze piętro!) i tam mu powiedzą i beztrosko zbiegłam po schodach żeby wyjść się pobawić.
Po latach jak sobie o tym przypomnę to przechodzą mnie ciarki. Być może właśnie wtedy spotkałam się z pedofilem, któremu nie udało się mnie złapać.
Drodzy rodzice! Miejcie na oku swoje dzieci, nigdy nie wiadomo kiedy coś złego może im się stać. Niemal pod waszym okiem, pod drzwiami waszego domu.
Swoją drogą ciekawi mnie dlaczego ten człowiek wszedł do naszego bloku. Znajduje się daleko od ulicy, a wcześniej minął sklepy, szkołę dla dorosłych - mógł wejść tam i skorzystać z toalety. A on wszedł do bloku i postanowił szukać okazji na piętrach.
To była końcówka lat 90. Nie było wtedy domofonu (przynajmniej nasz blok), drzwi zawsze były otwarte, każdy mógł wejść. Bramy ani furki od ulicy też nie było jeszcze przez wiele lat.
bo on nie szukał toalety....
Toalety to on może i szukał, ale nie do tych oczywistych celów, do których toaleta zwykle służy...
Uczę dzieci że dorosły nie prosi obcego dziecka o pomoc. Tłukę do tych małych główek, że dorosły prosi o pomoc innego dorosłego. I jeśli poprosi dziecko to ma odmówić.
Cieszy mnie to wyznanie. Że są takie przypadki i takie dzieci, które to wiedzą. Autorko, będę Cię dawać za przykład! Dzięki.
Kiedyś poprosiłem dziewczynkę o pomoc w wyborze zabawki dla kuzynki na oko w jej wieku, czy to źle? Nie popadajmy w paranoję, dorosły też czasem poprosi dzieciaka o pomoc, nie zawsze ma zły cel... Potem dzieciak (i jak podrośnie też) boi się spytać o coś kogoś nieznajomego, bo od małego uczy się całkowitej nieufności.
@SpanieMoimNalogiem
Gdybyś podszedł do dziecka na placu zabaw i powiedział: chodź że mną do sklepu wybrać zabawkę, to byłoby coś nie tak :-)
Chciał ci pokazać siedem małych puszystych kotków.
Po co ten apel? Człowiek o IQ>50 potrafi sam wyciągnąć wnioski z takiej historii.
Zgłoś sprawę. On może krzywdzić inne dzieci.